baner
 
 
 
 
baner
 
 
 

Rodzinny trip w Hiszpanii

Pół 2021 roku poza domem, 115 nocy przespanych w aucie, 92 dni wspinaczkowe, 22-letni volkswagen t4 i dwoje dzieci. Oto kilka dat z kalendarza „rodzinnego surwiwalu”, czyli tripu, który bez ogromnej motywacji dwójki ludzi skończyłby się po dwóch tygodniach…

Mateusz (z rodziną) na Catxasita 9a/9a+, Santa Linya; fot. Wojtek Szulc


17 STYCZNIA

Nasz niebieski multivan załadowany prawie po sufit, a przecież na dachu są jeszcze dwie „trumny”. Na pokładzie panuje rozgardiasz i zniecierpliwienie, przed nami długa droga w dobie covidowych restrykcji i trzy granice do przekroczenia – uda się, czy będą jakieś jaja…? Czteroletnia Gaja i półroczny Leon zapewniają dodatkowe przystanki co dwie godziny. To nie będzie nudna podróż…

21 STYCZNIA

Widok z naszego mieszkania w Margalefie jest kojący: dużo zieleni, tu i ówdzie wyłania się skałka, no i upragnione słońce. Pomimo temperatur sięgających 18 stopni, w cieniu na północnych stokach zalegają hałdy śniegu. Dotarliśmy tu dwa tygodnie po największej od 100 lat śnieżycy. Jej ślady pozostaną jeszcze przez miesiąc. Ponadto brak wiatru i parująca wilgoć nie ułatwiają wspinania na południowej ścianie. Nieważne, nareszcie jesteśmy na miejscu!

Margalef – arena zmagań; fot. Mateusz Haładaj


18 LUTEGO

Rytm jest już w pełni ustalony – co drugi dzień wspinamy się całą bandą w najbardziej dostępnych sektorach, te dalsze pochłaniają zbyt dużo energii. Ela wraca do formy po rocznej przerwie, dzieciaki dobrze czują się w południowym słońcu, tylko u mnie zaczyna pojawiać się zniecierpliwienie. To już miesiąc działania na projekcie, a stoję w miejscu. Pomimo dobrego samopoczucia i motywacji nie wiem, czy robię progres, czy tracę formę. Wszystko rozgrywa się na dwóch dobrze znanych ruchach, gdzie moje ręce nieustannie wyślizgują się ze słabych ścisków. Nie pomaga nawet antihydral i kompulsywne śledzenie wilgotności powietrza.

 

Tekst / MATEUSZ HAŁADAJ


Dalsza część artykułu znajduje się w naszym nowym serwisie pod linkiem > link

 

Artykuł został opublikowany w Magazynie GÓRY numer 4/2021 (281)


Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com