baner
 
 
 
 
baner
 

MŚ Hachioji: pierwsze medale rozdane - Janja Garnbret i Tomoa Narasaki zgarniają czempionat w boulderingu!

W japońskim Hachioji trwają właśnie ostatnie przed olimpijskim debiutem Mistrzostwa Świata we wspinaczce sportowej. Premierowe krążki rozdano wczoraj w pierwszej z czterech konkurencji - w szranki rywalizacji stanęli specjaliści od boulderingu. Z rywalizacji zwycięsko wyszli "starzy mistrzowie" (oczywiście mamy tutaj na myśli ich zawodniczy dorobek a nie wiek) czyli Janja Garnbret i Tomoa Narasaki. Szkoda jedynie, że na finałowy spektakl po raz wtóry cień rzucił routesetting. 

Janja Garnbret uchwycona we wczorajszych finałów w trakcie jednego ze swoich firmowych ruchów, który doczekał się nawet swojej oficjalnej nomenklatury - tzw. "Janja swing". ;-) Fot. EPA

 

We wtorkowy poranek (naszego czasu, w Japonii finał miał miejsce w godzinach wieczornych) jako pierwsze swoim występem uraczyły nas Panie. Chyba jeszcze nigdy w historii walki o kobiecy, światowy czempionat faworytka do zgarnięcia zwycięstwa nie była tak ewidentna jak miało to miejsce w przypadku 20-letniej Janji Garnbret.

 

Słowenka broniła tytułu wywyalczonego przed rokiem w Innsbrucku, a do rywalizacji przystępowała po niewiarygodnej serii zwycięstw we wszystkich tegorocznych edycjach Pucharu Świata. Jej największe rywalki - Brytyjka Shauna Coxsey i Japonka Miho Nonaka dopiero wracały po poważnych i przewlekłych kontuzjach i wobec tych okoliczności już sama obecność w finałowym gronie była dla nich sukcesem. Finałową stawkę uzupełniły: weteranka i zarazem faworytka gospodarzy Akiyo Noguchi, jej młodsza koleżanka z szerokiej kadry Japonii Nanako Kura oraz Ukrainka Jenya Kazbekova.

 

Już od samego początku rywalizacji widać było kto powalczy tego dnia o miejsce na podium - otwierającą "jedynkę" zatopowały Coxsey, Noguchi oraz - jakżeby inaczej - Garnbret. Słowenka w drugiej próbie, co od razu ustawiło ją na pozycji liderki - nie oddała jej już do samego końca... 

 

Prawdziwy popis Słowenki ucinający zarazem wszelkie spekulacje na temat zwycięstwa miał miejsce na problemie numer dwa, będącym w 3/4 skomplikowaną, koordynacyjną sekwencją, z którą wszystkie pozostałe zawodniczki kompletnie nie wiedziały jak się uporać, Janja natomiast pokazała, że w takich formacjach czuje się jak ryba w wodzie. Co prawda sklejenie całości zajęło jej kilka prób, to jednak finalny efekt i tak robi olbrzymie wrażenie - zobaczcie zresztą sami:

 

Wobec takiego obrotu spraw, dalszych losów rywalizacji nie zdołało odwrócić potknięcie Slowenki na połogiej "trójce", gdzie natomiast świetnie odnalazły się Jenya Kazbekova i Miho Nonaka. Top wywalczony na tym problemie przedłużył ich szanse na podium, ale w ostatecznym rozrachunku okazał się jedynym "jasnym" momentem finałowej rywalizacji dla tej dwójki. 

Siłowa, mocno przewieszona i wiodąca głównie po strukturach "czwórka" wydawała się być wręcz "skrojona" pod Janję Garnbret, która w takich formacjach raczej niezwykle rzadko ma jakiekolwiek kłopoty. Jedyna recepta na pokonanie Słowenki to dotrzymywanie jej kroku tam gdzie bryluje i szukanie swojej szansy w formacji połogiej, gdzie zdarza się jej tracić topy. Łatwiej jednak powiedzieć, trudniej wykonać - do ostatniego boulderu aktualna Mistrzyni Świata przystępowała niezwykle zrelaksowana i pewna swego - do zwycięstwa i obronienia tytułu wystarczyła jej zaledwie zona. Wobec braku presji (zresztą - bądźmy szczerzy: czy kiedykolwiek u Słowenki dało się zaobserwować jej oznaki?) ze stoickim spokojem praktycznie "przebiegła się" po wieńczącym zmagania problemacie i przypieczętowała swoje zwycięstwo. 

