baner
 
 
 
 
baner
 

Melloblocco 2011: Dla każdego coś miłego

Impreza o której wielu z nas słyszało, wielu też chciałoby wziąć udział ? a jednak tłumów bulderowców znad Wisły raczej w dolinie Masino i Mello raczej się nie uświadczy. Niemniej jednak posród rekordowego (po raz kolejny) tłumu ponad 2600 uczestników z 22 krajów dało się zauważyć kilkoro Polaków...

Korespondencja własna z Val Masino


Na początek powiedzmy sobie czym jest Melloblocco? Otóż to ni mniej ni więcej to spotkanie miłośników bulderingu i wspinaczki, którzy w majowy weekend nawiedzają rejony włoskiej doliny Val Masino, aby wspólnie połoić na setkach kamieni i skał rozrzuconych po okolicznych lasach, łąkach, rzekach, przydomowych podwórkach i zagrodach, parkingach – a nawet plebanii. Miejscówki można by wymieniać w nieskończoność, bo po prawdzie wszędzie w dolinie znajdzie się jakiś kawałek skały który nadaje się do wspinania. Przy czym wszędzie oznacza naprawdę WSZĘDZIE ;)

Klaudia Buczek (Salewa Polska):

Chcąc nieco odpocząć pomiędzy startami w Pucharze Świata wzięłam po raz pierwszy udział w Melloblocco... Wrażenia? Niesamowicie jak było dużo ludzi. Pod niektórymi baldami ustawiały się spore kolejki czekających. Z drugiej strony nie było dzięki temu problemu z asekuracją – pełno kraszy i spotterów :) Warto dodać, że Mello jest imprezą dla każdego, czego przykładem były gromadki zarówno dzieciaków jak i sędziwych weteranów :)


W każdym razie chętni do zmierzenia się z wertykalną rzeczywistością otrzymują po uiszczeniu stosownych opłat „pakiet startowy“ w którym oprócz gustownej koszulki (w tym roku w porażającym kolorze różu majtkowego) znajduje się także mapa z wyrysowanymi kamieniami oraz zaznaczonymi baldami, które należy pokonać, aby wziąć udział w zawodach, próbując tym samym pokonać takich tuzów jak Adam Ondra, czy Chris Sharma. Właśnie dla takich śmiałków przygotowanych jest po 8 problemów – odpowiednio dla kobiet i mężczyzn. W punktacji liczy się ukończenie balda. Tym samym w tym roku aż 5 panów ukończyło 5 problematów: A
dam Ondra, Gabriele Moroni, Mauro Calibani, Michele Caminati, Anthony Gullsten. A wśród pań 6 topów zaliczyły Aleksandra Bałakirjewa i Barbara Zangerl. Rywalizacja najlepszych z najlepszych była zacięta – choć zdecydowanie ustępowała zaciętości z jaką rzesze fotografów i filmowców podążały, aby uchwycić każdy moment z życia wspomnianych wyżej gwiazd ;) Oczywiście historiom i anegdotom z tym związanym nie będzie końca – dość powiedzieć, że plotkarskim hitem Melloblocco A.D. 2011 była obecność wybranki serca pewnego słynego młodziana z Moraw, choć wypada zaznaczyć, że będącego wciąż pod bacznym okiem matki ;P

 

Nie tylko obecność „wielkich” i możliwość powspinania się były jedynymi atrakcjami. Oprócz cowieczornej dawki muzyki na żywo przy mniejszym lub większym kuflu piwa można było również m.in.: wypożyczyć dowolny model w dowolnym rozmiarze znanej włoskiej firmy produkującej buty, aby móc zedrzeć go na słynnym grancie w Mello, lub też spróbować sił na „interaktywnym” bulderze, gdzie za pomocą projektora komputer podpowiadał kolejne przechwyty, albo też oglądnąć fragmenty kolejnego filmu ze stajni Chucka Frydbergera The Scene lub wziąć udział w warsztatach sprzętowych ojca współczesnego drytoolingu Stevie Hastona, a jak komuś było mało wspinania to dało się zmierzyć w konkursie odległości (potęgi?) skoku...

 

Trzy dni zabawy choć wydawały się zbyt krótkie to jednak wystarczające, aby wytrzeć skórę z opuszków – tym bardziej, że pogoda dopisała i choć akcja toczyła się na wysokości ponad 1000 metrów nad poziomem morza to jednak w słońcu wszystko „płynęło” po granitowych kamieniach... Teraz wypada popodniecać się zdjęciam i filmami licznie umieszczanymi w necie i zaplanować powrót za rok mając nadzieję, że koszulki będą już w nieco innym odcieniu ;P


Tomek Mazur

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com