Oto jest pytanie: lepsze spodnie ocieplane czy zwyczajne, założone na kalesony? Szukając raczej dziury w całym niż dwóch w jednym, wyznaję teorię, że z dolną częścią garderoby nie ma co przesadzać – wszak na górskich podejściach nogi grzeją się aż nadto, dlatego w większości przypadków spodnie letnie można traktować jako całoroczne. Lepsze jest jednak wrogiem dobrego, więc kiełkująca nieśmiało w mojej głowie idea komfortowego śmiganiu po śniegu w spodniach typu softshell – z nieprzewiewaną i hydrofobową warstwą wierzchnią oraz miłym kutnerkiem w środku – zmaterializowała się w końcu w postaci modelu SH500 X-Warm. Kombinowałem bowiem chytrze, że skoro zimą softshellowa kurtka z cienką polarową wyściółką jest dla mnie niemal jak druga skóra, to dlaczego ten sprawdzony układ miałby nie funkcjonować w przypadku dolnej części ciała.
Spodnie robią dobre wrażenie. Widać, że tajniki odzieży outdoorowej nie stanowiły dla projektantów nowości. Nie oszczędzano na przykład na elastycznych właściwościach tkaniny, co pozwoliło zastosować przylegający do ciała krój, bez ograniczania swobody ruchu. X-Warm są więc zgodne z aktualnymi trendami i niezwykle wygodne, a doskonałe dopasowanie, poza fajnym wyglądem, poprawia też właściwości termiczne, zmniejszając trudne do ogrzania przestrzenie.
Dwie płaskie i obszerne kieszenie na udach to kolejna zaleta, ponieważ zmieścimy w nich nie tylko nieodłączny telefon, ale też mapę lub mały przewodnik. Takie rozwiązanie pozwala również wygodnie do nich sięgać, gdy mamy założoną uprząż wspinaczkową. Wszystkie kieszenie wyposażone są w zamki, co w spodniach o zimowym przeznaczeniu wydaje się jedynym słusznym patentem.
Dopasowane w talii zapewnia elastyczny ściągacz i pasek z wygodną klamrą. Kolejne warte uwagi udogodnienie zapewniają dolne części nogawek. Jako że są elastyczne, nie wymagają popularnego rozpięcia z zamkiem, mającego ułatwiać zakładanie ich na szersze cholewki butów. Co więcej, świetnie się do nich dopasowują, a pewniejsze uszczelnienie gwarantuje ściągacz z rozciągliwej linki. Jeśli dodam do tego haczyki, mocujące nogawki do sznurowadeł, otrzymam zestaw rozwiązań pozwalający mi zrezygnować ze stuptutów, których szeleszczenia najzwyczajniej nie znoszę.
Wierzchnia tkanina jest hydrofobowa – to w zimowych warunkach zazwyczaj wystarcza, aby zapewnić skuteczną ochronę przed wilgocią z zewnątrz. Równie istotna jest wiatroszczelność, dzięki której nie odczuwałem wychładzającego wpływu lodowatego wiatru, także podczas jazdy na nartach lub rowerze. W takich sytuacjach świetnie sprawdza się też lekka warstwa termiczna, którą stanowi miękka, włochata wyściółka.
Odczucia związane z komfortem są oczywiście bardzo subiektywne, jednak z pewnością ciepła pogoda sprawia, że w spodniach tych jest za gorąco, nawet pomimo podwiniętych nogawek. Wentylację poprawić może otwarcie wszystkich siateczkowych kieszeni. Podobne wygląda kwestia oddychalności. Nadmierna potliwość podczas intensywnego wysiłku w ciepłych warunkach może spowodować problem z odprowadzaniem wilgoci. Jednak w chłodne dni równowaga ta nie wydała mi się zachwiana i efekt zapocenia nie odbiegał od tego, z jakim zazwyczaj mam do czynienia, zakładając bieliznę termoaktywną i spodnie z lekkiego, lecz gęstego materiału.
Czas podsumować test egzystencjalnym pytaniem: czy warto? Z przyczyny owej… i kilku innych, bardziej przyziemnych, jak choćby oszczędzającej zgryzot ceny, odpowiem: warto!
Materiał: 50% poliamid, 43% poliester, 7% elastan • Kieszenie: 4 • Waga: 520 g (rozmiar 40) • Cena: 169,99 zł
W roli Hamleta / Piotr Gruszkowski