 

Tym razem łez wzruszenia nie było, była za to wielka radość i szeroki uśmiech na twarzy Słowenki po zdobyciu drugiego w karierze tytułu Mistrzyni Świata w boulderingu. Fot. EPA

 

20-latka po raz kolejny przeszła do historii - jak dotąd żadnej zawodniczce nie udało się obronić tytułu Mistrzyni Świata w boulderingu. Sztuki tej nie dokonały za czasów swojej supremacji ani Anna Stöhr ani Juliane Wurm. A przecież zarówno przywołane tutaj Austriaczka jak i Niemka były specjalistkami tylko w jednej dyscyplinie, Janja Garnbret natomiast z powodzeniem triumfy święci również w prowadzeniu, mało tego - coraz lepiej zaczyna biegać czasówki! W przeddzień olimpijskiego debiutu wspinania sportowego wyrasta więc na główną kandydatkę do zgarnięcia premierowego złotego krążka... 

Drugie miejsce przypadło w udziale (po raz wtóry) Akiyo Noguchi, na trzecim stopniu podium stanęła Shauna Coxsey.


Wyniki finału:

 

 

Pełne wyniki tradycyjnie dostępne na stronie IFSC, poniżej natomiast retransmisja z finałowej rundy:

 

Po niezwykle emocjonujących zmaganiach Pań ostrzyliśmy sobie zęby na męski finał, w którym to ponownie trzech przedstawicieli Starego Kontynentu (Adam Ondra, Jakob SchubertYannick Flohé) skrzyżować miało rękawice z trójką "Samurajów" (Tomoa Narasaki, Kokoro Fuji, Keita Dohi). Niestety, byliśmy świadkam bodajże najgorzej nakręconego finału w historii. 

Jak bowiem inaczej określić sytuację, w której sporym wyzwaniem dla zawodników (a przypomnijmy, że mamy tu doczynienia ze światową elitą i samymi utytułowanymi nazwiskami) jest już samo przyjęcie pozycji startowej, a gdzie dopiero przedostanie się w okolice zony, o topie już nie wspominając... Routesetterzy ewidentnie zbyt daleko popuścili wodze fantazji, czego efektem był finał tylko z dwoma topami, osiągniętymi zresztą przez tego samego zawodnika. Tomoa Narasaki jako jedyny zdołał rozszyfrować dwa z czterech finałowych problemów, wykazując się zarazem sporą kreatywnością jak i koordynacją. Poniżej możecie zobaczyć go w akcji na baldzie numer 3 - topując go zapewnił sobie zarazem drugi w karierze tytuł Mistrza Świata:

 

Trzy zony przy braku jakiegokolwiek topu dały srebro Jakobowi Schubertowi, taki sam wynik, ale w nieco gorszych próbach od Austriaka osiągnął Yannick Flohé i 20-letni Niemiec (czyżby wyrastał nowy następca Jana Hojera?) wskoczył tym samym na podium. Z zerem na koncie (żadnego topu ani nawet zony) rywaliację zakończył Adam Ondra. Zdecydowanie nie był to dzień Czecha, który zresztą nie krył swojej frustracji. Nie kryli jej również komentatorzy, jak i my - widzowie. Zdecydowanie szkoda widowiska, które w takiej obsadzie i w zawodach rangi mistrzowskiej mogło być naprawdę kapitalne. Miejmy nadzieję, że w kolejnych konkurencjach taka wpadka routesetterom się już nie zdarzy. 

 

Męskie podium w boulderingu - od lewej: Jakob Schubert, Tomoa Narasaki, Yannick Flohé. Fot. Eddie Fowke - IFSC

 

Wyniki finału:

 

 

Pełne wyniki na stronie IFSC, poniżej zapis video z finałowej rundy:

 

 

Źródło: IFSC & własne

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com