Być może to jedna z najbardziej znanych gór na świecie, choć większość osób pewnie nie potrafiłaby podać jej nazwy. Widokiem na strzelisty zarys Artesonraju (6025 m) w peruwiańskich Białych Kordylierach rozpoczyna się każdy film wytwórni Paramount Pictures. Ci, którzy obierają go za cel wspinaczki, mówią o jednym z najpiękniejszych szczytów w Andach. Potwierdza to słowacki narciarz Miroslav Peťo, którego relację z wyprawy do Peru znajdziecie w najnowszym, 266 numerze GÓR .
Naszym głównym celem było Artesonraju i szczęśliwie udało się z niego zjechać. Drugim był najwyższy szczyt Peru, Huascarán (6768 m), ale warunki śniegowe okazały się w tym roku bardzo trudne – zaskoczyła nas niesprzyjająca pogoda. Okres deszczowy trwał dłużej niż zazwyczaj. W maju warunki powinny być już stabilne (od maja do października trwa pora sucha), ale dwa ostatnie lata pokazały, że nie zawsze tak jest. Klimat mocno się zmienia i nie można już polegać na wyraźnym podziale na porę suchą i deszczową. W wyższych partiach gór pogoda ta przełożyła się natomiast na dużą ilość śniegu, co komplikowało wyjście i zwiększyło ryzyko lawinowe na niektórych stokach. Jako drugi cel wybraliśmy więc łatwiejszy szczyt Yanapaccha (5460 m).
Najbardziej wyczekanym był oczywiście zjazd z Artesonraju – główny cel naszej wyprawy. Potężna śnieżno-lodowa piramida robi ogromne wrażenie. To wspaniała góra, może jedna z najpiękniejszych na świecie i nawet zestawienie długości zjazdu do podejścia wypadło całkiem nieźle – ze szczytu aż do końca lodowca przewyższenie wyniosło około 1300 metrów. Szczerze przyznaję, że to był jeden z najbardziej wyjątkowych zjazdów w moim życiu i kulminacja peruwiańskiej przygody.
Pełnej relacji Miroslava Pet'o ze zjazdu zboczami ikonicznego szczytu Artesonraju szukajcie w nowych GÓRACH. ;-)
Zdjęcia: Miroslav Peťo, Robert Vrlak, Robo, Tibor