baner
 
 
 
 
baner
 
2008-01-05
 

Żleb Szczerby na północnej Giewontu

Ściana, która jako pierwsza przykuwa uwagę każdego zbliżającego się do Zakopanego wspinacza to mityczna północna Giewontu.

Ściana, która jako pierwsza przykuwa uwagę każdego zbliżającego się do Zakopanego wspinacza to mityczna północna Giewontu. Góra na tyle symboliczna i kiczowata zarazem, że po prostu trzeba się z nią zapoznać. Warto to zrobić przede wszystkim z uwagi na fenomenalną wręcz jakość wspinania w tutejszych stromych trawach. 

Pierwsze udokumentowane przejście miało miejsce w roku 1906. Popularność ściany jest wciąż umiarkowana, oczywiście biorąc pod uwagę warunki tatrzańskie oraz aktualny stan przepisów TPN. Przyciąga niezmiennie atrakcyjność 600-metrowej ściany oraz bliskość Zakopanego. Odpycha z pewnością widmo wejścia w konflikt z obowiązującymi rozporządzeniami i stojącymi na ich straży panami w zielonych mundurach. W kilku ostatnich dekadach aktywność taternicka skupiła się rzecz jasna na zimie, z uwagi na wymarzone wręcz warunki do wspinaczki z użyciem raków i czekanów w zmrożonych „pionowych kobiercach”. Mało kto lubi latem ryzykowne wspinaczki w urwistym, kruchawym, trawiastym terenie. O tej porze roku ściana rozkwita bujną zielenią traw ukraszoną gęsto... śmieciami, które zrzucają gromadzące się na szczycie tłumy. Natomiast na zimę ściana ta jest wręcz wymarzona, przy zachowaniu reguł bezpieczeństwa stosownych do takiej wspinaczki.

Żleb Szczerby III, 3 godz., 500 m,


Fot. Władysław Cywiński



1 p. (warianty A, F): Mariusz Zaruski, latem 1906 roku;
1 p. zim.: Jan Sawicki, 7.4.1931

Opis: Szczerba (1823 m) jest to szeroka przełęcz pomiędzy głównym wierzchołkiem a Długim Giewontem. Opada z niej do Małej Dolinki olbrzymi, głęboko wcinający się w sąsiadujące z nim ściany żleb, którego różnica wysokości wynosi około 500 m. Charakter wspinania i czas przejścia w dużym stopniu zależy od ilości i jakości śniegu, jednak zawsze jest to wspinaczka w stromym śniegu, z niewielkimi odcinkami skalno-trawiastymi i najtrudniejszym, około dwuwyciągowym fragmentem skalno-lodowo-śnieżnym pod samym siodłem przełęczy. Gdy śniegu jest mało, przejście progu Blach wymaga kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu metrów wspinania. Jeżeli napotkamy na „beton” w dużych ilościach, cała dolna część będzie dla nas przyjemnością, jeśli zaś śnieg będzie kopny i niezwiązany, wówczas powinno zrezygnować się z tego celu i wybrać inną, krótszą i bezpieczniejszą drogę. Należy tutaj wyraźnie podkreślić, że droga północnym żlebem na Szczerbę jest polecana wyłącznie przy dobrych warunkach śnieżnych, gdyż cały żleb stanowi prawdziwy kolektor dla sąsiednich ścian i często bywa w nim lawiniasto. O sile żywiołu najlepiej można przekonać się po wyjściu z lasu w Małej Dolince, stając na polanie, z której odsłania się imponujący widok na zerwy ściany. Polana nie zarasta lasem, bowiem co roku potężne lawiny wyłamują tu drzewa, powiększając obszar, na którym później wyrasta młodnik. Dodatkowo złe warunki śnieżne znacznie spowalniają wspinaczkę i podany uśredniony czas (3 godziny) może wydłużyć się dwa razy. Warto pamiętać również o odpowiednim przygotowaniu kondycyjnym. 

Dokładny opis przejścia podaje Władysław Cywiński w pierwszym tomie swojego „Przewodnika szczegółowego” (s. 145 – 147).

Marcin Kacperek:

Odkąd zacząłem się wspinać Giewont był górą magiczną. Wyzwanie i inspiracja wiały od wielkiej ściany widocznej z okien naszego liceum. W wieku kilkunastu lat niezbyt przejmowaliśmy się ekologią, a piętnaście lat temu TPN cenił nie siłę argumentu, lecz argument siły. Nie zawracał sobie głowy tłumaczeniem czegokolwiek i sprawiał, że przedzieranie się pod ściany stawały się po prostu wesołą grą ze strażnikami.
Na Giewoncie wspinałem się głównie ze Maćkiem Rysulą lub sam, a od jego śmierci praktycznie tam nie bywam. Pierwsze klika przejść różnych dróg prowadzących tą ścianą były dla nas ogromnym wysiłkiem i wyzwaniem, potem Giewont stał się przyjazny. Znaliśmy większość dróg na ścianie i byliśmy autorami nowych. Żleb Szczerby pokonywany w mniej niż godzinę stał się opcją komunikacyjną przy łączeniu „prawdziwych dróg”, direttissima i inne trudne drogi arenami śrubowania czasów przejść. Pamiętam, jak mocne wrażenie zrobiło na mnie przejście direttissimy w 3 godz. 15 min. przez Maćka Rysulę i Szymka Kapeniaka. O ile wiem do dziś jest to najlepszy czas zespołu na tej drodze. W kategorii solistów moje znacznie późniejsze przejście w 2 h 04 min też chyba jest rekordem – trochę nieudanym, bo miałem założenie wyrobienia się w mniej niż dwie godziny, ale złamałem ostrze tuż nad połową ściany, co mnie trochę zwolniło i o cztery minuty przekroczyłem planowany limit czasowy…
To wszystko działo się dawno, ostatnim mocnym giewontowym akcentem w moim wykonaniu było wspólne z Maćkiem przejście ściany w poprzek na mniej więcej połowie wysokości. Juhasi i Piloci , bo tak nazwaliśmy trawers, mają ponad dwa kilometry długości i trudności V. Poza dwoma krótkimi zjazdami, przeszliśmy drogę bez asekuracji – trwało to 6 h i 15 minut. Trzy miesiące później Maciek zginął. Widziany przez okno Giewont ciągle mi go przypomina.

Więcej o wspinaniu na północnej ścianie Giewontu w GÓRACH, nr 12 (127) grudzień 2004

(kg)
 
 
 
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com