baner
 
 
 
 
baner
 
2005-05-14
 

KARAWSZYN (Kirgistan) - info praktyczne

Niezwykle trudno jest dawać praktyczne wskazówki po jednej wizycie w danym miejscu...


Na wstępie musimy zaznaczyć, że niezwykle trudno jest dawać praktyczne wskazówki po jednej wizycie w danym miejscu. Zwłaszcza takim jak to, które broni się przed przybyszami morzem biurokracji, „sztucznych utrudnień” oraz zagrożeń. Dlatego prosimy o traktowanie uwag dotyczących samego rejonu Karawszyn nie jako sztywnego kanonu reguł, ale wskazówek, które mogą pomóc w sprawnej realizacji waszych zamierzeń.

Dolina Kara - Su w całej krasie

Taktyka:

Polska:
po szczegóły związane z załatwianiem wiz i innych spraw w Polsce i Rosji odsyłam do monografii Piku Lenina zamieszczonej w GÓRACH z marca 2004 roku, gdzie dokładnie została opisana cała procedura galopu wstępnego. Przypomnę tylko ogólny porządek działań: całą bieganinę rozpoczynamy od „załatwienia” powrotnych biletów lotniczych. Nie jest to łatwe, gdyż albo zapłacimy polskim pośrednikom, albo – jeżeli spróbujemy rezerwować bilety np. przez Internet – natkniemy się na pierwszy zwiastun przyszłych problemów. Gdy nosimy się z zamiarem podróży koleją, trzeba liczyć się z możliwością oczekiwania w Moskwie nawet kilku dni, zanim uda się wygrać bitwę o bilet do Biszkeku. Jeśli mamy już bilety lotnicze albo będziemy podróżować pociągiem, należy wysłać (w jęz. angielskim) e-mail do jednego z biur turystycznych w Kirgistanie (polecamy www.tien-shan.com, z usług której korzystaliśmy) w celu uzyskania zaproszenia (ang. letter of invitation ) oraz pozwolenia na poruszanie się w strefie przygranicznej, w której leży Karawszyn (border zone) i rejestracji na milicji (OVIR). Możemy poprosić zarówno wyłącznie o przysłanie zaproszenia, pozwolenia i rejestracji (taniej, więcej kłopotów), jak też zlecić zorganizowanie całej logistyki w Kirgistanie i oddać się pod opiekę agencji (drożej, nieco mniej kłopotów). W obu wypadkach trzeba wypełnić stosowny formularz przysłany przez biuro, w którym są oczywiście pola na wpisanie daty przyjazdu i wyjazdu z tego kraju. Mając bilet albo rezerwację, choć to nie zawsze musi oznaczać to samo (zwłaszcza na wschodzie), wpisujemy konkretne daty oraz pozostałe dane. Na podstawie uzyskanego zaproszenia otrzymujemy tranzytową wizę rosyjską (dwukrotną).

Rosja: warto dojechać do Moskwy (najtaniej z Terespola lokalnym pociągiem do Brześcia i stamtąd do Moskwy), co najmniej o pół dnia przed planowanym odlotem, aby uniknąć niemiłych niespodzianek i zdążyć z odprawą.

Kirgistan:

a) Biszkek
: najpierw odpieramy ataki ludzi chcących nam pomóc we wszystkim (taxi, hotel, nocleg, transport). Po opanowaniu sytuacji udajemy się do wybranej wcześniej agencji (najtaniej: marszrutki do centrum sprzed budynku lotniska co pół godziny) albo też spotykamy z jej przedstawicielem na lotnisku lub dworcu (zwykle za dopłatą, trzeba umówić się jeszcze w Polsce), odbieramy pozwolenie. Podróż do Batkienu, miasta oddalonego o godzinę jazdy od Worucha, ostatniej wioski przed doliną, może odbywać się na dwa sposoby:

– krajoznawczy – męczący i czasochłonny, w cenie porównywalnej z samolotem: znajdujemy Oszskij Bazar (kierowca marszrutki wskaże właściwy przystanek), gdzie oprócz wszystkich możliwych produktów znajdziemy na samym końcu kierowców, którzy na nasz widok od razu zaczną oferować swe usługi. Transport do Osz kosztował w roku 2004 do 2500 somów za samochód osobowy (4 osoby i kierowca). Jak zawsze konieczne są twarde negocjacje, nie dajcie się zwieść zdolnościom aktorskim miejscowych, którzy zawsze zaproponują „żelazne” sto dolarów. Do Osz jedzie się 12–14 godzin i naprawdę warto wybrać jakiś w miarę normalny samochód.
b) Osz: kierujemy się na znaną Oszską Turbazę, którą powinien potrafić wskazać nam każdy z przechodniów lub do hotelu, choć nie znamy żadnych namiarów. W rejonie bazaru w Osz bez trudu znajdujemy kierowców, którzy chętnie pojadą z nami do Worucha – warto by kierowcą był ktoś dobrze znający rejon, gdyż, nie mając wizy uzbeckiej ani tadżyckiej, jesteśmy zmuszeni do podróżowania zawiłymi objazdami po fatalnych drogach (trzeba koniecznie powiedzieć kierowcy, że chcemy jechać objazdami, a nie na wprost!). Do Worucha jest około 10 godzin bardzo męczącej jazdy po wybojach (1500-2000 somów za auto osobowe). Nie wliczamy w to przymusowych przystanków na  kontrole pograniczników, które w tych zagmatwanych stronach z pewnością napotkamy oraz bardzo prawdopodobnych awarii auta.

