baner
 
 
 
 
baner
 
2023-01-13
 

Narciarski trawers Szwajcarii

Jest marzec 2021 roku. Pandemia szaleje w najlepsze. Wszystkie granice pozamykane. Nadzieją na skitury w Alpach pozostaje Szwajcaria, która jako jedyna wpuszcza do siebie Polaków. Przed sezonem nie planowałem nart w tym kraju, ale w takich okolicznościach…

Widok z Col du Mont Brûlé na przełęcz Col de Valpelline, po prawej Dent d’Hérens

 

Pierwotnie miała być Austria, a dokładnie trawers z Wiednia do Innsbrucka. Drużyna skiturowa była już skompletowana: Staszek Kruczek, Bartek Golec, Paweł Kaszyca i ja. Dzięki wsparciu firmy GTV Bus udało się też załatwić kampera. Niestety, w Austrii cały czas trwał lockdown i musiałem na szybko coś wymyślić. Zakup szwajcarskich map skiturowych w Polsce okazał się niemożliwy, skorzystałem więc z internetowych map Bergfex-u i Dwisstopo. Wybór odpowiedniej trasy spędzał mi sen z powiek. Wiedziałem tylko, że pójdziemy północną stroną Alp Szwajcarskich, ponieważ podczas trawersu całych Alp w 2018 roku szliśmy po stronie południowej. Oglądając mapę, wpadłem na pomysł, by przejść na nartach trasę od granicy z Liechtensteinem do Jeziora Genewskiego. Pierwsza wersja była mega ambitna, ale do zrobienia… tylko przy bardzo dobrych warunkach. Im bliżej terminu, tym prognozy stawały się bardziej niesprzyjające. Musiałem przygotować drugi wariant trasy. Gdy wyruszaliśmy z kraju, pogoda w Szwajcarii była koszmarna. Gigantyczne opady śniegu postawiły wszystkie plany pod wielkim znakiem zapytania. Rezygnacja z wyjazdu nie wchodziła już raczej w grę, więc pozostało nam jakoś dostosować się do zapowiadanych warunków.

 

W ostatniej chwili do składu dołączył Paweł Ptak, zawodowy strażak i kierowca ze wszystkimi możliwymi kategoriami prawa jazdy. Miał on wspomóc Staszka w prowadzeniu kampera i w razie potrzeby wzmocnić nas w górach. Wyjechaliśmy w ostatnim momencie, ponieważ Szwajcarzy zapowiedzieli zamknięcie granicy dla Polaków tydzień później. Podróż przebiegała bez problemów. Humorystyczna sytuacja spotkała nas tylko na granicy niemiecko-szwajcarskiej. Celnik kilka razy pytał, czy nie przewozimy mięsa i sera. Jakoś nie chciał uwierzyć w nasze zapewnienia i zabrał się do sprawdzania samochodu. Dopiero buty i narty skiturowe przekonały go, że naprawdę nie jesteśmy przemytnikami.

 

W nocy wylądowaliśmy na kempingu w Oberterzen nad jeziorem Walensee. Wyglądał na zamknięty, ale że jakieś samochody stały, postanowiliśmy się zatrzymać. Śnieg sypał całą noc. Rano pojawiła się właścicielka kempingu i wzięła symboliczną opłatę za nocleg. Ostrzegła nas też, że pogoda przez najbliższe dni będzie koszmarna i może spaść nawet ponad metr śniegu. Jej prognozy niestety się sprawdziły. My jednak musieliśmy sobie z tym wszystkim jakoś poradzić.

 

Bartek na przełęczy Col de la Chenau

 

Po śniadaniu wystartowaliśmy znad jeziora Walensee na pierwszy etap naszego trawersu. Śnieg sypał cały czas i torowanie stawało się coraz trudniejsze. Poruszaliśmy się raczej po utartych szlakach, ale w tych warunkach była to prawdziwa walka. W pewnym momencie, gdy przechodziliśmy przez dużą polanę, pod moimi nartami pękł śnieg – na szczęście nie zjechał ze mną. Był to jednak wyraźny sygnał, aby wycofać się do w miarę bezpiecznego miejsca i grzecznie zejść do lasu. Później już bez większych sensacji dotarliśmy do Filzbach. Następnego dnia rano nie mogliśmy uruchomić auta – wyładował się cały akumulator. Zamiast ruszać w góry, musieliśmy coś z tym zrobić. Pomocną dłoń wyciągnął do nas mieszkający w pobliżu rolnik, który najpierw pożyczył nam kable rozruchowe, a później, gdy drugi akumulator też nie dał rady, podjechał do nas, dzięki czemu odpaliliśmy kampera od jego samochodu. W końcu mogliśmy ruszyć na trasę. Pierwsze 300 metrów w pionie pokonaliśmy na butach, później założyliśmy narty. Śniegu było coraz więcej, około 50 centymetrów nowego opadu. W trójkę daliśmy jednak radę i nawet udało nam się zdobyć szczyt sięgający ponad 1400 metrów. Na koniec zjechaliśmy w gęstym lesie do Rempen, gdzie skończyliśmy etap.

 

Tekst i zdjęcia / ADAM GOMOLA


Dalsza część artykułu znajduje się w naszym nowym serwisie pod linkiem > link


Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com