W Polsce turystyka masowa ograniczyła dostęp do schronisk i de facto gór wysokich turystom kwalifikowanym, narciarzom pozatrasowym czy wspinaczom. Rezerwacja noclegu w tatrzańskich schroniskach wymaga wielomiesięcznego wyprzedzenia, a pozostała infrastruktura i szlaki są dramatycznie przeciążone. Na szczęście możemy sprawnie dotrzeć w góry odległe od Polski, ba, nawet od Europy.
Początek szlaku na Toubkal z Imlil. Szczyt widoczny w oddali ma ponad 3500 metrów; fot. Rafał Król
Kiedy kilka lat temu umarła moja nadzieja na Tatry dla prawdziwych turystów, kiedy wydawało mi się, że nic już nie podtrzyma mnie na duchu, wtedy w kręgu mojego zainteresowania pojawił się on – Atlas. Jak mitologiczny tytan podtrzymuje firmament nieba, tak Atlas Wysoki trzyma mnie w przekonaniu, że mogę wybrać się w wyższe góry i robić w nich, co chcę.
CZEMU NIE W ALPY?
Najbliżej Polski leżą Alpy Austriackie. Możemy dostać się do Innsbrucka, gdzie otwiera się niezliczona liczba opcji na wycieczkę skiturową, wspinaczkę czy górską trasę rowerową. Tyrol oferuje nam doskonałą infrastrukturę i łatwy dojazd z Polski. Włochy są ciut tańsze od Austrii, ale mamy do nich nieco dalej. Francja z kolei jest droższa niż Austria i wymaga dłuższego dojazdu. Pozostaje jeszcze Szwajcaria i jej niedorzeczne ceny.
Należy zwrócić uwagę, że obecnie wartość naszego budżetu na wyjazd w Alpy jest dramatycznie niska, bo ostatnio siła nabywcza złotówki systematycznie spada. I nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych latach sytuacja miała się poprawić. Co prawda inflacja i kilka innych problemów ekonomicznych atakuje całą Europę, ale euro czy frank szwajcarski w ciągu roku nie straciły wiele na wartości w stosunku do dolara amerykańskiego, natomiast złotówka – ponad 33%. A przecież w Alpach też podrożało.
Zatem zamiast kupować tani bilet lotniczy do kraju, w którym jest drogo, proponuję kupić drogi bilet w miejsce, gdzie jest bardzo tanio.
Odpoczynek powyżej pierwszego pola śnieżnego na szlaku na Toubkal; fot. Rafał Król
ATLAS, ALE KTÓRY?
Atlas to wielki łańcuch górski ciągnący się przez 2000 kilometrów (dla porównania: całe Tatry to niespełna 80 kilometrów). Leży na terenie Maroka, Algierii i Tunezji, od Małej Syrty (nazywanej także Zatoką Kabiską) na wschodzie po Ocean Atlantycki na zachodzie. Cały łańcuch znajduje się w strefie klimatu podzwrotnikowego (subtropikalnego). Warto dodać, że wszystkie trzy wymienione kraje były swego czasu koloniami francuskimi, więc oprócz arabskiego możemy się tam sprawnie porozumieć tym językiem.
Moim zdaniem najciekawszy jest Atlas Wysoki, leżący w całości w Maroku. Przemawia za tym wiele argumentów. Przede wszystkim to najwyższe i najbardziej alpejskie pasmo, z wierzchołkami wznoszącymi się powyżej 4000 metrów, w tym najwyższym szczytem Atlasu, Dżebel Tubkal (4167 m). Cały masyw jest łatwo dostępny autem, właściwie z każdej strony.
Choć w Atlasie Wysokim nie ma lodowców, to jednak znajdziemy sporo miejsc, w których śnieg zalega niemal przez cały rok. Długo utrzymująca się w najwyższych partiach gór pokrywa śnieżna sprawia, że to doskonałe miejsce do uprawiania narciarstwa pozatrasowego, zarówno zimą, jak i wiosną. Natomiast od wiosny do jesieni panują tam świetne warunki do trekkingu i letniej wspinaczki. W Atlasie można też jeździć na rowerach górskich, choć sprzęt i wszystko, co potrzebne do jego naprawy, należy przywieźć ze sobą.
Wysokość masywu sprawia, że to idealny cel dla osób, które dopiero zdobywają doświadczenie w wyższych górach i chcą sprawdzić, jak organizm reaguje na panujące tam warunki.
Łóżko i pyszną miętową herbatę znajdzie się w wielu domostwach przy szlaku; fot. Borys Komander
LOGISTYKA
Jedną z największych zalet Atlasu Wysokiego jest możliwość łatwego dostania się w góry z wielu miejsc w Europie. Punktem docelowym jest Marrakesz, milionowa marokańska metropolia z dużym lotniskiem. Do Marrakeszu znajdziemy loty regularne i czarterowe, bezpośrednie lub z przesiadkami. Dobrze skomunikowane połączenie pozwala dostać się tam z Polski w ciągu 6–8 godzin, co dla większości z nas jest czasem porównywalnym z dojazdem w rodzime góry. Gdyby jednak były zbyt drogie lub nam nie pasowały, najbliższym sensownym portem jest Agadir nad Oceanem Atlantyckim, dokąd lata sporo rejsów czarterowych, szczególnie w okresie letnim. Przejazd samochodem z Agadiru do Marrakeszu to trzy godziny drogi.
Tekst / RAFAŁ KRÓL
Całość tekstu znajdziecie w magazynie GÓRY numer 6/2022 (289)
Zapraszamy również do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/