O przygotowaniach do himalajskiej wyprawy na wysokich szczytach w Andach, zasadach starej, polskiej szkoły aklimatyzacji i ograniczeniach, jakimi w tej kwestii cechują się nowinki techniczne, z ADAMEM BIELECKIM rozmawia ANDRZEJ MIREK.
Adam na szczycie Ojos del Salado; fot. M. Hatala
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ, ŻEBY NA HIMALAJSKIE OŚMIOTYSIĘCZNIKI AKLIMATYZOWAĆ SIĘ W GÓRACH AMERYKI POŁUDNIOWEJ?
Omówię to na przykładzie kolejnych prób przejścia w stylu alpejskim północno-zachodniej ściany Annapurny. Jak wiadomo, w Nepalu nie ma łatwych siedmiotysięczników. W dodatku jesteśmy tam bardzo zależni od pogody i warunków panujących w danym sezonie. Moje wcześniejsze próby – bo przecież w tym roku już trzeci raz jechałem w celu zdobycia tej góry – wyglądały tak, że pierwszy raz aklimatyzowaliśmy się na Tilicho Peak, gdzie wejście na szczyt zajęło nam blisko trzy tygodnie i było owocem solidnej wspinaczkowej roboty. W moim osobistym rankingu osiągnięć stawiam je bardzo wysoko.
Za drugim razem popełniliśmy taktyczny błąd, chcąc zdobyć bardzo trudny siedmiotysięcznik, jakim jest Langtang Lirung. Zagrożenie lawinowe, duże opady śniegu, przeczekiwanie niepogody i błędne prognozy sprawiły, że pomimo pokonania trudności technicznych drogi nie weszliśmy w końcu na szczyt i na Annapurnę nie polecieliśmy w związku z brakiem wystarczającej aklimatyzacji.
Te doświadczenia kazały mi szukać innego rozwiązania, dlatego postanowiłem wrócić do koncepcji zastosowanej podczas próby zimowego wejścia na Nanga Parbat, którą podjąłem razem z Jackiem Czechem w styczniu 2016 roku. Wtedy pomysł na aklimatyzację w Ameryce Południowej wynikał z tego, że urodził mi się syn i chciałem maksymalnie skrócić czas trwania wyprawy. Wcześniej Josef Rakoncaj z powodzeniem zastosował taki patent przed swoim wejściem na K2.
Pod Nanga Parbat nie dostaliśmy od pogody szansy na zweryfikowanie aklimatyzacji. Niemniej już w pierwszym wyjściu w górę wykręciliśmy czas, który jest osiągalny dla zaaklimatyzowanych zespołów z lżejszymi plecakami. Po przyjeździe do Pakistanu byliśmy bardzo mocni. Od tamtej pory kusiło mnie, by sprawdzić, czy aklimatyzacja z Ameryki Południowej wystarczy do zdobycia ośmiotysięcznika.
Jestem wychowany na starej, polskiej szkole. Zapoznałem się z wieloma patentami, ale najbliższa jest mi zasada mówiąca, że aby wejść na niski ośmiotysięcznik, absolutnym minimum jest zaliczenie wysokości 7000 metrów, nocleg i powrót na dół. W Nepalu było to trudne do osiągnięcia, bo musielibyśmy nocować na Langtag Lirung, a spanie na szczycie siedmiotysięcznika w Himalajach nie zawsze jest możliwe i rzadko przyjemne.
Rozmawiał / ANDRZEJ MIREK
* * *
Adam Bielecki będzie gościem Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju (7–10 września 2023 roku).
REKLAMA
* * *
Dalsza część artykułu znajduje się w Magazynie GÓRY numer 2/2023 (291)
Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > link