baner
 
 
 
 
baner
 
2013-03-21
 

Pierwszy wyjazd oczami kursanta

Po trzyletniej przerwie wrocławski SpeleoClub rozpoczął nową edycję kursu taternictwa jaskiniowego. Jego początek przypadł na 27 lutego 2013. Po dwóch tygodniach przyszedł czas na "pierwszą dziurę", czyli zapoznawczo-integracyjny, weekendowy wyjazd do Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Miał on na celu pokazać kursantom inny świat, jakim są podziemne groty oraz zapoznanie z nielinowymi technikami poruszania się po jaskiniach. Przy okazji wizyta na Jurze miała pomóc niezdecydowanym w podjęciu decyzji, co do kontynuacji kursu.

Do Podlesic, gdzie znajdowała się baza wypadowa, zjechała się rekordowa liczba osób. Co niektórzy,  bardziej  zniecierpliwieni, na miejscu pojawili się  już  w piątek wieczorem, jednak większość przybyła następnego dnia rano. W sobotę o 10:00 wszyscy zwarci i gotowi wyruszyli w kierunku pierwszego celu,  jakim była jaskinia Berkowa. W tym jednak przypadku właściwszym określeniem byłaby nora. Aby pokonać ok. 55-metrową poziomą dziurę, należało przeczołgać się niskim i ciasnym korytarzem, mijając po drodze kilka większych i mniejszych salek, wychodząc na końcu szczeliną ukrytą pod skalnym nawisem.  

Drugim miejscem, jakie odwiedzili  kursanci,  była  mało  znana jaskinia  Pastusia.  Tu również należało wykazać się sprawnym czołganiem, tym razem jednak na boku, ponieważ tylko w taki sposób można było pokonać korytarz prowadzący do niewielkiej salki na jego końcu. Nowy element  w  technikach nielinowych, jakim jest  zapieraczka, pojawił się w kolejnej dziurze, Sulmowej. Tu oprócz  krótkiego  odcinka poziomego, należało przebyć kilkumetrowe  odcinki pionowe. Wykorzystując wcześniej wspomnianą zapieraczkę, wszyscy kursanci pokonali niełatwą drogę w dół, poruszając się po śliskich ścianach  groty. Na dole czekała nagroda w postaci pierwszych napotkanych latających myszy, które w bezruchu wisiały nad ich głowami. Zwieńczeniem pierwszego dnia wyjazdu była jaskinia Sucha, w której można było wykorzystać zdobyte wcześniej umiejętności, przemieszczając się po licznych poziomych i pionowych korytarzach.

O zmierzchu zmęczeni, ale zadowoleni uczestnicy kursu, wrócili do ośrodka, gdzie w końcu mogli coś zjeść i odpocząć. Wieczorem przyszedł czas na wspólną integrację kursantów i członków SCW. Rozmowy i śpiew przy dźwiękach gitary trwały do późnych godzin nocnych.

W niedzielę już nie tak zwarci i gotowi jak poprzedniego dnia, zmęczeni nocną integracją uczestnicy wyjazdu wyruszyli w  kierunku kolejnych dziur, tym razem jednak przyjemniejszych  i bardziej obszernych. Na pierwszy ogień poszły Towarna z Dzwonnicą oraz Cabanowa. Kolejną była jaskinia w Zielonej Górze dla części osób, które musiały już wracać 
lub nie miały ochoty na więcej, ostatnia. Najwytrwalsi wybrali się jeszcze w jedno miejsce, do jaskini Szmaragdowej. Tu jednak nie było tak łatwo jak w poprzednich. Większość z eksploratorów zakończyła swój marsz w połowie drogi. Tylko nieliczni dotarli do  podziemnego jeziorka z krystalicznie czystą wodą, do którego prowadził trudny do pokonania wąski korytarz. Trud okazał się jednak wart widoku napotkanego na końcu.  
 
Jaskinia Szmaragdowa była ostatnią odwiedzoną podczas weekendowego wyjazdu. Po wyjściu z niej i przebraniu w czyste ubrania, kursanci rozpoczęli powrót do Wrocławia. Większość na pewno jest dumna ze swoich osiągnięć, przezwyciężenia własnych słabości, strachu przed nieznanym i zadowolona ze wspólnego spędzenia czasu z innymi wariatami lubiącymi przeciskać się w podziemnych zakamarkami i oglądać nieznany i widziany przez niewielu świat. 

Autor: Krzysztof Urban (Kursant SCW) 
 
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com