baner
 
 
 
 
baner
 

Trollveggen. Polska ściana - cz. 3

Przekrojowy artykuł pt. "Trollveggen. Polska ściana bez polskiej drogi" ukazał się w 217 numerze GÓR (czerwiec 2012). Niedawne przejście MarcinaYeti Tomaszewskiego i Marka Regana Raganowicza, zainspirowały nas do przypomnienia tego materiału, będącego solidną historią wspinania na mitycznej Ścianie Trolli, pod nieco krótszym, bardziej adekwatnym tytułem. Wszak "polska ściana" doczekała się w tym roku polskiej drogi.

Zapraszamy do przeczytania trzeciej części artykułu Jakuba Radziejowskiego.

Redakcja

Trollveggen. Polska ściana cz.1 

Trollveggen. Polska ściana cz. 2



Zimą 1977 roku w Romsdal ponownie pojawili się Tadeusz Piotrowski i Wojciech Jedliński, tym razem z Piotrem Malinowskim. W planach mieli nową drogę na Trollkjerringa… Niestety, po paru dniach transportowania sprzętu i kilku wyciągach wspinania u Malinowskiego odnowiła się stara kontuzja i z trzech wspinaczy zostało jedynie dwóch zdolnych do podjęcia akcji. Z kolei Jedliński był rekonwalescentem po poważnej chorobie, jaką przeszedł zaledwie trzy miesiące wcześniej. Cóż to jednak wobec determinacji Polaków…

 

Jako rezerwowy cel alpiniści wybrali drugie zimowe przejście Rimmon Route i trzeba przyznać, że w opowiadaniu Piotrowskiego widać, że wspinaczka ta miała najbardziej dramatyczny przebieg ze wszystkich zimowych dokonań Polaków w Romsdal. Po pierwsze, przez dziewięć dni w ścianie było ich tylko dwóch. Wszystkie przejścia zimowe tak dużych dróg odbywały się dotąd w znacznie większych zespołach. Po drugie, w odróżnieniu od poprzednich wspinaczek, ta odbywała się w bardzo zmiennej i generalnie słabej pogodzie, przy dużym zaśnieżeniu ściany. Po trzecie, słabsza dyspozycja jednego z członków zespołu sprawiła, że tempo było wolniejsze. Pierwsza próba przejścia podjęta po trzech dniach wspinania zakończyła się wycofem, ze względu na załamanie pogody. Wspinacze wrócili po prawie trzech tygodniach, by podczas finalnego ataku spędzić w ścianie dziewięć dni. Po drodze spotkało ich wszystko – bardzo trudny teren wymagający wyrafinowanego haczenia, dwa ciężkie, wiszące biwaki, przewalające się przez nich lawiny śnieżne, przemoczone śpiwory, pogłębiające się zmęczenie, dwa załamania pogody, częste wichury, trudna decyzja o kontynuacji wspinaczki w miejscu, poza którym wycofanie stawało się niemożliwe, wreszcie zrzucony sprzęt biwakowy z nadzieją na wcześniejsze wydostanie się ze ściany i walka do dosłownie ostatniego metra, który prowadzącego kosztował niewiarygodnie dużo wysiłku. To wszystko sprawiło, że było to chyba najbardziej ekscytujące przejście Polaków w latach siedemdziesiątych w Norwegii.

 


 

Wojtek Jedliński na Drodze Angielskiej; fot. Tadeusz Piotrowski, arch. Wojciecha Jedlińskiego

 


Piotr Malinowski, którego kontuzja wyeliminowała z udziału we wspinaczce na Rimmon Route, nawiązał współpracę z Miroslavem Skokanem z działającego równolegle (bezskutecznie, podczas próby otwarcia nowej drogi) zespołu czesko-słowackiego, dzięki czemu dokonał dwóch jednodniowych, pierwszych zimowych wejść: południowo-wschodnim filarem Norafjell (w zespole ze Skokanem i młodziutkim Norwegiem, Kjetilem Svanemyrem) i południowo-zachodnim kuluarem Kalstråtind (ze Skokanem).

 

* * *

 

Latem tego samego roku w dolinie pojawił się kolejny mocny zespół, tym razem szwedzki. Najpierw powtórzył Drogę Angielską – alpiniści przypatrzyli się ścianie i podjęli kolejne wyzwanie. Po pierwszej nieudanej próbie, latem 1978 roku Lars Göran Johansson i Thomas Nilsson w ciągu czternastu dni otworzyli kolejną trudną linię na ścianie. Droga Szwedzka rozpoczyna się na lewo od Rimmon Route, by po połączeniu się z nią na krótko wyjść dziewiczymi płytami na prawo. Była to pierwsza linia w tej części ściany i niebawem stała się jedną z bardziej znanych w całej Norwegii.

