Choć sezon komercyjnych wypraw w Himalajach ma się ku końcowi, to jednak wciąż sporo działa w rejonie Mount Everest. Niestety co roku najwyższe góry świata zbierają śmiertelne żniwo. Dziś dostarła do nas informacja o śmierci 33-letniego Michaela Geoffreya Davisa na stokach Ama Dablam (6812 m n.p.m.). W trakcie schodzenia z obozu III, duży obryw skalny uszkodził liny poręczowe, którymi asekurowali się podążający w dół wspinacze. Jak podaje Tshering Pande Bhote, dyrektor Top Himalaya Guides Pvt Ltd., Australijczyk zginął na skutek upadku z wysokości.
Ama Dablam: widok z południowego zachodu, ze szlaku prowadzącego do bazy pod Mount Everestem. Fot. Uwe Gille
Według relacji Tsheringa Pande Bhote, wypadek miał miejsce kiedy 15-osobowa grupa składająca się z członków wyprawy oraz towarzyszących im szerpów schodziła w bardzo silnym wietrze z obozu III do położonej niżej "dwójki". Upadek sporej wielkości skały przeciął liny poręczowe - pozbawiony asekuracji 33-letni Australijczyk odpadł od ściany i poniósł śmierć na miejscu. Na szczęście pozostałym osobom nic się nie stało i bezpiecznie zdołali zejść poniżej. Ciało zmarłego wspinacza zostało przewiezione do Kathmandu, gdzie przed wydaniem go rodzinie zostanie poddane rutynowej sekcji zwłok. Wg organizatora wyprawy, szerpowie naprawili już zerwane poręczówki, będzie więc mogła być kontynuowana.
Źródło: The Himalayan Times