- wersja dogodniejsza, wiele szybsza i bardzo porównywalna cenowo: szukamy na lotnisku przedstawicielstwa linii Ałtyn Air (Алтын Эйр) i kupujemy bilet do Batkienu i z powrotem (cena za bilet w jedną stronę w roku 2004 wynosiła 1705 somów, tj. ok. 160 zł; lot trwa ok. 50 min albo 1,5 godz., w zależności od tego, czy mamy międzylądowanie w Osz). Gorzej z częstotliwością lotów – być może będziemy zmuszeni poczekać dzień lub dwa w Biszkeku, ale to tylko wyjdzie nam na dobre (linia lotnicza Алтын Эйр ma swoje przedstawicielstwo w Moskwie i, jak zapewniała nas pani w biurze w Osz, bilety można kupić już w stolicy Rosji – co oczywiście nie gwarantuje nam lotu w przewidywanym na bilecie terminie...). Ponieważ przetrenowaliśmy podróż zarówno drogą lądową, jak i powietrzną, możemy powiedzieć z całą stanowczością, że najrozsądniej jest wybrać samolot. Dla oszczędnych i niezamożnych (do których i my się zaliczamy) ważna jest wiadomość, że przejazd samochodami, poza utratą mnóstwa sił, kosztował nas na osobę około 120 zł (w jedną stronę, nie licząc kosztów dwóch noclegów oraz wyżywienia), zaś ta sama, tylko trwająca godzinę podróż samolotem wiązała się z wydatkiem około 160 zł.).

c) Batkien: tu musimy się zatrzymać. Do dyspozycji mamy położony w pobliżu lotniska (osiągalny z niego na piechotę) całkiem przyjemny hotel z sauną! Niestety, tu sytuacja zagęszcza się i komplikuje – aby jechać w góry, potrzebna jest nam cała lista pozwoleń. Trzy niezbędne dokumenty to: najważniejszy (właściwie dwa papiery) – pisemne potwierdzenie naszego przyjazdu, czyli pieczątka na pagranzonie (oformlienije pagranzony) oraz przepustka od pograniczników, pozwolenie (razrieszenije) z ministerstwa turystyki, a także razrieszenije z SNB (СНБ, kirgiski odpowiednik KGB). Skompletowanie tych dokumentów teoretycznie możliwe jest w jeden dzień, ale nie odważymy się podać nawet przybliżonego czasu faktycznego oczekiwania. Jeśli uda się nam dojechać do Worucha bez kontroli (a jest taka szansa), wówczas jedyną naprawdę niezbędną przepustką do załatwienia jest pismo od pograniczników. Można je uzyskać w jednostce znajdującej się przy drodze między Batkienem a Woruchem, po prawej stronie (jadąc koło jeziora, skrótem, nie przez Isfarę). Koniecznie należy poprosić, aby dowódca zadzwonił do Ak-Saj (jednostka o kilka kilometrów przed Woruchem, której dowódcą jest opisany w opowiadaniu Kamandir Zamir) i przy nas poinformował podwładnego o naszym przyjeździe, bowiem Zamir potrafiłby z przyjemnością cofnąć nas jeszcze raz po stosowny dokument, który nie jest niezbędny w wypadku telefonicznej interwencji dowódcy.