 

Wcześniej, zimą 1978 roku po raz ostatni do Romsdal przyjechał Tadeusz Piotrowski, który tym razem ze Stefanem Czeczko próbował pierwszego zimowego przejścia Drogi Norweskiej. Niestety, warunki w ścianie oraz fatalna pogoda stanęły na drodze do sukcesu.

 

Lata 1979–1980 przyniosły do Norwegii najnowszy światowy trend, jakim była wspinaczka klasyczna i połączone z nią odhaczanie „starych dróg”. Na Trollach na pierwszy ogień poszła rzecz jasna Droga Angielska, a sukces stał się udziałem Norwegów: Ragnilda Amundsena i Hansa Christiana Dosetha. Przejście trwało dwa lipcowe dni i było dowodem na to, że nawet największy europejski klif może być pokonany klasycznie. Doseth szybko stał się gwiazdą norweskiego wspinania.

 

Kolejnej zimy, w ciągu dwunastu lutowych dni 1980 roku, Doseth wraz z Havardem Nesheimem i Kjetilem Svanemyrem przeszedł, jako pierwszy zimą, Drogę Szwedzką. Była to pierwsza duża wspinaczka zimowa w Romsdal zakończona sukcesem zespołu niepochodzącego z Tatr… Warto tu wspomnieć, że zimą 1977 roku, kiedy Polacy czekali na poprawę pogody przed wbiciem się w Drogę Angielską, właśnie Doseth z Svanemyrem często ich odwiedzali, edukując się w towarzystwie bardziej doświadczonych alpinistów… Svanemyr odbył nawet jednodniową wspinaczkę z Piotrem Malinowskim.

 

Latem 1980 roku, w ciągu pięciu czerwcowych dni Doseth wraz z Choe Brooksem i Stevem Bancroftem uklasycznili Drogę Szwedzką. Przejście to filmowała telewizja, a w świat poszła informacja o wielkiej, trudnej klasycznie drodze przecinającej Trollveggen. Siódemkowe trudności (w skali norweskiej, czyli jakieś VIII– w skali UIAA) to jak na tamte czasy naprawdę niebanalne wydarzenie.

 

Rok później Doseth wraz z Andresem Lundahlem pokonali nową drogę na południowej ścianie Mongejury, dokładnie południowym filarem, od razu klasycznie. Dziś jest to jedna z najpopularniejszych linii całego rejonu. Ma przynajmniej cztery polskie przejścia. W kolejnym roku, zimą, Doseth wraz z Choe Brooksem, Havardem i Sjurem Nesheim w ciągu niecałych dwóch tygodni otworzyli nową linię na Ścianie Trolli – mocno na prawo, tam gdzie Polacy próbowali swych sił w 1977 roku. Trollkjerringruta charakteryzuje się podobno wyjątkowo słabą asekuracją i kruchą skałą, skutkiem czego od momentu powstania miała zaledwie dwa powtórzenia – w tym jedno w 1983 roku, rzecz jasna przez Dosetha, celem jej uklasycznienia. Tym razem partnerem Norwega był Japończyk Masakazu Fujiwara, który dwa lata później wrócił z dwójką swoich rodaków, by otworzyć nowy wariant do Drogi SzwedzkiejRaspberry Dream (uklasyczniony po roku przez Norwegów). Z przejściem z 1983 roku wiąże się dość zabawna historia. Doseth szukający desperacko partnera na wspinaczkę, której celem miało być uklasycznienie Trollkjerringruty, obudził na kempingu Japończyka i po prostu zaprosił go do działania. Ten po japońsku uśmiechnął się, kiwnął głową i poszedł za nim w ścianę. Była to absolutnie przypadkowa znajomość, a partnerzy nie mieli szansy, by się ze sobą komunikować, gdyż nie znali żadnego wspólnego języka. Przez trzy dni Doseth prowadził każdy z wyciągów i dziś, w powszechnej opinii wspinaczy norweskich, to prowadzenie i ta droga to najwspanialsze dzieło, jakie pozostawił po sobie młody, bo zaledwie 25-letni w chwili śmierci, Norweg. Niestety Doseth, na koncie którego znalazło się jeszcze wiele fantastycznych przejść w rejonie, zginął w 1984 roku wraz z partnerem Finnem Dæhli, po przejściu wielkiego Wschodniego Filara na Great Trango Tower w Karakorum. Odpadli podczas zjazdów drogą, po udanym wejściu na szczyt…


 * * *


Lata osiemdziesiąte w Romsdal przyniosły całe mnóstwo nowych dróg i odhaczeń – także na Trollach. Powstały: Trolldom (1985), Droga Hiszpańska vel Via El Cami Del Somnis (1986), Śmierć wszystkim blond Wikingom (zima 1986), klasyczne i zimowe przejścia uzyskało Raspberry Dream (1987). Ściana zaczęła być coraz bardziej popularna, mimo to nie straciła nic ze swej grozy i powagi. Miejsce Dosetha zajęli inni młodzi Norwegowie, między innymi Aslak Aastrop. Wszystkie ściany Romsdal pokryły się mniej lub bardziej gęstą siatką dróg, przeważnie od razu klasycznych.

