O bardzo motywującej tęsknocie za górami, narciarskiej ścieżce rozwoju – wiodącej od młodzieńczego freestyle’u przez dojrzewający freeride po technicznie zaawansowane skitury – oraz o dychotomii specjalizacji i wielozadaniowości z JANUSZEM BOROWCEM rozmawia ANDRZEJ MIREK.
„Udało nam się zbudować społeczność narciarzy, podróżników, pasjonatów sportu”; fot. Helene Halsos
JAK WYGLĄDAŁY POCZĄTKI FIRMY?
Pomysł na produkcję nart freeski/freeride pojawił się w 2007 roku. Segment freeski był wtedy w początkowej fazie wzrostu. Na rynku dużą wagę przywiązywało się do sprzętu wyczynowego z kategorii race/slalom. Brakowało natomiast wysokiej jakości nart freestyle’owych, a także freeride’owych, przeznaczonych poza trasy. Zdecydowaliśmy się stworzyć produkt wyjątkowy, który zostanie doceniony przez profesjonalistów i którego sami będziemy chcieli używać. Dwa pierwsze modele nart pojawiły się w 2008 roku – był to freestyle’owy Comic i narty backcountry/freeride Dirty Bear.
JAK DŁUGO TRWAŁ OKRES PROBLEMÓW „WIEKU DZIECIĘCEGO”?
W 2007 roku rynek freeski w Polsce praktycznie nie istniał, a w sporcie tym pojawiali się jedynie pasjonaci. Funkcjonowaliśmy więc bardziej jako propagatorzy nowej idei niż dostawcy sprzętu. Rynki takie jak Francja, Szwajcaria, Norwegia czy USA były dosłownie lata przed nami. Zagraniczne firmy z naszego segmentu, które rozpoczynały u siebie działalność w tym samym czasie co my i pojawiały się na tych samych wydarzeniach targowych i testowych, miały niesamowite wsparcie w postaci dobrze funkcjonującego lokalnego rynku zbytu. „Wiek dziecięcy” Majesty trwał więc dłużej niż w ich przypadku – zdecydowanie wolniej się rozpędzaliśmy, ale dało nam to możliwość lepszego zaplanowania rozwoju. Obecnie narciarstwo pozatrasowe i skiturowe rozwija się w Polsce niezwykle dynamicznie.
JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE SPRZĘT NARCIARSKI POWSTAJE W GDYNI?
Umiejscowienie firmy w Gdyni ma sporo zalet, również logistycznych, wpływających na politykę transportową – znajdujemy się przecież w centrum Europy. Istotna jest też bliskość Skandynawii, bardzo ważnego dla nas rynku eksportowego, na którym marka Majesty jest rozpoznawalna i doceniana.
Tradycje narciarskie na północy Polski są bardzo silne, a tęsknota za górami niejednokrotnie motywuje bardziej niż ich widok za oknem. W dzisiejszych czasach kwestie lokalizacyjne są zupełnie inne niż 20, 30 lat temu. Nasze biura i magazyny znajdują się w Gdyni, a produkcja – na południu kraju.
Wytwarzanie nart w Polsce ma wiele dobrych stron, które dotyczą faz projektowych i produkcyjnych – na bieżąco możemy analizować te procesy i jednocześnie pracować nad prototypami. Istotny jest również aspekt ekologiczny, społeczny i to, że budujemy pozytywny wizerunek kraju za granicą. Bardzo uważamy, aby niepotrzebnie nie obciążać środowiska, a wytwarzając lokalnie, skracamy choćby drogę transportu surowców i produktów, co sprzyja ekologii. Zwracamy uwagę na pochodzenie wszystkich komponentów stosowanych do produkcji nart Majesty.
„Ubiegły sezon był bardzo specyficzny – mieliśmy do czynienia z dynamicznym rozwojem skituringu i freeride turingu”; fot. Emil Sollie
PODOBNO CELOWALIŚCIE W KLIENTA ZAGRANICZNEGO. CZY NADAL TAK JEST?
