Robiąc tę drogę nie wiedzieliście, że jest to pierwsze przejście zimowe...
Nie wiedzieliśmy. Ta droga po prostu spodobała nam się w przewodniku. Thierry, głównie ze względu na swój charakter, okazał się ważnym partnerem w mojej wspinaczkowej karierze, tworzyliśmy naprawdę zgrany zespół. Gdy się spotkaliśmy, od razu poczuliśmy, że jesteśmy podobni do siebie, ponieważ obaj nie zwykliśmy łatwo odpuszczać. Nie musieliśmy nawet za dużo o tym gadać, po prostu czuliśmy to. Therry to osoba obdarzona wielką determinacją w dążeniu do celu. W 1998 czy 1999 roku złamał kręgosłup i jest sparaliżowany od pasa w dół. Mogę jednak z radością powiedzieć, że mimo tego Thierry nic się nie zmienił, wciąż jest kimś, kto chce walczyć, kto nie poddaje się, mimo że ma złamany kręgosłup. Rok temu zdobył brązowy medal w żeglarstwie na paraolimpiadzie.
Od razu w 1998 roku pojechaliśmy wspólnie na wyprawę na południową ścianę Shisha Pangmy. Chciałem tam wrócić, aby wyrównać swoje rachunki. Jednak spadło tak dużo śniegu, że nie byliśmy w stanie ruszyć się z ostatniej wioski. W końcu zrobiliśmy przejścia na dwóch siedmiotysięcznikach po północnej stronie góry, po prostu kierowani determinacją i wściekłością, że nie możemy realizować zaplanowanego celu. To było powodem, dla którego udaliśmy się na zupełnie dla nas nieznaną stronę północną.
Można nazwać te przejścia „prawdziwym on-sightem w górach wysokich” (śmiech).
Tak, decyzje zapadały w taki sposób: „To co, idziemy na ten? Nie, może na tamten” (śmiech).
To było nowe doświadczenie także z powodu miejsca, w którym się znaleźliście, a które znacznie różniło się od tego, czego wcześniej doświadczyłeś w górach wysokich. Mieszkaliście w obozie dla wspinaczy, atakujących Shishę normalną drogą, więc było tam mnóstwo wypraw, ale mało „prawdziwych” alpinistów...
Dokładnie, było tam 26 wypraw. 250-osobowy tłum tworzył coś na kształt małego miasteczka, wiele ekspedycji miało telewizję i całe to cholerstwo. Nie czułem się tam dobrze. Atmosfera była daleka od tego, czego bym oczekiwał. Mimo to był to kolejny fragment puzzli, składających się na moją karierę. Dawał mi dobre wyobrażenie o tym, czego nie lubię i czego nie chcę doświadczać w przyszłości.
MARKO PREZELJ, ur. 13. 10. 1965
Galeria:
Biwak podczas próby na zachodniej grani K7 Zdjęcie: Marko Prezelj
Alpy Zdjęcie: Marko Prezelj
Nayser Brakk, Karakorum Zdjęcie: Marko Prezelj
Z Marko Prezeljem rozmawiał: Piotr Drożdż
Notki w łatkach opracował: Piotr Michalski
Zdjęcia: Marko Prezelj
Podziękowanie dla Explorers Festival za umożliwienie przeprowadzenia wywiadu w czasie imprezy.
GÓRY nr 11 (138) 2005