d) Woruch: tu możemy albo dogadać się z miejscowymi (po przyjeździe publiczność gwarantowana) co do transportu „zwierzęcego” (osiołki, konie), albo, jeżeli natrafimy na Zamira (trudno nam wyobrazić sobie inną możliwość), dogadać się z nim co do wynajęcia „maszyny”, która może dowieźć nas do Kurbaka, ostatniego postu (czyli posterunku wojskowego) w dolinie rzeki Karawszyn. Dojście prowadzi zakurzoną drogą przez zdającą się nie mieć końca Dolinę Karawszyna, otoczoną wielobarwnymi, suchymi górami.
- osiołki: biorą na siebie do 50 kg (dwa plecaki). Droga z Worucha do bazy zajmuje wówczas dwa pełne, zazwyczaj upalne dni (ok. 55 km), rozsądna cena to około 20–30 $ za 1 zwierzę na całą trasę (a więc 10–15 $ na osobę), w zależności od zdolności/desperacji/zasobów gotówki waszych oraz od czabana (pasterza). Uwaga: na wszelki wypadek lepiej jest pilnować swoich rzeczy, gdyż zwierzęta chadzają samopas, a wystające liny i inne tego typu rzeczy są towarem bardzo pożądanym w okolicy... Koń jest w stanie nieść dwa razy tyle, co iszak (osioł), więc cena zapewne będzie wyższa, ale nie korzystaliśmy, więc nie możemy powiedzieć nic konkretnego (ponieważ o konia w Woruchu jest znacznie trudniej, dominują iszaki);
- wariant „zmotoryzowany” – po osiągnięciu kompromisu z Kamandirem Zamirem jedziemy UAZ-em ponad połowę drogi, do Kurbaka (14 godzin pieszo albo 2 godziny jazdy emocjonującymi, miejscami przepaścistymi i niebezpiecznymi wybojami). Trudno jest pisać tu o cenie przejazdu – dla jednych może to być parę litrów wódki (niestety, tego nie sprawdziliśmy), dla innych 50 $ od grupy (czteroosobowej, jak nasza), dla jeszcze innych, „psujących rynek” bogaczy z zachodu, może to być również i po 50 $ od osoby... Teoretycznie istnieje możliwość dojścia w jeden dzień z Worucha do bazy. Koniecznym warunkiem musiałoby być umówienie się wcześniej tak, aby ktoś czekał na nas z osiołkami w Kurbaka. W praktyce jest to mało realne. W razie noclegu w okolicy Kurbaka należy koniecznie schować rzeczy na noc do namiotu (wojskowi z lepkimi rękami!). Z Kurbaka mamy pełny dzień marszu do każdej z dolin.

e) Dolina Karawszyn: w zależności od obranego celu, udajemy się do Doliny Kara-Su (dosł. „czarna woda”, po prawej; szczyty: Pik Piramidalny, Asan, Usen, Żółta Ściana, Pik 4810 od zachodu, Pik Kotina od zach.) lub Doliny Ak-Su („biała woda”, po lewej; szczyty: Pik Sliesowa, Pik 4810 i Kotina od wschodu, Ortotiubek, Ptica i inne). Nazwa Karawszyn oznacza osiedle (obecnie ruiny) u połączenia obu dolin, które zostało w czasach stalinowskich wysiedlone „w celu poprawy warunków życia”. W ostatnich latach życie powoli wraca do tego miejsca, można zaobserwować poletka uprawne, bydło, zagrody.  
W obu dolinach mieszkają czabani z rodzinami (w Kara-Su 3 rodziny, ostatnia chatka z ułożonych kamieni przykrytych czym popadnie znajduje się ok. 10 minut drogi w dół łączki stanowiącej bazę). To bardzo cenna wiadomość, gdyż można umówić się z nimi na codzienne dostawy świeżych produktów – lepioszek (10 somów za 1 szt.), ajranu (kefiru), mleka. Dzięki lepioszkom nie trzeba też wnosić chleba lub jego namiastek. To najlepsze w swoim rodzaju produkty na świecie.

Uwagi dodatkowe: warto mieć drobiazgi, które możemy podarować dzieciom i żołnierzom – długopisy, tanie zegarki, breloczki, itp. (jednak należy mieć na uwadze, co komu się wręcza, np. dowódcy raczej nie obłaskawiać pluszową maskotką).

Wizy, pozwolenia (ceny na 2004 r.):
- tranzytowa rosyjska – ok. 100 zł, kazachska  – (dla podróżujących koleją) 40 $;
- zaproszenie z agencji (dzięki któremu dostaniemy wizę rosyjską) 10 $ od grupy;
- pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej – 10 $ od osoby;
- meldunek (rejestracja) w OVIR – 5 $ od osoby;

Uff, zdajemy sobie sprawę, że powyższe obszerne elukubracje odbiegają rażąco od tych „info praktycznych”, które zwykle można przeczytać w GÓRACH przy okazji opisów np. rejonów Italii czy Hiszpani... Jesteśmy pewni, że podane wiadomości nie są jeszcze pełne i wyczerpujące, a za wszystkie uchybienia z góry przepraszamy. Ilość wymogów, czas stracony na ich wypełnienie może odstraszać. Jednak, bądźcie pewni, góry wam wszystko wynagrodzą. Cóż, można rzec, że jeśli podróże kształcą, to po szczęśliwym powrocie z Karawszyna będziecie mogli poczuć się przez jakiś czas profesorami „podróżologii”. Zapewne aż do kolejnej wyprawy...

Opracował: Piotr Michalski

Ten tekst a także wiele innych ciekawych opracowań na temat Kirgistanu znajdziecie w majowych "Górach" ("Góry", nr 5 (132) 2005)

(dg)

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com