Po raz drugi w tym sezonie pucharowa karuzela wystartowała Szwajcarii - tym razem do boju ruszyli "linowcy", a areną ich zmagań była mała acz urokliwa miejscowość Villars-sur-Ollon. W cieniu Alp Waadtlandzkich premierową wiktorię celebrowali Janja Garnbret (chyba dla nikogo nie było to zaskoczenie) i - ku uciesze miejscowej publiczności - faworyt gospodarzy, Sascha Lehmann.
Dla Saschy Lehmanna zwycięstwo przed własną publicznością było premierowym triumfem w zawodach seniorskiego PŚ. Fot. Eddie Fowke - IFSC
Do rozgrywanych w sobotni wieczór finałów jako pierwsi przystąpili Panowie, wśród których zabrakło wielkich faworytów: półfinał zatrzymał m.in. takie sławy jak Jakoba Schuberta (14 miejsce) czy Stefano Ghisolfiego (11 lokata). Wielkim nieobecnym był oczywiście również Adam Ondra - Czecha jednak nie zatrzymały ani eliminacyjne ani półfinałowe drogi - po prostu do Szwajcarii się nie pofatygował, przygotowując się do sierpniowych MŚ w Hachioji wedle własnego systemu.
Trzeba niestety przyznać, że na widowisko cień rzucił routesetting - jak miało się okazać, nie tylko w zmaganiach męskiej stawki. Niemal wszyscy startujący zawodnicy nie znaleźli większych trudności przed ostatnim, nieco trikowym ruchem do topu, który można było wykonać bądź to statycznym, bądź dynamicznym patentem. Drogę kończyli ci, którzy zdecydowali się wybrać to pierwsze rozwiązanie, cała reszta spadła "witając się z gąską", a liderujący po półfinale Narasaki pogubił się nieco wcześniej, grzebiąc tym samym szansę na zwycięstwo. To stało się natomiast udziałem 21-letniego Saschy Lehmanna. Szwajcar niesiony dopingiem rodzimej publiczności nie bez wysiłku na ostatnich metrach zatopował i w ostatecznym rozrachunku uzyskany top okazał się na wagę złota - podobnej sztuki dokonali startujący przed nim Alex Megos i YuFei Pan, ale Sascha wyprzedził ich dzięki lepszemu rezultatowi z półfinału. Dla młodego Szwajcara było to pierwsze zwycięstwo w seniorskim Pucharze Świata.
Podium Panów - od lewej: YuFei Pan, Sascha Lehmann, Alex Megos. Fot. Daniel Gajda - IFSC
O ile topowa struktura okazazała się być zarazem cruxem jak i nemezis dla Panów, o tyle identyczną rolę u Pań spełnił chwyt oznaczony numerem 35. Wszystkie startujące dziewczyny, za wyjątkiem Janji Garnbret zakończyły na tym miejscu swoją przygodę z rywalizacją. Tylko Słowenka zdołała pokonać wymagające miejsce, choć nie widać było żeby odnalazła w nim znaczące trudności, co wprawiło w zachwyt zarówno publikę jak i komentatorów.
Janja Garnbret sięgnęła po swoje kolejne zwycięstwo, jednak tym razem nie udało się jej zatopować finałowej drogi. Fot. Eddie Fowke - IFSC
Cóż jednak z tego, skoro na kolejny ruch już zabrakło jej konceptu. Wygrała, uzyskując wynik odrobinę lepszy od koleżanek, my jednak pozostaliśmy z niedosytem - wszak drogi do topu był jeszcze nie taki mały kawałek i bez wątpienia radzi bylibyśmy oglądać triumfalny gest Słowenki wykonywany po wpięciu się w ostatni ekspres, tak jak nas do tego przyzwyczaiła w ostatnich latach. A tak mieliśmy nieco dziwną rundę, w której o kolejności na dalszych miejscach podium przesądziły, tak jak u Panów, wyniki z półfinału. Drugie miejsce stało się udziałem młodziutkiej Koreanki Chaehyun Seo, trzecie przypadło Japonce Ai Mori.
Podium Pań - od lewej: Chaehyun Seo, Janja Garnbret, Ai Mori. Fot. Daniel Gajda - IFSC
Pod względem sportowym rozczarowały nie tylko finały - ci, którzy ostrzyli sobie zęby na pojedynek Janji z Jessicą Pilz, również byli zawiedzeni - Austriaczka przyjechała do Villars bez formy, czego dowodem może być odległa 11 lokata i brak jakiegokolwiek topu w całych zawodach. Okazję do rehabilitacji będzie miała już za tydzień w Chamonix. Przed rokiem wygrała tam swoje pierwsze seniorsie zawody rangi Pucharu Świata, może więc francuska stolica Alp okaże się dla niej bardziej łaskawa niż szwajcarskie Villars. Przekonamy się już niebawem.
WYNIKI FINAŁU:
Panowie:
Panie:
Pełne wyniki dostępne na stronie IFSC.
Poniżej znajdziecie natomiast powtórkę video z finałowej rundy:
Źródło: IFSC & własne