 

Wreszcie nadeszły lata dziewięćdziesiąte i XXI wiek. Powstało kilka nowych dróg i wariantów, wszystkie bardzo trudne. Aż trzy linie były rosyjskie: dwie wytyczono latem 1997 roku (Baltika i Droga Rosyjska, obie trudne hakówki), a jedną zimą 2002 roku (Droga Krasnojarska, otwarta przez naprawdę liczny zespół wspinaczy. Niektórzy określają ją jako najtrudniejszy obecnie big wall na ścianie, oferujący końcówkę bardziej wymagającą niż Arch Wall). W 1996 roku powstała Suser Gjennom Harryland, będąca tak naprawdę „wariantem” (600-metrowym :-) ) do Filara Trolli. Na pierwsze powtórzenie droga czekać musiała dziesięć lat, a w 2007 roku otrzymała pierwsze przejście zimowe w wykonaniu zespołu norweskiego.

 

W 1994 roku miały miejsce dwa kolejne polskie zimowe sukcesy na Trollveggen. Dwójkowy zespół (Andrzej Dutkiewicz, Zbigniew Krośkiewicz) przeszedł w szybkim tempie (poręczowanie i trzy dni wspinania) kombinację Drogi Norweskiej oraz Filara Trollryggen. W planach było pierwsze zimowe przejście Drogi Norweskiej. Niestety, po osiągnięciu środka ściany, zespół zdecydował się kontynuować wspinaczkę górną częścią Filara, a Norskeruta, na zimowy debiut czekać musiała jeszcze dziewięć lat.

 

Z kolei Dream Team, najlepszy polski zesp.ł bigwallowy lat dziewięćdziesiątych, mający na swoim koncie także zimowe przejścia wielkich dróg w Alpach (między innymi pierwsze przejście Manituy na Grandes Jorasses), w czternaście dni jako pierwszy zimą pokonał linię Arch Wall. Jacek Fluder, Janusz Gołąb i Stanisław Piecuch niczym profesjonalna maszyna, mimo kiepskiej pogody i przedłużającej się pod koniec akcji w ścianie, dokonali przejścia, które uznane zostało przez media europejskie za najlepsze osiągnięcie sezonu roku 1994. Ciekawie wspomina Jacek Fluder (GÓRY, czerwiec 2012, s. 36–37).

 

Rok później, już w lecie 1995, Jacek Fluder i Janusz Gołąb wrócili na ścianę, by otworzyć nową drogę. Niestety, po poprowadzeniu szesnastu wyciągów, całkowite załamanie pogody zmusiło ich do wycofania się.

 

Trzy lata później w ścianie miał miejsce potężny obryw, który bezpośrednio naruszył kilka z najbardziej znanych dróg, między innymi Francuską i Arch Wall. Zdjęcia dokumentujące ten fakt, podobnie jak to miało miejsce po obrywach na zachodniej ścianie Petit Dru, obiegły cały świat. Dopiero lata 2002 i 2003 przyniosły powtórzenia dróg Angielskiej (z nowym, siedmiowyciągowym wariantem w kruchym terenie) i Szwedzkiej. Podobno się da.

 

Zimą 2003 roku w ramach unifikacji alpinistycznej kadry francuskiej miały miejsce trzy zimowe przejścia Drogi Norweskiej oraz jedno Angielskiej. Pierwsze z nich (Jean-François Reffet, Ayméric Clouet i Arnaud Drouet po zaporęczowaniu pierwszych 500 metrów), było jednocześnie pierwszym przejściem zimowym Norskeruta w całości. Co ciekawe, przy kolejnych letnich powtórzeniach drogi, Norwegowie odkryli w ścianie szereg nowych spitów. Nie omieszkali poinformować o tym w mediach, dodając jednocześnie, iż „nie jest to styl, jaki zwykło się praktykować w Romsdal”.

 

Ostatnia dekada drugiego tysiąclecia oraz pierwsza obecnego, wraz z rozwojem wspinaczki lodowej przyniosły także szereg trudnych dróg mikstowych i lodowych w dolinie, niektóre do 800 metrów długości… Z kolei aktywność Polaków w Norwegii ograniczała się ostatnio sporadycznie do lata oraz, poza niewielkimi wyjątkami (podjęto między innymi próby zimowe na Drodze Norweskiej czy na południowym filarze Mongejury), do wspinaczek na lodospadach, na przykład w Rjukan.

