Do Rodellar wróciliśmy prawie jak do domu. Te same twarze – pół wspinaczkowego Krakowa plus dziesiątki hiszpańskich wspinaczy, podobnie jak my stałych letników Kanionu Mascun. Końcówkę sierpnia spędziliśmy ustawieni w kolejkach do dróg i wspinania było niewiele, ale za to wraz z początkiem września nastała piękna zielona hiszpańska jesień i wszyscy letnicy pojechali do domów. A najfantastyczniejsze było to, że w Rodellar nie działo się kompletnie nic. Cisza, spokój, puste skały i sępy krążące nad wygłodniałym Beśkiem. A ponieważ na Lazurowym Wybrzeżu nuda zapędziła nas do przeczytania całej naszej dość imponującej jak na polowe warunki biblioteki, tu nie pozostało nam nic innego jak tylko wspinanie i robienie zdjęć.
Wspinanie zaczęło się wyrównywaniem zeszłorocznych porachunków z "Piękną nieznajomą", która wcale łatwo nie uległa (La belle inconue 8b/b+). Kolejnym celem, który już od roku chodził Maćkowi po głowie był Floriman na Surgencii. Ale niestety, okazał się być wykutą i zbetonowaną kreaturą, niewartą czasu i skałowstrętu. Słuchając dobrych rad naszych miejscowych przyjaciół z El Puente, zaczęliśmy eksplorację konkurencyjnego kanionu Barrasil, a przede wszystkim sektoru Piscineta, który swą malowniczością i jakością wspinania rzucił nas na kolana do tego stopnia, że nawet wczesnoranne wstawanie, przeprawa przez lodowate wody lub godzinny spacer przez góry i piargi nie ostudziły naszego zapału. Linią wzbudzającą z ziemi największy zachwyt była Cosi fan tutte 8c/c+. Po pierwszej przymiarce Maciek uznał ją za najpiękniejszą drogę, po jakiej kiedykolwiek się wspinał: 53 metry, 45 stopni przewieszenia, 127 przechwytów i trudny crux pod łańcuchem, ale przede wszystkim atletyczno-techniczny ciąg w stuprocentowo naturalnej skale. Każde wstawienie się do drogi trzeba skończyć na topie, wcześniejszy zjazd ryzykuje kąpielą w rozlewającej się u stóp skały rzece, która tworzy tu całkiem niemały, a na pewno niepłytki basenik (stąd też nazwa sektoru). Po trzech dniach patentowania, czwarty dzień prób zakończył się sukcesem i drugim powtórzeniem drogi. Pierwsze kilka miesięcy wcześniej było udziałem Ramoneta.
Jednak większą część wyjazdu klasycznie spędziliśmy na Las Ventanas, gdzie kibicowaliśmy Miguelowi, który już tradycyjnie jak co roku walczył na Pata Negrze. A Xenia w tym czasie odpalała coraz dłuższe loty na A Cravicie 8a, co w końcu opłaciła kontuzją pleców, ale i upragnionym wpięciem liny do łańcucha. Maciek natomiast zrobił bulderową Philip Cousinier 8b+ oraz nową drogę Ixeia 8b+, która ze względu na swą urodę i różnorodność wspinania już wkrótce ma szansę stać się kolejnym mega klasykiem Ventanasów.
Niestety, nasze długie wakacje znowu okazały się za krótkie i znowu kolejne projekty trzeba przełożyć na rok następny…
Ciekawsze przejścia z Rodellar:
Xenia:
Ironman 7c RP (2 próba)
Pim pam plouf 7c RP (2 próba)
A Cravita 8a RP
Maciek:
Iva 7c+ OS
Gracias Fina 8a OS
Monserrat 8a/a+ OS
La Belle Inconue 8b/b+ RP
Ixeia 8b+ RP
Philip Cousinier 8b+ RP
Cosi fan tutte 8c/c+ RP
2007-10-05
(dg)