baner
 
 
 
 
baner
 
2007-10-30
 

Atlas wspinaczkowy Europa

Ta pozycja to ni mniej, ni więcej tylko zebrane w jednej książce opisy rejonów wspinaczkowych w dobrze znanej czytelnikom GÓR przystępnej formule – „Skalne Raje”.

Ta pozycja to ni mniej, ni więcej tylko zebrane w jednej książce opisy rejonów wspinaczkowych w dobrze znanej czytelnikom GÓR przystępnej formule – „Skalne Raje”. Największym zaskoczeniem jest to, że w rolę przewodnika wcielił się Amerykanin z Kolorado, fotografiki i pisarz – Stewart Green.

Jakim informacjami uznał za stosowne podzielić się z nami zaoceaniczny autor? Za najważniejsze uznał on opis rejonu i jego wspinaczkową historię, dojazd do niego, pogodę i zakwaterowanie. Dotarciu na miejsce poświęcone są nie wiedzieć czemu aż dwa rozdzialiki – „Jak tam trafić” i „Dojazd”. Autor podsuwa nam propozycje na dni restowe i – co mnie bardzo cieszy – porusza też problem ochrony przyrody i zakazów panujących w danej okolicy. Smakosze lokalnych specjałów i trunków też otrzymają stosowne namiary i polecenia. Tu należy się autorowi duży plus za czasochłonne zebranie tych wszystkich informacji.
Same skały są precyzyjnie przybliżane dzięki mapkom ogólnym i bardziej szczegółowym planom rozmieszczenia skał. Znacząca ilość skał i dróg na nich biegnących jest opisana za pomocą czytelnych fotografii, pozwalających bez żadnych wątpliwości zidentyfikować drogę.
Tłumacz i redaktor wykonali pracę w kierunku spolszczenia przewodnika, dzięki czemu w opisach i porównaniu skal uwzględniono naszą skalę trudności wspinaczkowych. Niestety, jest trochę błędów językowych i rzeczowych.

We wprowadzeniu mamy także kilka informacji dedykowanych do wspinaczy z Polski. Wybór sektorów i samych skał jest oczywiście ograniczony i trudno mieć pretensje o to, że nie umieszczono w Atlasie naszej ulubionej skałki i drogi. Takie jest żelazne prawo autora wyboru i na nic żale. Bardzo dobrym pomysłem, poszerzającym możliwości wspinaczkowe, jest wskazanie pod koniec opisu każdego rejonu innych propozycji wspinaczkowych w najbliższej okolicy.

Tu musi pojawić się pytanie o adresatów tej pozycji. Najbardziej zadowolonym odbiorcą będzie ktoś wybierający się na tzw. tripa, w czasie którego poświęca się jakiś czas na dany rejon, by w dniu restowym przemieścić się do następnego. Dla niego „Atlas wspinaczkowy” to strzał w dziesiątkę. Druga grupa odbiorców może potraktować opisy w „Atlasie wspinaczkowym” jako wstępną propozycję i na miejscu, po zaakceptowaniu rejonu, będzie skazana na nabycie szczegółowego topo lub też zdegustowana opuści go na zawsze.
Ze względu na format sądzę, że miejsce „Atlasu” to raczej kieszeń drzwi samochodu niż plecak wspinaczkowy. Inna sprawa, że dla Amerykanina naturalne jest, że w taką podróż wyrusza się samochodem.

Przyszła pora, żeby trochę ponarzekać. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zakwestionuje załapania się do „Atlasu wspinaczkowego” takich rejonów jak Arco, Buoux, Céüse, Frankenjura, Les Calanques i Orpierre, ale mam duże wątpliwości co do obecności w tej publikacji Dolomitów i rejonów szwajcarskich. Jakość skały w Cinque Torri, nie mówiąc już o Frea, nijak nie dorównuje opisanym wcześniej pierwszoligowym europejskim rejonom. Rejony szwajcarskie nie odstraszają może brzydotą miejsca, ale wspinaczka w nich ma charakter typowo górski, wymagający kasku, o którym autor tu akurat nie wspomina. Może marudzę, bo dzięki rekomendacji z „Atlasu wspinaczkowego” jakiś skałkowicz wybierze się na wielowyciągową wspinaczkę. Jednak niewymownie szkoda, że Stewat Green nie zapuścił się do Hiszpanii (Rodellar!) i całkowicie zlekceważył Austrię.

Autor przedstawia się jako fotografik, ale z zamieszczonych dziewięciu zdjęć wspinaczy znacząca większość nie powala urodą i raczej nie załapałoby się do „Fotoedycji”. Za to zdjęcie na okładce jest całkiem przyzwoite, tyle że nie przedstawia wspinaczki w żadnym z opisanych rejonów! To tak jakby w przewodniku po Yosemitach umieścić na okładce zdjęcie wspinacza na Zjazdowej Turni. Dla mnie to nieporozumienie, a może i mały nietakt. Zdarzają się błędy w nazwach i wycenach, ale na szczęście jest ich niewiele. Wady te w żadnym razie nie dyskwalifikują w jakikolwiek sposób walorów użytkowych tej książki i są raczej konsekwencją tego, skąd przybył do Europy jej autor oraz jaki jest jego stosunek do otaczającej go rzeczywistości.

Dużą zaletą tej pozycji jest cena poniżej 30 złotych, akceptowalna nawet dla studenta lub ucznia. Łatwo pozwoli pogodzić się z tym że fotografie są czarno-białe. Muszę tu przypomnieć rzecz z pozoru oczywistą, a mianowicie to, że cena ta stanowi nieznaczny ułamek tego, co należałoby wydać na przewodniki po opisanych w niej rejonach. I z tego właśnie powodu wróżę „Atlasowi wspinaczkowemu Europa” sukces, a nawet mu go życzę.                   

Andrzej Mirek

„Atlas wspinaczkowy Europa”
Autor: Stewart M.Green
Tłumaczenie: Tomasz Kilś
Wydawnictwo: Eremis 2007

"Góry", nr 9 (160) wrzesień 2007





(kg)
 
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com