 

Jednym z tych właśnie wyjątk.w była wizyta Roberta Buraka i Tomasza Szpora, którzy w marcu 2009 roku przeszli Originalruta na Kongenie (być może jako pierwsi zimą) oraz prawdopodobnie nową drogę na Nonshaugen. Chlubny wyjątek!

 

Najciekawsze, co wydarzyło się jak do tej pory w XXI wieku, miało miejsce w latach 2008–2010. Za sprawą jednego młodego Norwega, aż trzy wielkie drogi uzyskały pełne uklasycznienia. W 2008 roku Sindre Sæther (w towarzystwie swojego ojca, Ole Johana Sæthera) uklasycznił Drogę Norweską (norweskie 7). Rok później, w zaledwie dwudniowej wspinaczce poddała im się Droga Francuska (norweskie 8–/8), najprawdopodobniej polskim wariantem w górnej części ściany. Wreszcie, w lecie 2010 roku świat obiegła sensacyjna informacja, iż ten sam zespół przeszedł w pełni klasycznie Arch Wall w ciągu zaledwie 36 godzin (po wcześniejszym zaporęczowaniu czterech wyciągów)…

 

Okazało się, że drogę tę Sæther wycenił podobnie jak Francuską, z tą różnicą, iż asekuracja często ograniczała się do iluzji, na przykład birdbeaków, stałych haków było dużo mniej, a w jednym z kluczowych miejsc wspinaczka wymagała wyjścia około 15 metrów ponad słaby przelot. W odniesieniu do obrywu z 1998 roku, autorzy przejścia relacjonowali, iż parę wyciągów było potrzaskanych, w wielkim łuku musieli zrobić kilkumetrowy własny wariant, niemniej jednak większa część ściany, którą biegnie droga, była relatywnie osłonięta przed lecącymi kamieniami. Ciekawe czy zachęcają do powtórzeń…

 

* * *

 

Wydaje się, że wszystko co przełomowe i nowatorskie w dolinie Romsdal miało już miejsce. Poza drogami Hiszpańską i Trolldom oraz dwiema rosyjskimi, wszystkie doczekały się zimowych przejść. Większość, także te mityczne, ma już przejścia klasyczne, choć tu rzecz jasna „co nieco” do zrobienia pozostało – mimo prób, żadna z trzech linii rosyjskich nie została prawdopodobnie powtórzona. Być może właśnie to jest szansa na wpisanie się w historię wspinania w Romsdal. 

 

Także na innych ścianach wszystko co logiczne i wartościowe zostało już – jak się wydaje – zrobione. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo pewnego oswojenia alpinistycznego ze wspinaniem w Romsdal i na samych Trollach, Trollveggen pozostaje cały czas bardzo poważnym celem, a wspinanie nań wymaga sporego doświadczenia. Faktem jest także to, iż poza (prawdopodobnie) jednym przejściem Rimmon Route i kilkoma powtórzeniami Filara Trollryggen przez Polaków, na Trollveggen już się nas nie spotyka*. Sukcesy z lat siedemdziesiątych i 1994 roku nadal są jednak żywe w Norwegii, a na kempingu pod ścianą, podobno wciąż na honorowym miejscu znajduje się zalaminowane zdjęcie Wojtka Kurtyki z zimowej wspinaczki z 1974 roku.

 

* Na przełomie stycznia i lutego 2015 roku MarcinYeti Tomaszewski i Marek Regan Raganowicz wytyczyli polską drogę na "polskiej ścianie" - Katharsis M7, A4. 

Relację z tego przejścia znajdziecie w 242 numerze GÓR (styczeń-luty 2015, 1/2015).


Bibliografia:

Relacje z polskich wspinaczek:

• Andrzej Paulo, Polski debiut w g.rach Norwegii, w: „Taternik” nr 1/1969, str. 28

• Halina Krüger-Syrokomska, Na wschodnim filarze Trollrygen, w: „Taternik” nr 1/1969, str. 30

• Ryszard Kowalewski, Zimowe sukcesy w Norwegii, w: „Taternik” nr 3/1972, str. 115

• Tadeusz Piotrowski, Store Trolltind – drogą „Fiva”, w: „Taternik” nr 4/1972, str. 164

• Ryszard Kowalewski, Na filarze Trollryggen, w: „Taternik” nr 4/172, str. 166

• Tadeusz Piotrowski, Norwegia zimą po raz drugi, w: „Taternik” nr 3/1974, str. 101

• Ryszard Kozioł, Krakowskie alpinistki w Norwegii, w: „Taternik” nr 1/1975, str. 29


Trollveggen. Polska ściana cz.1 

Trollveggen. Polska ściana cz. 2

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com