Zaledwie trzy dni temu informowaliśmy was o załamaniu pogody, które wstrzymało wszystkie działające aktualnie w Karakorum wyprawy. I chociaż wydawało się, że po stratach jakie się z tym wiązały - zepsute namioty, czy zasypane efekty pracy - może być już tylko lepiej, to jednak rzeczywistość okazała się inna. Duet Simone Moro i Tamara Lunger po tygodniach spędzonych na pokonywaniu labiryntu szczelin na lodowcu, przedwczoraj w końcu zdołał go przejść. Dalszy plan był bardzo optymistyczny, bo zakładał zdobycie obozu pierwszego, a następnie próbę osiągnięcia kolejnego. Niestety na przeszkodzie stanęły im dramatyczne wydarzenia ostatniego dnia. Włoch wpadł bowiem do szczeliny, a jego partnerka doznała obrażeń ręki.
Simone Moro i Tamara Lugnger na lodowcu pod Gasherbrum I; fot. Matteo Pavana
,,Zbliżając się do szczeliny, jak zwykle zająłem odpowiednią pozycję do asekuracji Tamary, która pokonała ją jako pierwsza, a następnie dotarła do strefy bezpieczeństwa 20 metrów powyżej pęknięcia. Kiedy nadeszła moja kolej, w ułamku sekundy otworzyła się pod moimi stopami przepaść i spadłem. Tamara została pociągnięta tak gwałtownie, że dosłownie doleciała na skraj szczeliny podczas gdy ja opadałem do góry nogami w jej głąb, obijając się nogami i pośladkami o lodowe ostrza zawieszone w bezkresnej otchłani, nie szerszej niż 50 cm, w całkowitej ciemności. Tymczasem lina jak imadło owinęła się wokół ręki Tamary powodując dręczący ból i drętwienie. Byłem w ciemności, a ona powoli zsuwała się w głąb pęknięcia. Wszystko komplikował fakt, że miała na sobie rakiety śnieżne. Jedna ręką zdołałem założyć bardzo niepewne stanowisko i choć czułem, że powoli osuwam się w stronę otchłani, byłem na tyle przytomny, aby wyjąć z uprzęży śrubę lodową i wkręcić ją w gładką, twardą ścianię szczeliny. Dzięki temu udało mi się uniknąć ześlizgnięcia niżej, a tym samym pociągnięcia Tamary za sobą. Po tym, bez wgłębiania się w szczegóły, udało nam się znaleźć sposób na wyjście. Po prawie dwóch godzinach pełnych wyginania się i męczącego wysiłku byłem w stanie wspiąć się przy użyciu czekanów, w ciemności, ściśnięty między dwoma ścianami oddalonymi od siebie o 50 cm.” - napisał na swoim fanpage’u Simone.
Jak można przeczytać w dalszej części relacji Moro, ból jest dzisiaj znacznie bardziej odczuwalny. Na szczęście zorganizowano już ewakuację oraz kontrolę lekarską dla obu wspinaczy. Mamy nadzieję, że urazy nie okażą się poważne, a zespół szybko wróci do zdrowia.
Źródło: Simone Moro na FB