Gwatemala to kraj wulkanów i Tajumulco, tak jak wiekszosc gór w Gwatemali, jest wulkanem. Położony jest w południowo-zachodniej części kraju, w nadal aktywnych sejsmicznie górach Sierra Madre, tuż przy granicy z Meksykiem. Szczyt jest już obecnie nieaktywny i znajduje się odrobinę na uboczu popularnych szlaków turystycznych w mało penetrowanym przez turystów Departamencie San Marcos. Najlepszy dowód, że w przewodnikach, np. w starszych wydaniach Lonely Planet, zapomniano nawet umieścić to miasto, nie wspominając o naszym wulkanie! Może powodem było to, że przez wiele lat w tej okolicy odnotowano najwięcej działań partyzantki rewolucyjnej URNG - Unidad Revolucionaria Nacional Guatemalteca - tzw. guerilleros. Do tej pory krążą legendy o minach zakopanych po meksykanskiej stronie – w rejonie wulkanu Tacana. Na szczęście obecnie Tajumulco jest – przynajmniej pod tym względem – bezpieczny.
Widok z Tajumulco na Santa Anna
Tajumulco ma dwa wierzchołki: główny, południowo-zachodni, o wysokości 4220 m n.p.m. i niższy, południowo-wschodni, o wysokości 4100 m n.p.m., zwany również, tak jak wiele szczytów w Ameryce Łacinskiej, Cerro de Concepción. Jak na prawdziwy wulkan przystało, ma także wyraźnie zarysowaną kaldere.
Mimo ze jest najwyższy, Tajumulco bynajmniej nie należy do najtrudniejszych szczytów. Znany jest za to ze wspaniałej panoramy na całe pasmo wulkaniczne Gwatemali. Wielką atrakcją jest podziwianie wschodu słońca ze szczytu wulkanu. Można wówczas zaobserwować cieć góry, układający się w kształt idealnej wręcz piramidy, a także – przy sprzyjającej pogodzie – wody Oceanu Spokojnego. Szczególnie interesujący jest widok na tzw. Boca Costa, czyli bardzo urodzajną niziną pomiędzy wulkanami i oceanem. Czesciej jednak musimy sie zadowolic podziwianiem sąsiadujących wulkanów wraz z powszechnie występującym poniżej morzem mgieł.
Tajumulco o świcie
Nazwa wulkanu pochodzi od małej miejscowości Tajumulco, która znajduje się u jego podnóża. W dialekcie lokalnym Tajumulco oznacza „w ukryciu”, „schowane” lub „zagubione” i rzeczywiście wioska schowana jest w dolinie i dawniej trudno było do niej trafić. W języku Majów Mam wulkan nazywa sie Chman. Według ich legendy z krateru wulkanu wychodziło kiedyś bardzo dużo mrówek, na co nikt nie zwracał szczególnej uwagi. Aż któregos dnia miejscowi staruszkowie zauważyli, że poprzez szczelinę wlatuje do wnetrza góry tajemniczy dzięcioł i – kiedy nikt nie widzi – wylatuje, unosząc w dziobie kukurydze i fasole. Jak łatwo sie domysleć, zaintrygowani staruszkowie skojarzyli mrówki z jedzeniem i podpatrzyli, w której szczelinie znika ów dzięcioł. Poszli więc jego śladem, rozłupujśc na pół wielki kamień, który zagradzał im drogę i dalej, w trzewiach góry, ujrzeli wielkie bogactwo. Nie było to jednak złoto i kamienie, a wszystkie dobra najważniejsze dla życia. We wnętrzu znaleźli dobrą wodę, powietrze, ziarna kukurydzy, fasoli, owoce i zwierzęta domowe. Była tam tez marimba (najpopularniejszy instrument Ameryki Środkowej), drewno, nasiona sosny, naczynia gliniane, maski i ubrania do tanńa konkwistadorów i na końcu także ogień. W sumie trzynaście podstawowych rzeczy.
Krater Tajumulco
Ponoć na początku świata wulkan zebrał wszystkie te rzeczy, żeby je chroniń. Najważniejsze jednak były święte ziarna kukurydzy. Stąd też najlepsza kukurydza wywodzi sie własnie z Tajumulco, bo tam się narodziła. W ten sposób legenda Mam wyjaśnia początki kukurydzy, gdyz stad rozprzestrzeniła sie – najpierw na Gwatemale, a później cały świat. Od tego czasu wulkan nosił imie Chman, które w języku Mam oznacza „Serce trzynastu rzeczy”. Zbocza wulkanu zajęte są przez pastwiska, uprawy ziemniaków, kukurydzy i warzyw. W wyzszych partiach zachowały sie malownicze lasy sosny karaibskiej, których niestety z roku na rok jest coraz mniej, gdyż drzewa atakowane sa przez pasożyty gorgojo de pino, powodujące ich powolne usychanie. Legenda legendą, a na góre wejść warto! Jednym problemem jest dotarcie w okolice góry (nie bardzo mozna liczyc na transport lokalny) i kwestie bezpieczeństwa, gdyż w tych okolicach pod tym względem nie jest specjalnie dobrze (tak jak zreszta ostatnio w całej Gwatemali, np. niedawno na wulkanie San Pedro obrabowano 20-osobowa wycieczke!). Warto mieć to na uwadze: nie bracćze soba cennych rzeczy i większej gotówki, zostawiajac co trzeba w depozycie w hotelu. Na Tajumulco, podobnie jak na inne wulkany Gwatemali, trzeba wychodzić bladym świtem i schodzić w miare wczesnie, gdyż popołudniowe chmury sa tutejszą normą. Łatwo się wtedy zgubić : wielu turystów błądziło tu w okolicznych barrancos (tak nazywane sa głebokie wulkaniczne wąwozy). Można też zaplanować wycieczkę na dwa dni i zanocować pod kraterem – znajduje się tam prymitywny drewniany schron dla turystów.