Gasherbrum I; źródło: taternik.org
Kilka dni temu informowaliśmy o podjęciu przez Polaków próby wejścia na Gasherbrum I. Przypomnijmy, że głównym celem wyprawy, w skład której weszli Grzegorz Bielejec, Rafał Fronia, Jarosław Gawrysiak, Krzysztof Stasiak i Sebastian Wolski był trawers Gasherbrumów: wejście na G1, zejście przez Kuluar Japoński na przełęcz między wierzchołkami, wejście w okolice obozu IV (optymalnie na wierzchołek G2) i zejście. Główny cel wyprawy został pogrzebany jakiś czas temu, Polacy chcieli więc spróbować wykonać plan B, czyli wejść na wierzchołek Gasherbruma I. Niestety, aura w Karakorum pokrzyżowała ich plany. W przesłanej redakcji Taternika informacji Jarek Gawrysiak informował:
Do C2 dotarliśmy w wichurze, która wbrew prognozom nie opuściła nas przez kolejny dzień i noc. Rano zamiast ostatniej próby poręczowania Kuluaru Japońskiego, spakowaliśmy w silnym wietrze obóz II i ruszyliśmy w dół. To koniec wyprawy. Kolejnych prób nie będzie. Karawana powrotna zamówiona na 27-28 lipca.
fot. Piotr Tomala / PHZ
Kiepskie informacje dotarły także spod K2, gdzie zejście lawiny, która doszczętnie zmiotła obóz III, zakończyła działalnosć Polaków i pozostałych wypraw. Szczegółową relację z tego wydarzenia przesłaną przez Pawła Michalskiego znajdziecie poniżej:
Dwa głośne wybuchy wstrząsnęły zboczami K2 23 lipca ok. 7 rano. Członkowie naszej ekipy znajdowali się wówczas w obozie 1 i 2.
Opuściliśmy Bazę 22.07 w nocy. Plan zakładał wyjście bezpośrednio do Obozu 2, w dniach następnych przemieszczenie się do Obozu 3 i założenie Obozu 4 na ramieniu K2. Po 9 dniach niepogody, wszelkie dostępne prognozy przewidywały okno do, co najmniej, 26.07. Niestety, jak się okazało, góra gór miała własny plan związany z naszym podejściem. Piętnaście minut po wyjściu z Bazy, zaczęło sypać. Powyżej ABC dołączył wiatr, który się wzmagał z każdym metrem zdobywania wysokości. Obóz 1 pierwsi osiągnęli Simone, Marek i Piotrek. Zbocza powyżej dwójki przedstawiały widok znany z filmów o polskich wyprawach zimowych. Brązowe skały szarpane zamiecią śnieżną o sile co najmniej 60km/h, lawiny pyłowe tańczące wokół każdego śmiałka próbującego stawić czoła sile natury, a całość okraszona rykiem wiatru z wnętrza Mordoru. Nasze namioty znajdowały się w Obozie 2, w jedynce nie mieliśmy nic, oprócz kombinezonów puchowych, w których się wspinaliśmy i jednego 2-osobowego namiotu (złożonego).
Marek z Piotrkiem postanowili kontynuować wspinaczkę pomimo pogarszającej się pogody. Po ok. 4 godzinach osiągnęli Obóz 2. Przez radio, Marek skwitował warunki tam panujące, jednym słowem: Armagedon! Na szczęście ich namiot oparł się huraganowi, jako jeden z nielicznych. Chłopcy byli bezpieczni.
W Obozie 1 udało nam się wykuć platformę w lodzie o szerokości 1m ledwo co wystarczającą na rozbicie namiotu. Schroniłem się z Simone, a Jurkowi udało się ulokować w namiocie szkockim. Koszmarna noc upłynęła na unikaniu wychłodzenia organizmu.
Ranek przywitał nas słońcem i lekkim wiatrem. Już od 6 ustalaliśmy dalszy plan działań, ale i tym razem natura nam się sprzeciwiła. Jak się okazało po jakimś czasie, potężna lawina zdmuchnęła Obóz 3, porywając 25 namiotów, depozyt lin poręczowych oraz 50 butli z tlenem. Na szczęście nikogo w tym czasie tam nie było. Lawina uderzyła w Czarną Piramidę rozbijając porwane butle tlenowe – co wywołało eksplozję.
Koniec ekspedycji – nie do uwierzenia! Górne partie K2, powyżej 7400m są niedostępne. Ogromne masy śniegu bronią dostępu do Ramienia i powyżej. Większość wypraw zakończyło działalność. Znosimy całość sprzętu, waga plecaków oscyluje w granicach 30kg. Docieramy do Bazy i...świętujemy! Świętujemy, że jesteśmy bezpieczni, świętujemy, że jesteśmy zgraną paczką i że niedługo zobaczymy naszych bliskich ;)
K2 wzywa nas ponownie...może zimą się uda?
Obóz III przed (13 lipca) i po (23 lipca) zejściu lawiny; źródło: Facebook Ali Muhammad
źródło: taternik.org, Facebook