Wywiadem rozpocznającym cykl "Bio instruktora", jest rozmowa z Małgorzatą Kusztelak, instruktorką, założycielką sekcji Agama, a przede wszystkim wspinaczką. Zapraszamy do lektury!
Małgorzata Kusztelak. Fot. Adam Kokot
Data urodzenia: 13 maja 1975
Staż wspinaczkowy: 20 lat
Najlepsze RP: VI.5, 7c+
Najlepszy OS: 8a i kilka 7c+
Uprawnienia instruktorskie i rok nadania: 2000 – instruktor, od 2008 trener wspinaczki sportowej
Instruktor
Pracuję jako trener już czternaście lat. Uwielbiam ten zawód, bo łączy wszystkie moje pasje: wspinaczkę, rehabilitację i podróże. Wiele lat byłam członkiem kadry narodowej i miałam klasę Mistrzowską Międzynarodową. Startowałam w Pucharach Świata i Europy we wspinaczce. Najbardziej z całego wspinania lubię wyjazdy w skały, szczególnie w te, w których jeszcze nie byłam.
Ukończyłam Rehabilitację i Wychowanie Fizyczne oraz studia doktoranckie na AWF. Pracuję jako rehabilitant w Mazowieckim Centrum Rehabilitacji. Specjalizuję się w ortopedii pediatrycznej i urazach sportowych. Jestem wykładowcą na AWF. Prowadzę kursy instruktorów wspinaczki sportowej.
Prywatnie
Prywatnie też jestem wspinaczem :-). Uwielbiam jeździć na rowerze i słuchać muzyki oraz oglądać ptaki przez lornetkę. Mieszkam w Warszawie. Bardzo lubię to miasto, chociaż chyba przeniosę się wkrótce w góry.
Trening na boulderowni KW Warszawa, 2013. Fot. Łukasz Rutkowski
Szkoła wspinaczkowa
W 2001 roku założyłam przy Uniwersyteckim Klubie Alpinistycznym sekcję wspinaczkową „AGAMA”.
Najlepsze wyniki moich zawodników to: wielokrotne Mistrzostwo Polski i zwycięstwa w Pucharach Polski w różnych grupach wiekowych, II miejsce w zawodach Pucharu Świata Juniorów w konkurencji „na czas”, zwycięstwa w międzynarodowych zawodach dla dzieci.
W Agamie trenują dzieci i młodzież w wieku od pięciu do dziewiętnastu lat. Wspólnie jeździmy na obozy w skałach i wyjazdy. Wielu wychowanków Agamy odnosi olbrzymie sukcesy i znajduje się w czołówce najlepszych wspinaczy w Polsce. Chociaż już nie trenują w Agamie, odwiedzają nas na treningach i obozach, pomagają przy organizacji zawodów dla dzieci i juniorów. Mateusz Szmajda i Kuba Jodłowski pomagają mi trenować zawodników. Oprócz sekcji dziecięco-młodzieżowej prowadzę też sekcję dla dorosłych. Ich sukcesy w skałach i na ściance cieszą mnie w równym stopniu jak sukcesy dzieci. Prowadzę też kursy w skałach w Polsce i w Europie, ale tylko dla osób, które u mnie trenują.
W jakich aspektach praca instruktora wspinaczki prowadzącego zajęcia z dziećmi jest trudniejsza (bardziej wymagająca) od pracy z dorosłymi, a w jakich łatwiejsza i dlaczego?
Pod każdym względem praca z dziećmi jest trudniejsza. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, zmieniać co chwilę zabawy i ćwiczenia, rozwiązywać kłótnie, pocieszać, zachęcać i odpowiadać na miliony pytań płynących naraz z każdej strony. Nie można wymyślić za trudnej, ani za łatwej przystawki, bo zaraz się usłyszy, że albo: „nie chce mi się już wspinać”, albo: „jest nudno, bo za łatwo”. Za wszystko trzeba dawać nagrody, a każde ćwiczenie techniki udaje się tylko wtedy, gdy jest przemycone w zabawie. Inaczej nic z tego nie wychodzi. Mimo to najbardziej lubię pracować właśnie z dzieciakami. Każde zajęcia są inne, nie ma szans popaść w rutynę.
Puchar Świata, Brno 2009. Fot. Czarek Modrzejewski
Co twoim zdaniem predysponuje instruktora do pracy z dziećmi?
Cierpliwość, kreatywność, opanowanie, wyrozumiałość.
Co dla ciebie – instruktora jest najtrudniejsze w twojej pracy i dlaczego?
Najtrudniej jest chyba nauczyć zawodników panowania nad swoimi emocjami: strachem, złością, brakiem wiary w siebie, frustracją w przypadku porażki. Trudnym zadaniem dla trenera jest też rozbudzenie motywacji do treningu, oraz przekonanie, że cyfra nie jest najważniejsza, a wspinanie po łatwych drogach może być równie wspaniałe jak po trudnych. Trenując zawodników, staram się nauczyć ich rozumienia własnego organizmu – wyczucia, kiedy powiedzieć dość i nie dopuszczenia do przetrenowania. Chyba właśnie to jest najtrudniejsze.
Co sprawia ci największą radość i satysfakcję?
Gdy widzę, że wspinanie wnosi w czyjeś życie coś więcej. Szczególnie, kiedy ktoś dzięki wspinaniu staje się odważniejszy, bardziej waleczny, uczy się radzić sobie z porażką w innych sferach życia. Pewnie, że bardzo cieszę się z medali na zawodach czy z cyfry w skałach, ale ważniejsze jest dla mnie, gdy widzę, że wspinanie daje komuś radość i satysfakcję.
Gosia na Jurze. Fot. Adam Kokot
Jaką masz receptę na to, by ustrzec się rutyny w swoim fachu?
- Pracować z dziećmi.
- Zmieniać ścianki.
- Zmieniać rejony skalne, w których szkolisz.
- Uczestniczyć w treningach z innych dyscyplin lub porozmawiać z trenerami innych sportów.
- Oglądać filmiki na YouTube.
Czy możesz się podpisać pod stwierdzeniem: „odkąd stałam się instruktorką wspinaczki, wspinanie samo w sobie przestało mnie pasjonować”?
Wspinanie nigdy nie przestanie mnie pasjonować. To samo mogę powiedzieć o pracy instruktora. To najlepsze zajęcie, jakie można sobie wyobrazić :-).
Czy jesteś wspinaczem-instruktorem czy instruktorem-wspinaczem? Która z wymienionych zależności powinna być twoim zdaniem tą właściwą dla instruktora wspinaczki?
Miałam poważną kontuzję i – niestety – jestem chwilowo instruktorem-wspinaczem. Ale prawdę mówiąc (chociaż nigdy nie myślałam, że tak będzie) teraz jestem lepszym trenerem, niż gdy sama trenowałam. Mogę w większym stopniu skoncentrować się na moich zawodnikach. Dawniej mój trening był najważniejszy.
Bouldering na Sardynii, 2008. Krzysztof Gromulski
Co w twoim sercu instruktora/wspinacza jest magnezją wyryte?
Że zawsze będę się wspinać :-).
Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów jako instruktor i jako wspinacz.
Pytała: Aga Adamiecka