baner
 
 
 
 
baner
 
2007-05-17
 

Wołanie w górach - odsłona siódma

„Wołanie w górach” Michała Jagiełły jest swego rodzaju fenomenem na polskim rynku wydawniczym.
             Wołanie w Górach – odsłona siódma
 
„Wołanie w górach” Michała Jagiełły jest swego rodzaju fenomenem na polskim rynku wydawniczym. Nawet najbardziej poczytne u nas gatunki książki górskiej i wspinaczkowej – na przykład wszelkiego rodzaju poradniki – nie mogą liczyć na nakłady większe niż kilka tysięcy egzemplarzy. Tymczasem „Wołanie w górach”, będące bądź co bądź książką faktograficzną, czyli pozornie zaliczającą się do gatunku z reguły po macoszemu traktowanego przez czytelników, sprzedało się w łącznym nakładzie... 100 tysięcy egzemplarzy (liczba ta nie obejmuje nakładu omawianej edycji). O popularności książki świadczy też liczba jej wydań – obecnie otrzymaliśmy już siódme na przestrzeni 27 lat (1979, 1987, 1991, 1996, 1999, 2002, 2006). Trzeba dodać, że kolejne edycje nie są jednak jedynie przedrukami – każde otrzymało nie tylko zmienioną szatę graficzną, ale również było aktualizowane i poszerzane (znam maniaków-kolekcjonerów, którzy mają wszystkie). W efekcie obecne, siódme wydanie jest już pokaźną, siedmiuset stronicową cegłą.
            O popularności książki zadecydowało kilka czynników. Po pierwsze – tematyka. Rzecz dzieje się w najpopularniejszych i ukochanych przez Polaków Tatrach, a porusza zawsze lekko sensacyjną tematykę wypadków. Jednak temat ten, o ile jest z pewnością chwytliwy, o tyle bez wątpienia niesie ze sobą sporo pułapek dla autora. Łatwo bowiem o pokusę nadmiernego eksponowania wątków dramatycznych czy przesadne moralizatorstwo. Tymczasem w „Wołaniu w Górach” Jagiełło osiągnął złoty środek, idealnie wyważając proporcje pomiędzy suchymi cytatami lub własnymi streszczeniami z ksiąg wypraw oraz oszczędnym, wyważonym i niezwykle celnym komentarzem, będącym prawdopodobnie najbardziej wartościowym elementem tej książki. To właśnie dzięki tym refleksjom, po mistrzowsku wplecionym pomiędzy opisy wypadków i akcji ratowniczych, pozycja ta ma ogromny walor edukacyjny i nagminnie wykorzystuje się ją jako materiał szkoleniowy podczas zajęć z przyszłymi przewodnikami, taternikami czy ratownikami. Ci zaś z pewnością nie narzekają i zapewne życzyliby sobie, aby każdy „podręcznik” czytało się jak dobry kryminał. Wszystko to zawdzięczamy kompetencjom autora, którego – po bardzo obszernym wywiadzie zamieszczonym na łamach „tatrzańskiego numeru GÓR” (2003/7-8) – nie trzeba chyba naszym stałym Czytelnikom bliżej przedstawiać. Wieloletni staż w TOPR (włącznie z pełnieniem funkcji jego naczelnika) w połączeniu z niewątpliwymi kompetencjami literackimi czyniły z Jagiełły idealnego kandydata do napisania książki o tatrzańskim ratownictwie. Szansę tę wykorzystał już w pierwszym wydaniu z 1979 roku, a codzienna praca ratowników Pogotowia, daje materię do dopisywania przez niego kolejnych stronic i rozdziałów.
            Podsumowując, „Wołanie w Górach” jest bez wątpienia obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika literatury górskiej. Osobiście „od zawsze” miałem na półce drugie wydanie z 1987 roku. Na początku lat dziewięćdziesiątych zakupiłem poszerzoną edycję sygnowaną przez Oficynę „Przeglądu Powszechnego”, obecnie zaś uznałem, że najwyższy czas, aby dokonać kolejnego „update’u” w mojej biblioteczce w postaci siódmego wydania firmowanego – podobnie jak trzy poprzednie – przez „Iskry”. Dodatkowym bodźcem do podjęcia tej decyzji był fakt dołączenia do tej edycji całości opracowania „Gałązka kosodrzewiny. Najdawniejsze wypadki tatrzańskie w piśmiennictwie polskim”, wcześniej wydawanego w postaci osobnej książeczki. Łącznie z tradycyjną już w przypadku kolejnych wznowień aktualizacją (tym razem opisano akcje ratunkowe do końca 2005 roku) stanowi ona bardzo poważny argument do zakupienia tego wydania nawet przez osoby, które mają już książkę Jagiełły na półce.
            Planujących jej zakup nie powinna zniechęcić niezadowalająca reprodukowanych zdjęć, która może być niemiłym zaskoczeniem dla czytelnika, którego wydawcy przyzwyczaili do profesjonalnie przygotowanej szaty graficznej. Jest to jednak jedyny mankament, który z pewnością nie zepsuje spotkania z książką Michała Jagiełły. Spotkania, które będzie atrakcyjne zarówno tych, którzy sięgną po nią po raz pierwszy, jak i znających ją z wcześniejszych edycji. „Wołanie w górach” należy bowiem do tych książek, których czytelnicy rzadko zadowalają się jednorazową lekturą. Biorąc pod uwagę jej wybitne walory edukacyjne, należy się z tego faktu tylko cieszyć...
 
Kamil Kasperek 

Michał Jagiełło, Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2006, wydanie VII uzupełnione i poprawione, ss. 776.

Góry, 4 (155) kwiecień 2007

(dg)

           
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com