Droga, zwana Lewym Kominem Zająca, usytuowana jest na lewo od Świecznika, gdzie zaczyna się zachód, rozdzielający Raptawicką Grań na dwie części. Komin ten jako pierwsi przeszli dwaj krakowscy wspinacze: Jerzy Łabędzki i Jerzy Zając 14 września 1974 roku. VI A0 to była ich wycena.
Latem 1978 roku inny znakomity zespół z Krakowa, Rysiek Malczyk i Andrzej Marcisz, przeszedł tę drogę, obniżając wycenę do V+ A0. W następnych latach została pokonana czysto klasycznie i wyceniona na VI- (szczegółów brak).
Komin ten przechodziłem parokrotnie w okresie stanu wojennego z różnymi partnerami i nie przypuszczałem, że po dwudziestu paru latach zmierzę się z nim w warunkach zimowych.
24 marca tego roku (2005) ze Zbyszkiem Zającem i Michałem Dziedziną stanęliśmy pod drogą. Dlaczego akurat Lewy Zając? Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ jest to jedna z nielicznych formacji w Raptawickiej Grani, o typowo zimowym charakterze, gdzie ciąg traw na całej prawie długości przerwany jest w dwóch miejscach czystą skałą.
Pogoda była znakomita – słońce, lekki mróz. Trawy na przemian: w zakamarkach i zacienionych miejscach – zmrożone całkowicie, tam, gdzie marcowe słońce przyświecało – rozmarznięte i suche.
Pierwszy, trzydziestometrowy odcinek komina, wspólny dla Drogi Mączki i Zająca, w porywach IV-, doprowadza do zachodu. Tu Droga Mączki odbija w lewo, natomiast Komin Zająca startuje wprost w górę. Ma ona dwa warianty wejściowe: prawy i lewy. Prawy, bardziej ambitny, biegnie ściśle rysą, lewy – trawiastym zachodzikiem aż pod kluczowy trawers, gdzie oba się spotykają.
Ten pięciometrowy trawers jest skomplikowaną sekwencją podhaczeń czekana pod okapikiem z wyjściem w rachityczne trawki (VII). Dalej jest dużo łatwiej, miejscami piątkowo. Taki teren doprowadza nas do stanowiska. Z niego parometrowy trawers w lewo, po stromej płycie pod okapem (miejsce V+) do zacięcia. Długość tego wyciągu, trzeciego z kolei, nie przekracza dwudziestu metrów. Warto założyć stanowisko w zacięciu, by uniknąć przesztywnień liny.
Następna długość liny to piękne wspinanie w mikście o trudnościach IV+. Stanowisko zakładamy w okolicach niedużego jałowca (jedynego w tych okolicach). Stąd, pięćdziesięciometrowym wyciągiem o trudnościach VI osiągamy grań.
Drogę przeszliśmy klasycznie, w czasie sześciu godzin. Najtrudniejsze miejsce wyceniliśmy na VII.
Sprzęt:
haki – parę łyżek,
vałki (2-3)
cienkie haki
jedynki (3)
tricamy – bardzo przydatne
flexy
friendy
expresy (5–6)
pęlte (10)
Tekst: Jan Muskat
Zdjęcia: Jacek Stawarz
"Góry", nr 8 (135), sierpień 2005
(kg)