Sam jestem szczęśliwym posiadaczem takiej kurtki. Zacząłem więc stosować ją tak, jak to robią Szkoci – efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze, podczas podejścia kurtka nie zajmuje miejsca w plecaku i jest bardzo lekka. Poza tym jest bardzo ciepła. Dzięki temu mogłem zabierać mniej innych cienkich warstw, które zwykle nakładałem, ubierając się na „cebulkę”. Najważniejsza sprawa – kurtka trzymała ciepło mimo zawilgocenia lub zamoczenia, o które w tamtejszych warunkach nie było trudno.
Oczywiście używaliśmy także kurtek stanowiskowych. Łatwo domyślić się, że z powodu warunków atmosferycznych nie sprawdzały się kurtki z naturalnego puchu. Ratunkiem było więc sztuczne wypełnienie. Takie kurtki różniły się od tych stosowanych jako warstwa wewnętrzna tym, że najczęściej były grubsze i praktycznie każda miała już kaptur. Warto zwrócić uwagę na rozmiar. Tzn. kurtka stanowiskowa, ponieważ zakładamy ją na wszystkie warstwy ubrania, powinna być ciut większa od tej, którą stosujemy jako warstwę wewnętrzną. Jako że miałem tylko jedną kurtkę, postanowiłem ją każdego dnia testować do innych celów. Jak pisałem wyżej, jako warstwa zewnętrzna sprawdziła się idealnie. Jako stanowiskowa moja były chyba ciut za cienka (odczuwałem w niej zimno), ale za to bardzo dobrze utrzymywała swoje właściwości po zamoczeniu i co ciekawe, bardzo szybko można było ją wysuszyć.
Innym patentem, który podpatrzyłem, było stosowanie
Ribano. Ten sposób ubierania się wybrało tak wielu wspinaczy wśród gości i naszych angielskich opiekunów, że postanowiłem zachęcić do spróbowania zastosowania tej metody.
Zmieniłem nieco swój stosunek co do kurtek zewnętrznych z różnorakich
–texów. W takich warunkach, jakie panują w Szkocji (praktycznie ciągły opad deszczu lub deszczu ze śniegiem przy dodatkowym silnym wietrze), sprawiających, że wilgoć wdziera się dosłownie wszędzie, nieużywanie zewnętrznej kurtki jest praktycznie niemożliwe. Najczęstszą metodą, z jaką się spotkałem, było używanie
softshellowych membranowych spodni, raczej bardziej nieprzemakalnych niż lekkich oraz
kurtek texowych, zakładanych na również solidne
bluzy softshellowe. Oczywiście, gdy pogoda dopisywała, większość osób wspinała się tylko w kompletach softsellowych. Jednak przez większość czasu pogoda była taka, że kurtka zewnętrzna był niezbędna. W tym miejscu muszę się przyznać, że polecana przeze mnie w pierwszym odcinku porad bardzo lekka kurteczka zupełnie się nie sprawdziła. Po kilku godzinach działalności w tamtejszych warunkach była totalną „szmatą”. Jest to dla mnie kolejna lekcja, że nie ma rzeczy uniwersalnych. Tak jak wspinanie w lodzie, wspinanie w takich warunkach, jakie panują podczas szkockiej zimy, wymaga dobrej kurtki zewnętrznej. Cóż, specjalizacja dopadła nas w każdej dziedzinie życia ;-).
Polecam opracowanie Artura Paszczaka pod tytułem „Jak się wspinać szybciej – ale bezpieczniej?” Prezentacja ta w formie PDF dostępna jest na stronach KW Warszawa.
Wszystkim, którzy chcieliby poszerzyć swoją wiedzę na omawiany w artykule temat polecam lekturę doskonałej książki Will’a Gadd’a Wspinaczka. Lód i Mikst.
Maciek Ciesielski
Autor jest autorem szybkich przejść miedzy innymi w górach Patagonii, Alaski, Kalifornii, Kanady i Pakistanu. W ciągu ostatnich pięciu lat współpracował przy tworzeniu kolekcji wspinaczkowych dla firm Roberts i Yeti (odzież puchowa) oraz Montano, współpracował również z firmami Marmot, Hannah, i Vasque.
"Góry", nr 3 (154) marzec 2007