Każdy szanujący się wspinacz, czy to początkujący, który zapragnął rozpocząć przygodę z wielowyciągowym wspinaniem, czy też mistrz skały szukający nowych wyzwań, powinien odwiedzić trzy perełki wśród europejskich rejonów wspinaczki wielowyciągowej: Verdon, Arco i Paklenicę. Dwa ostatnie były już prezentowane na łamach GÓR, czas więc na moim zdaniem absolutny numer jeden – Verdon.
Fot. arch. D.Żurek
Południe Francji (Prowansja) w lecie? Niektórzy popukają się z niedowierzaniem w czoło. A ja odpowiem: jak najbardziej tak. Dzięki położeniu około 900 m n.p.m. oraz płynącej wąwozem lodowatej rzece Verdon, która swe źródła ma wysoko w górach, na granicy francusko–włoskiej, a także dzięki różnym wystawom ścian, rejon idealnie nadaje się na wspinanie od maja do września. W innych miesiącach działanie oczywiście też jest możliwe, należy jednak liczyć się z kapryśną pogodą i marznięciem na stanowiskach.
Verdon urzeka wspaniałymi widokami, a wspinanie w najwyższej jakości szarym wapieniu pozostawia niezapomniane wrażenia. To, co odróżnia ten rejon od innych, to fakt, że zamiast podchodzić pod ścianę, tutaj wysiadamy z auta, udajemy się na krawędź przepastnego kanionu i zjeżdżamy do początku naszej drogi. Pierwsze zjazdy w 300–400-metrową czeluść robią ogromne wrażenie.
Dlatego przypominam o kilku ważnych patentach. Koniecznie zjeżdżajcie z węzłem autoasekuracyjnym i zawsze pamiętajcie o zabezpieczaniu węzłem końców lin. Rokrocznie w Verdon zdarzają się śmiertelne wypadki i większość z nich spowodowana jest właśnie wyjechaniem wspinacza z liny.
Dobierajcie odpowiednio trudności dróg, bowiem by wydostać się z kanionu, należy przewspinać się drogą do góry. Jeśli zabłądzicie lub zjedziecie omyłkowo pod inną linię, można znaleźć w sąsiedztwie drogę łatwiejszą i nią wydostać się na górę. Jeżeli takowej nie ma w pobliżu, czeka was zjazd na dno doliny i wielogodzinne podchodzenie jednym ze szlaków turystycznych. Warto zatem mieć ze sobą kilka metrów repa kevlarowego i kilka maillonów na wypadek konieczności zjazdów na dno kanionu.
Zabierzcie też ze sobą parę sky hookow, by przehaczyć trudny odcinek, jeśli nie dacie rady przejść go klasycznie. Pamiętać bowiem należy, że owszem, znakomita większość dróg w Verdon jest ubezpieczona, ale odległości między spitami mogą zaskakiwać i w trudnych miejscach nie da się po prostu przeazerować po expresach.
Ze sprzętu najlepiej wziąć linę połówkową, kaski (obowiązkowo, by na przykład uchronić się przed zrzuconą z góry przez turystów butelką po winie!), zestaw stoperów, tricamów i kilka mechaników. Podczas wspinaczki w Verdon w miesiącach letnich, koniecznie upewnijcie się, że wasza droga znajduje się w cieniu i zabierzcie odpowiednią ilość napojów.
Jeśli zechcecie odpocząć od wspinania wielowyciągowego, warto wybrać się do pobliskiego sportowego rejonu La Bauchet. Wytyczono tu ponad sto dróg w pełnym przedziale trudności. Natomiast w dni restowe można skorzystać z bogatej oferty atrakcji kanionu, takich jak rafting, kanioning, kajaki itp.
DOJAZD:
Gorges du Verdon leży w połowie drogi między Niceą a Marsylią, około dwóch godzin jazdy na północny wschód od Marsylii. Z Polski najlepiej kierować się na Niceę, potem na Castellane, a następnie na miejscowość La Palud-sur-Verdon, położoną przy szosie D952. Sporym problemem są tu włamania do samochodów. Wybierając się pod konkretny sektor, warto więc czasem zaparkować trochę dalej, na jakimś ruchliwym bądź strzeżonym parkingu.
NOCLEG:
W miejscowości La Palud-sur-Verdon jest kilka campingów, od bardzo taniego publicznego (municipal), do tych o wyższym standardzie. Są też hoteliki i kwatery prywatne. Jeśli chodzi o te ostatnie, warto przeglądnąć oferty w Internecie. W La Palud-sur-Verdon znajdziemy także wiele małych sklepików na codzienne sprawunki. Natomiast na większe zakupy najlepiej wybrać się do Castellane.
PRZEWODNIKI:
Dostępne są w La Palud-sur-Verdon, w dość dobrze zaopatrzonym sklepiku wspinaczkowym: "Grimper au Verdon" Bernarda Gorgeona i Daniela Taupina: oraz "France : Côte d’Azur" Chrisa Craggsa, wyd. RockFax (2010).
Darek Żurek
***
GÓRY 244 (3/2015)