W kobiecym numerze GÓR nie mogło zabraknąć wywiadu z „pierwszą damą polskiego wspinania”, Kingą Ociepką-Grzegulską. Sporo poruszanych w nim tematów związanych jest oczywiście z przejściem Sprawy Honoru, więc na naszą rozmowę wybraliśmy najlepsze z możliwych miejsc, przestronne wnętrze Jaskini Mamutowej. Nie wypadało jednak gościć Kingi w haniebnych warunkach – w ciemności, chłodzie i głodzie. Imię i tytuł zobowiązuje, więc do Mamutowej podciągnęliśmy prąd, a podejściową ścieżynkę wyłożyliśmy czerwonym dywanem. Zapraszamy do Mamutowa Palace ;).
Zanim nagrzaliśmy wnętrze jaskini Kinga musiała ratować się puchówką
W historii wspinania, aż do chwili obecnej, zaledwie 13 kobiet zbliżyło się do magicznego poziomu 9a. Kinga Ociepka-Grzegulska jest w tym elitarnym gronie prawdopodobnie jedyną osobą, która karierę wspinaczkową łączy z pracą i wychowaniem dzieci.
Pijąc kawę przy kawiarnianym stoliku i grzejąc w ciepłym świetle gustownego żyrandola słuchaliśmy, jak wyglądała finałowa rozgrywka na stropie Mamutowej. „W dzień prowadzenia drogi rozmawiałam z bratem i byłam bardzo spięta, ale on mi uświadomił, że przecież powinno być to dla mnie łatwe, bo moje palce wchodzą w dwójki na końcowej płytce. Faceci nie biorą pod uwagę, że dla mnie cały dojściowy odcinek do kluczowej płytki był znacznie trudniejszy niż dla nich. Musiałam włożyć ogromną pracę, żeby nauczyć się tam wspinać. Dla mnie przejście odcinka Godoffa było najtrudniejsze, a chłopaki robią go przecież na rozgrzewkę. Zazwyczaj tam, gdzie faceci nie zauważają problemu, ja muszę walczyć” – wspomina Kinga, a na dalszą część wywiadu zapraszamy do najnowszego numeru GÓR, który niebawem dostępny będzie w sprzedaży.
Musimy przyznać, że z żyrandolem tak jakoś przyjemnie zrobiło się w Mamutowej… Eklektycznie, a zarazem funkcjonalnie. Jeśli więc znajdziemy sponsora, kupimy większy żyrandol i podciągniemy prąd na stałe. Stroje wieczorowe obowiązkowe, orkiestra w dni świąteczne ;).
Kinga w innej „dziurze", w Santa Linya; fot. Mateusz Haładaj