W Górach Izerskich żołnierze rywalizowali podczas zimowych zawodów „Military Ski Patrol”. Trzyosobowe zespoły miały do pokonania na nartach ski-tourowych dystans 30 kilometrów w terenie górskim z plecakami ważącymi co najmniej 20 kilogramów.
W Górach Izerskich żołnierze rywalizowali podczas zimowych zawodów „Military Ski Patrol”. Trzyosobowe zespoły miały do pokonania na nartach ski-tourowych dystans 30 kilometrów w terenie górskim z plecakami ważącymi co najmniej 20 kilogramów. Oprócz samego w sobie wyczerpującego marszu na orientację zawodnicy podlegali ocenie m. in. z zakresu topografii, skialpinizmu oraz survivalu.
- Zmagania nawiązywały w swojej formule do przedwojennych zawodów „Military Patrol”, które zostały rozegrane jako oficjalna dyscyplina na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 1924 roku – mówi kierownik zawodów, por. Piotr Stykowski z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu (WSOWL).
W dwudniowych zawodach udział wzięli polscy żołnierze z jednostek specjalnych, powietrzno-desantowych, rozpoznawczych, piechoty górskiej, zmechanizowanych i szkolnictwa wojskowego oraz kadeci z Uniwersytetu Obrony w Brnie.
Organizatorem przedsięwzięcia była Sekcja Szkoleń Wysokogórskich WSOWL we współpracy z Grupą Karkonoską Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Nadleśnictwem Szklarska Poręba, Fundacją Sprzymierzeni z GROM i Ski&Sun Świeradów Zdrój.
W trakcie pierwszego dnia zawodnicy musieli jak najszybciej pokonać dziesięciokilometrową trasę przy użyciu nart ski-tourowych. Po pokonaniu odcinka czasowego ich zadaniem było zorganizowanie noclegu w górach. – Noc spędzona w niskiej temperaturze stanowi dodatkowy czynnik mający na celu obciążenie zdolności psychofizycznych – tłumaczy główny sędzia zawodów, st. kpr. pchor. Piotr Dąbrowski.
Drugi dzień rozpoczął się od rzutu granatem i łopatką piechoty do celu. Każdy z zawodników musiał wykonać po trzy rzuty granatem do zaznaczonych na śniegu kwadratów, w trzech postawach - stojącej, klęczącej i leżącej. Również trzy próby mieli na wbicie łopatki w pień oddalony o cztery metry. W obu konkurencjach należało mieć wpięte narty.
Kolejne zadanie polegało na przeciągnięciu pojazdu przy wykorzystaniu układu wyciągowego. Żołnierze musieli także odnaleźć w lawinisku osoby poszkodowane, następnie odkopać je i wyciągnąć. Przy narastającym zmęczeniu zawodnicy pokonali sprintem na czas półkilometrowy odcinek pod stromą górę. Kilkadziesiąt metrów przed metą dodatkowo musieli wykazać się umiejętnością wykonania improwizowanego transportu rannego.
W wyniku zaciętej rywalizacji pierwsze miejsce zajęli żołnierze z Jednostki Wojskowej NIL, drugie - podchorążowie z WSOWL, na trzecim uplasowała się drużyna z Uniwersytetu Obrony w Brnie.
tekst: mjr Piotr Szczepański
zdjęcia: kpr. pchor. Marcin Wawrzyniak