baner
 
 
 
 
baner
 
2006-12-30
 

Dziaby i pałeczki. Wspinaczka lodowa w Japonii

Po dziesięciu godzinach lotu z Europy znaleźliśmy się na lotnisku Narita, położonym niezbyt korzystnie, bo aż 60 km od Tokio. I chociaż pokusa odwiedzenia japońskiej stolicy była bardzo silna, nie zatrzymaliśmy się tam. W głowie mieliśmy bowiem ważniejszy cel: japoński lód.


Pierwsze wrażenie

Jeśli Japonię można określić jako miksturę z tradycji i nowoczesnej technologii, serwowaną na podłodze w 15 małych miseczkach i mającą smak ryby, to japońska wspinaczka lodowa jest niczym drzewko bonsai: wykwintne, małe rozmiarem i wielkie różnorodnością kształtów. Zarazem wystarczająco odporne, by dać opór każdemu śmiałkowi.

Spotkanie

Po dziesięciu godzinach lotu z Europy znaleźliśmy się na lotnisku Narita, położonym niezbyt korzystnie, bo aż 60 km od Tokio. I chociaż pokusa odwiedzenia japońskiej stolicy była bardzo silna, nie zatrzymaliśmy się tam. W głowie mieliśmy bowiem ważniejszy cel: japoński lód.
Kolejny samolot przeniósł nas w sam środek zimy – do Asakigawa, miasta na leżącej na północy Japonii wyspie Hokkaido. Naszą podróż zakończyliśmy późno w nocy w oddalonej od cywilizacji wiosce Sounkyo w parku narodowym Daisetszuzan. W lecie wioska ta jest malowniczo położonym centrum spa i rekreacji. W zimie, ze względu na porywiste lodowate wiatry, przypomina syberyjską osadę. Powitali nas Miwa Shiro, znany wspinacz lodowy oraz Yasuhiro Sato, dyrektor organizacji turystycznej w Sounkyo i główny organizator Spunkyo Ice Festival, na który przybyliśmy.

 

Wspinanie lodowe na Hokkaido

Najdalej wysunięta na północ wyspa archipelagu japońskiego kryje w sobie olbrzymi potencjał wspinania mikstowego i lodowego. Pomimo tego liczba wytyczonych dróg jest tu mniejsza niż na Honsiu. Większość linii znajduje się w okolicy kanionu Sounkyo oraz w rejonach położonych na północnym i wschodnim wybrzeżu Sapporo. Warunki zimowe na wyspie przypominają te, które panują w Quebecu – wilgoć i zimno, częste wichury i śnieżyce. Zwykle więc jest tu mnóstwo twardego lodu, oferującego „archetypiczne” dla wspinacza mikstowego odczucia, czyli – pomimo najlepszego sprzętu – marznięcie dłoni i stóp. Niezbędne są więc puchowe kurtki.
Hokkaido przypomina Quebec nie tylko ze względu na warunki klimatyczne, podobne są także ich krajobrazy. Zaskakujące jest podobieństwo do północnoamerykańskiej architektury, zwłaszcza ze względu na wszechobecne sklepy sieci 7 Eleven. Zimno i śnieg są tak powszechne, że można by je stąd eksportować. Miejscowi utrzymują, że mają tu najlepszy puch na świecie.
W ostatnich latach poprowadzono wiele dróg mikstowych, pojawiło się również wiele projektów. Ich skalne odcinki często porośnięte są drzewami i trawą, z tego powodu ciężko niekiedy rozpoznać którędy biegnie linia; bywa też, że droga prowadzi przez sam środek lasu. Wiele z linii znaleźć można na uskokach tektonicznych w kanionach lub na nadmorskich klifach. Jakość skały, z racji jej magmowego pochodzenia, jest dobra, czasami jednak jest ona delikatna i krucha. Drogi zwykle posiadają górne stanowiska, a droga powrotna odbywa się zjazdami.

Chiyosibetsu

Zarażeni entuzjazmem japońskich przyjaciół, zdecydowaliśmy się na rejon, oferujący wspaniałe widoki na zachodnim wybrzeżu Hokkaido – Chiyosibetsu. Zmęczeni i zmarznięci dotarliśmy tam po 3 godzinach jazdy, jednak to, co zobaczyliśmy, wynagrodziło nasz wysiłek i 500 km przemierzonych tego dnia autem. Żałowałem nawet, że nie mogę spędzić tu kilku dni, bo nowe drogi aż prosiły się o otwarcie.
Dzień minął na zmaganiach z nadmorskimi drogami Nezumiotoko i Nezumigaeshi.  Gdyby nie docierał do mnie huk zmąconych wód oceanu, pomyślałbym pewnie, że znalazłem się gdzieś znacznie wyżej.

Sounkyo, Park Narodowy Daisetsuzan

Festiwal lodowy w kanionie Sounkyo z lodowym miastem oświetlonym kolorowymi iluminacjami, turystkami z Hong Kongu ubranymi w minispódniczki przy dwudziestostopniowym mrozie, jakieś dziwne jedzenie i kojące ciepłe kąpiele – tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie z japońskim lodem. Oczywiście tym sztucznym, wylanym na ściankach bulderowych, przygotowanych dla potrzeb Mistrzostw Japonii. Organizatorzy spisali się na medal i dla nas nie pozostało wiele do zrobienia – musieliśmy tylko pokazać zawodnikom, jak przejść drogi. Linie były logiczne, zawodnicy zdeterminowani, atmosfera motywująca do walki, podobnie jak nie gasnące ani na chwilę przez cały weekend radosne okrzyki publiczności. 
Japońscy wspinacze są w jakimś stopniu odzwierciedleniem całej japońskiej społeczności. To bowiem nowocześni tradycjonaliści, gotowi stawić czoła każdemu wyzwaniu, którzy trenując i ucząc się szybciej od innych, nie przestają dążyć do bycia coraz lepszymi...

Cały artykuł (opisy japońskich rejonów wspinaczkowych, informacje praktyczne)  do przeczytania w listopadowym numerze GÓR 11 (150) 2006.

Tekst: Aljaž Anderle

Zdjęcia: Urban Golob

Tłumaczenie: Kamil Kasperek

(dg)


   
 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com