Wchodząc na rynek nart freeski w 2007 roku, wiedzieliśmy, że będziemy funkcjonować w niszy. Zgodnie z tym założeniem od samego początku nastawiliśmy się na eksport do krajów potencjalnie zainteresowanych naszymi produktami. Jak wspomniałem, kraje Europy Zachodniej i Ameryki Północnej miały mocno rozwinięty segment, na który wkraczaliśmy. Liczba ludzi, która już wtedy sięgała po narty typu twin tip, była bardzo duża, przy czym dotyczyło to szerokiego spektrum narciarzy, zarówno tych jeżdżących po trasach, jak i poza nimi. W kolejnych latach rynek zaczął się dynamicznie rozwijać, pojawiały się nowe rozwiązania techniczne i nowe tendencje sprzętowe, a co za tym idzie, nowe produkty. Mieliśmy więc duży potencjał sprzedażowy i, co bardzo ważne, cenne informacje zwrotne o naszych nartach.
Rynek w Polsce również zaczął się kształtować, szczególnie w segmencie skiturowym. Eksport nadal stanowi znaczną część obecnej działalności, ale bardzo cieszę się z faktu, że sprzedaż naszych nart w kraju rośnie.
PRZEGLĄDAJĄC KATALOG, WIDZĘ ROSNĄCĄ SPECJALIZACJĘ, DOPASOWYWANIE SIĘ DO CORAZ BARDZIEJ NISZOWYCH POTRZEB… NA PRZYKŁAD CZYM, POZA WYGLĄDEM, RÓŻNIĄ SIĘ NARTY MĘSKIE OD DAMSKICH?
W przypadku naszych produktów narty damskie z grup Resort, Freeski i Freeride różnią się od męskich przebiegiem rdzenia, a więc rozkładem flexu. Oznacza to, że modele damskie są mniej sztywne i lżejsze niż ich męskie odpowiedniki, aby były jak najbardziej dopasowane do użytkowniczek pod kątem różnic anatomicznych i biomechanicznych. Natomiast kolekcja skiturowa Majesty jest wysoce wyspecjalizowana i ze względu na specyfikę tej grupy nie rozróżniamy w niej nart męskich i damskich. Powodowałoby to niepotrzebne powielanie tych samych produktów.
WYJEŻDŻAJĄC ZIMĄ DO CHAMONIX, MÓJ ZNAJOMY ZABIERA SIEDEM PAR NART… CZY W TAKIM KIERUNKU ZMIERZA NARCIARSTWO?
Ta tendencja zaczęła się rysować już kilka lat temu – wysoka specjalizacja pojawia się obecnie w wielu dziedzinach sportu, dotyczy to również narciarstwa, które podlega coraz większej segmentacji. Potrzebujemy kilku par nart, bo sport ten ewoluuje i nasze oczekiwania się różnicują.
Jednak, niezależnie od specjalizacji, przy projektowaniu modeli duży nacisk kładziemy na wszechstronność konkretnego produktu – nawet jeżeli są to eksperckie narty skiturowe, przeznaczone do konkretnej aktywności górskiej, jednocześnie muszą być wielozadaniowe i przede wszystkim oferować doskonałe właściwości jezdne.
W przypadku narciarstwa skiturowego możemy wyodrębnić wiele typów aktywności górskiej – od tak zwanego skituru kondycyjnego poprzez skialpinizm po narciarstwo skupione na eksploracji i przygodzie. Wspólnym mianownikiem jest niska waga nart, ale każda z wymienionych aktywności wymaga sprzętu o innej specyfice, a oczekiwania dotyczące funkcjonalności i właściwości jezdnych są wśród klientów bardzo zróżnicowane. Pamiętajmy też, że mamy warianty nie tylko nart, ale i wiązań.
Ciekawym przykładem na przejście od specjalizacji do stworzenia doskonale skalibrowanych nart wielozadaniowych są modele Havoc, Vanguard i Vadera – ten ostatni używany przez Zuzę Witych na zawodach z serii Freeride World Tour. Są to przedstawiciele grupy Freeride, którą stworzyliśmy w oparciu o założenie, że narty powinny być jak najbardziej wszechstronne, bo jeżdżąc poza trasą, musimy spodziewać się praktycznie każdych warunków.
Rozmawiał / ANDRZEJ MIREK
Tekst został opublikowany w magazynie GÓRY numer 5/2021 (282)
Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/