Górskie marzenia najczęściej przychodzą do nas stopniowo. Zaczyna się od przemierzania beskidzkich lasów i połonin, by pośród tatrzańskich grani snuć już plany o alpejskich szlakach. O ile jednak wybór tras w rodzimych górach nie przyprawia o zawrót głowy, o tyle różnorodność i mnogość opcji w Alpach może jednocześnie zachwycać i peszyć. Kiedy nie wiecie, na co się zdecydować, postawcie na długodystansowe klasyki dostępne niemalże dla każdego.
Via Alpina to jeden z najpiękniejszych, górskich szlaków długodystansowych w Europie. Na zdjęciu turysta w połowie trasy, w okolicach miasteczka Kerns; fot. Switzerland Tourism
Skoro mowa o alpejskich klasykach, na myśl przychodzi Szwajcaria, będąca synonimem raju dla górołazów. W tym stosunkowo niewielkim kraju znajduje się ponad 65 tysięcy kilometrów szlaków, a wśród nich kilka długodystansowych, w tym legendarna Via Alpina, prowadząca przez 14 przełęczy na dystansie 390 kilometrów – pozycja w zasadzie obowiązkowa dla trekkingowców. Od Liechtensteinu przez północne Alpy do Jeziora Genewskiego wiedzie 20 ciekawych i urozmaiconych etapów, na których łączna suma podejść wynosi 23 800 metrów, natomiast zejść jest o blisko kilometr więcej. Dość wspomnieć, że po drodze zobaczyć można legendarną północną ścianę Eigeru, znaną nawet niewspinającym się miłośnikom gór z kultowej książki Biały Pająk Heinricha Harrera, czy najpiękniejsze szwajcarskie jezioro – Oeschinen.
CUDA NATURY
Via Alpina rozpoczynamy od 27-kilometrowego odcinka prowadzącego z wioski Gaflei (1594 m) do Sargans (480 m). Biegnąca łagodnie łąkami, dolinami i miasteczkami ścieżka drugiego dnia poprowadzi nas przez najdłuższą w kantonie St. Gallen dolinę, Weisstannental. Pustki, sielskie widoki i koziorożce alpejskie wynagrodzą brak wysokogórskich emocji na tym łagodnym początku szlaku, który na dobre rozkręca się trzeciego dnia, wprowadzając nas na pierwszą z czternastu przełęczy – Foo (2223 m), oddzielającą szczyt Foostock (2611 m) od najbardziej wysuniętego na północ szwajcarskiego trzytysięcznika Piz Sardona (3056 m). To miejsce absolutnie unikatowe. Pod Piz Sardona bez problemu zauważyć można ostro zarysowaną żółtą linię, która wyznacza tak zwane przesunięcie glarneńskie, gdzie starsze warstwy skał, mające około 250 milionów lat, wsunęły się na młodsze (około 35–50 mln lat), ukazując geologiczną historię Alp tak wyraźnie, jak w żadnym innym miejscu. Właśnie dlatego w 2008 roku Szwajcarska Arena Tektoniczna wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Od tego dnia wędrówki będą nam też już codziennie towarzyszyły imponujące wysokogórskie widoki, na które wszyscy czekamy!
Bardzo ciekawy, trzynasty etap wędrówki - przez Hohtürli docieramy do jeziora Oeschinen; fot. Switzerland Tourism
SIELSKIE KLIMATY I WYŚCIGI SAMOCHODOWE
Opuszczając rejon Sardony, ruszamy na czwarty, bardzo wymagający odcinek. Na dystansie dwudziestu czterech kilometrów pokonać trzeba ponad 1600 metrów podejścia i 2000 metrów zejścia, przekraczając kolejną imponującą przełęcz – Richetli (2261 m) i niezwykle ciekawą grań szczytu Erbser Stock (2182 m). To, co w szlakach długodystansowych jest najlepsze, to możliwość zobaczenia w stosunkowo krótkim czasie bardzo różnorodnych terenów górskich. Nie inaczej jest w przypadku Via Alpiny – po bardziej wymagającym odcinku czeka nas piąty dzień spędzony między innymi na największych w kraju pastwiskach, przechodzimy bowiem przez tereny, gdzie wypasanych jest około 1200 krów, i po 16 kilometrach trasy docieramy do Urner Boden. Wielu kojarzyć może ten rejon jako świetne miejsce wypadowe w zimie na wspinaczkę lodową oraz jedną z lepszych baz dla paralotniarzy.
Następny etap zadowoli nie tylko spragnionych mocniejszych górskich wrażeń, ale i miłośników motoryzacji: wędrówka przez przełęcz, Klausen (1952 m), słynącą z klasycznych wyścigów samochodowych. Choć oczywiście sam szlak poprowadzony jest w wystarczającym oddaleniu od drogi, by nie czuć, że poruszamy się asfaltem. Po dotarciu do miejscowości Altdorf czeka nas siódmy odcinek, mający aż 30 kilometrów i ponad 2100 metrów sumy podejść, a także kolejna słynna alpejska przełęcz, czyli coś dla nawet najbardziej wymagających. Tego dnia przechodzimy przez Surenen (2292 m) – przełęcz, której opis znalazł się nawet w dziełach Żeromskiego. Jest niezwykle urokliwa, a leżące się po jej dwóch stronach szczyty Blackenstock (2915 m) i Eggenmanndi (2448 m) zapewniają widoki, po jakie jeździ się w Alpy.
Pełną relację z dzwudziestodniowego (!) trekkingu po Szwajcarii szlakiem Via Alpina znajdziecie w najnowszym numerze GÓR (273).