baner
 
 
 
 
baner
 
2006-04-05
 

Mali Expedition - podsumowanie

Wczoraj wylądowaliśmy w Polsce po prawie 2-miesięcznej ekspedycji w jeden z najgorętszych rejonów świata - Mali w Zachodniej Afryce.


Witajcie!

Wczoraj wylądowaliśmy w Polsce po prawie 2-miesięcznej ekspedycji w jeden z najgorętszych rejonów świata - Mali w Zachodniej Afryce.

Fot. David Kaszlikowski/StudioWspin

Cieszymy się, że pod względem sportowym, eksploracyjnym jak i fotograficznym ekspedycja powiodła się w 100 % (no może w 99, bo nasz operator filmowy nie dojechał).

Mimo ponad 50-stopniowych upałów, zmagań z pustynnym wiatrem, który zasypywał nas podczas całej akcji górskiej, udało nam się wytyczyć nowa poważną drogę na największym powierzchniowo masywie Ręki Fatimy - Suri Tondo.
 
Nasza nowa droga „Królestwo Sępa” ma ponad 450 metrów długości (trudności do 7b, VI.4). Wytyczyliśmy ją na ścianie, na której wcześniej powstały tylko dwie drogi.
Sam środek monolitu – poprzecinany wielkimi okapami - pozostawał dziewiczy. Właśnie tę linie obraliśmy za cel. Jedyna wątpliwość, która nie dawała nam spokoju, to pytanie, czy wielkie okapy nie spadną na nas podczas otwierania drogi. Na szczęście udało nam się znaleźć pasaż po doskonałej skale i w przyzwoitej odległości od gniazd potężnych sępów, które latały za naszymi plecami podczas sześciu dni, jakie spędziliśmy na ścianie. Cudowny ornitologiczny spektakl, który trwał podczas otwierania nowej drogi wprowadzał nas w stałe osłupienie. Wokół setki sępów i rzadsze, ale niemal równie wielkie marabuty.

Kilka razy biwakowaliśmy na ścianach śpiąc na półeczkach tuż obok ptaków. I podczas tych czasem nieplanowanych biwaków życie ratowały nam litry wody, jakie codziennie holowaliśmy ze sobą (8 litrów na dzień).
 
Drogę ubezpieczyliśmy po części kolkami Hilti, ale wiele wyciągów to pasaże na naturalnej protekcji z wyłącznym użyciem friendów. Wspaniałe zacięcia i rysy.

Całą drogę otworzyliśmy sami jedynie z Elizą. W ogóle w całym regionie byliśmy jedynymi z nielicznych białych. Innych wspinaczy już nie było, bo sezon się skończył.

Była to jedna z naszych najbardziej kolorowych ekspedycji i pewnie można by wydać o tym album lub napisać książkę.

Fot. David Kaszlikowski/StudioWspin

W skrócie:
- w pierwszej części wyprawy wspinaliśmy się jako pierwsi Polacy w rejonie mało rozpoznanym w górach Mandinka blisko granicy z Gwineą.

- przeprowadziliśmy poważny rekonesans na odległych od cywilizacji turniach w pustynnych okolicach Sahelu (ściany przypominają Monument Valley w USA), objazd Nissanem Patrolem 4x4 wokół masywów Dyounde, Sarniere, Oghi, Barkoussou, Kissim.

- odwiedziliśmy wioski zupełnie oderwane od świata, w których ludzie rzadko kiedy widzą białych - byliśmy dla nich atrakcja przyrodniczą, a takie rzeczy jak prezentacja działania wiertarki wprowadzały niektórych w osłupienie

- mijaliśmy karawany, które przez 3 miesiące na grzbietach wielbłądów wiozą sól wydobywaną na Saharze.

- tropiliśmy jedyne na świecie słonie pustynne, które co roku migrują przez tereny Sahelu w Mli i Burkinie Faso.

- podczas realizacji reportażu dla National Geographic odwiedziliśmy kilka z topowych turystycznych miejsc Mali: Djenne, gdzie znajduje się największy na świecie meczet wybudowany z błota oraz kraj Dogonów.


David Kaszlikowski

2006-04-5

(dg)

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com