Nie mogliście o tym usłyszeć w polskich mediach, bo sprawa nie dotyczy znanych alpinistów, ale 9 lipca 2018 roku miała miejsce katastrofa śmigłowca transportującego turystów do bazy w górach Tien Szan w Kirgistanie. Śmigłowiec rozbił się podczas lądowania. Na pokładzie znajdowała się m.in. czwórka Polaków. Wszyscy przeżyli. Troje z obrażeniami, które pozwoliły na transport (w tym jedna osoba z pęknięciem dwóch kręgów, złamaniem twarzoczaszki i złamaniem piszczeli) znajduje się już w Polsce, pod opieką lekarzy i jest bezpieczna. Niestety czwarta turystka wciąż przebywa w kirgiskim szpitalu.
Ania leciała w góry. Miała razem z przyjaciółmi chodzić po lodowcu. Teraz Ania nie może zrobić ani kroku.
W wyniku wypadku doznała bardzo skomplikowanych obrażeń kręgosłupa (złamania w odcinku szyjnym i piersiowym) wraz z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. W tej chwili jest sparaliżowana od klatki piersiowej w dół. Od niemal miesiąca przebywa w kirgiskim szpitalu.
Do tej pory została podjęta jedna próba operacji przez neurochirurgów z Sankt Petersburga, którzy specjalnie w tym celu przylecieli do Biszkeku. Niestety operacja nie powiodła się: w klinice dostępny jest tylko jeden rodzaj narkozy, na który Ania bardzo źle zareagowała, dlatego operacja musiała zostać przerwana, zanim na dobre się rozpoczęła.
Uprzedzając wszelkie komentarze – tak, Ania była ubezpieczona. Niestety w związku z przedłużającym się pobytem na oddziale intensywnej terapii oraz próbą operacji wymagającą sprowadzenia rosyjskich specjalistów, suma przeznaczona na koszty leczenia i transportu wyczerpała się niemal całkowicie.
By dać Ani szansę na leczenie, musimy sprowadzić ją do Polski: pod opieką lekarzy, specjalistycznym samolotem wyposażonym w aparaturę zbliżoną do tej dostępnej na OIOMie. Koszt takiego przelotu to 216 tys. zł. Ubezpieczyciel może pokryć jeszcze tylko część z tej kwoty dlatego, że każdy dzień pobytu w szpitalu to koszt ok. 1000 dolarów.
Jak się domyślacie, Ania i jej rodzina nie dysponują taką sumą. Jeśli Ania nie opuści możliwie szybko kirgiskiego szpitala, koszty jej pobytu z dnia na dzień będą rosły, a specjalistyczny przelot medyczny i tak będzie musiał w końcu dojść do skutku.
Dodatkowe informacje:
Kim jest Ania?
Ania - 37 lat, z wykształcenia biolożka, z zawodu urzędniczka, z zamiłowania podróżniczka. Pochodzi z Podlasia, gdzie mieszka i pracuje. Kocha góry, angażuje się w ochronę przyrody. Jedna z najbardziej energetycznych i, co tu dużo mówić, najtwardszych dziewczyn jakie znamy.
Opis wypadku:
9 lipca 2018 r. doszło do katastrofy śmigłowca transportującego turystów do base campu w okolicach szczytów Khan Tengri i Pik Pobiedy w paśmie Tien Szan na pograniczu Kirgistanu i Chin. Był to regularny lot organizowany przez kirgiską agencję turystyczną Ak-Sai Travel do ich bazy namiotowej. Takie loty odbywają się dwa-trzy razy w tygodniu.
Tego dnia była piękna bezchmurna i bezwietrzna pogoda – choć oficjalną przyczyną wypadku podaną w kirgiskich mediach był silny wiatr. Zdaniem kilkorga świadków katastrofy bezpośrednią przyczyną wypadku był natomiast błąd pilota i źle przygotowane lądowisko. W trakcie lądowania helikopter odbił się od lądowiska i stracił równowagę. Pilot próbował podnieść maszynę, zahaczył o skały, maszyna spadła do niecki polodowcowej, gdzie ostatecznie rozbiła się, częściowo zanurzając w lodowcowej brei, co prawdopodobnie uratowało nas przed wybuchem.
AKTUALIZACJA 8.08:
Potrzebna była zaledwie doba, żeby zebrać całą kwotę potrzebną na transport Ani. A nawet kilkanaście tysięcy więcej. Wasze zaangażowanie przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Dziękujemy Wam!!! We wtorek, do późnych godzin wieczornych, rozmawialiśmy z firmą transportową i z lekarzami z kirgiskiego szpitala. Niestety, okazało się, że stan Ani w międzyczasie uległ zmianie. U Ani występuje silna niestabilność krążeniowa, będąca wynikiem urazu rdzenia. W związku z tym kirgiscy lekarze, w porozumieniu z lekarzami, którzy mieli opiekować się Anią podczas powrotu do Polski, stanowczo zalecili wstrzymanie się z transportem. Aktualnie firma transportowa pozostaje w stałym kontakcie ze szpitalem w celu codziennej aktualizacji informacji o stanie zdrowia Ani i oczekiwania na dobry moment na zorganizowanie przelotu. Pytacie nas czy jest jeszcze sens wpłacać pieniądze. Główny cel został osiągnięty. Mamy pieniądze na powrót. Jednak powrót do kraju a powrót do zdrowia to dwie różne rzeczy. Co dalej? Całą zebraną kwotę przekażemy na stworzone specjalnie w tym celu subkonto jednej z fundacji, gdzie będą czekać na moment, gdy tylko transport będzie możliwy. Stworzenie takiego subkonta może jednak zająć nawet kilka dni – gdy tylko powstanie poinformujemy Was o nazwie fundacji i numerze subkonta. Do tego momentu zbiórka na portalu zbiorka.pl pozostaje otwarta, a zebrana nadwyżka zostanie przeznaczona na dalsze leczenie i rehabilitację Ani. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, piszcie do nas: aniawraca@gmail.com.
Z naszej strony przyłączamy się do apelu o pomoc poszkodowanej w wypadku Ani - pieniądze możecie wpłacać za pośrednictwem portalu zrzutka.pl - TUTAJ znajdziecie link do zbiórki.
Źródło: /zrzutka.pl/pomoz-ani-wrocic-do-polski