baner
 
 
 
 
baner
 
2007-06-29
 

Ama Dablam - górski klejnot

Liczący 6856 m jest bez wątpienia najpopularniejszym szczytem Nepalu. Już w Kathmandu przyciąga uwagę na niezliczonej ilości plakatów, pocztówek, a nawet miejscowej walucie i znaczkach pocztowych


Liczący 6856 m jest bez wątpienia najpopularniejszym szczytem Nepalu. Już w Kathmandu przyciąga uwagę na niezliczonej ilości plakatów, pocztówek, a nawet miejscowej walucie i znaczkach pocztowych. Tysiące turystów udających się na trekking w rejon Solo Khumbu przystaje w niemym zachwycie, gdy ujrzą go po raz pierwszy. Z Tengboche, gdzie znajduje się najsłynniejszy buddyjski klasztor Nepalu, sylwetka Ama Dablam wygląda imponująco. Trudno wyobrazić sobie alpinistę, który widząc tę piękną górę nie marzyłby o jej zdobyciu.

Dla Nepalczyków góra ta ma mistyczne znaczenie. Ama - znaczy matka, Dablam - to amulet, wizerunek boga, który noszony wokół szyi przez Lamów, miejscowych Szerpów i Tybetańczyków zapewnia im pomyślność i chroni przed niebezpieczeństwami. Ama Dablam znaczy więc dosłownie naszyjnik albo klejnot matki. 

Już po dwóch dniach od opuszczenia Kathmandu możesz zobaczyć go po raz pierwszy. Godzinny lot samolocikiem do Lukli, a potem jedno lub dwudniowy marsz do Namche Bazar położonego na wysokości 3440 m. Jeszcze dodatkowe pół godziny marszu i ze zboczy opadających do rzeki Dudh Kosi ujrzysz właśnie Ama Dablam. Wygląda stąd szczególnie groźnie i niedostępnie. Początkowo wręcz tłamsi twoje nieśmiałe i kiełkujące dopiero myśli o pokonaniu go. Mija sporo czasu zanim się z tego otrząśniesz i wreszcie podejmiesz decyzję.

Podejście do bazy wiedzie z Pangboche, najwyżej położonej i zamieszkałej przez cały rok szerpańskiej wioski w rejonie Khumbu. W niej znajduje się też najstarszy, liczący ponad 300 lat buddyjski klasztor - Gompa, gdzie za kilka rupii można było zobaczyć skalp legendarnego człowieka śniegu Yeti, a także usłyszeć monotonne mantry czytane przez mnichów ze starych pożółkłych skryptów.

Już podczas naszego wyjazdu z grupą rekonesansową, prowadzoną przez Janusza Majera w 1983 roku, poważnie zastanawialiśmy się nad poprowadzeniem filarem północnym nowej drogi na Ama Dablam, w końcu jednak projekt zdobycia południowej ściany Lhotse przeważył jako bardziej ambitny. Potem jeszcze wielokrotnie przechodziłem obok Ama Dablam, jednak zawsze zmierzałem gdzie indziej, chociaż kusił mnie i przyciągał.

W 1992 roku szansa zdobycia szczytu stała się dla mnie bardzo realna. Zostałem zaproszony przez Henry`ego Todda jako uczestnik i jednocześnie guide. Cieszyłem się, ale wiedziałem, że moja satysfakcja nie może być pełna, wszak miałem wchodzić południowo-zachodnim filarem, czyli najbardziej popularną drogą prowadzącą na wierzchołek. W pierwszym wyjściu z bazy wspólnie z Kanadyjczykiem Jeffem Lakesem, doszliśmy aż do III obozu na wysokości 6100 m. Dalej wznosiła się stroma lodowa ściana, a potem śnieżny filar wyprowadzający aż na wierzchołek. Nieubezpieczona droga kusiła i dawała szansę przygody. Czuliśmy się dobrze, więc już następnego dnia, a była to dokładnie data śmierci Jurka Kukuczki (24 października) stanęliśmy na szczycie. Był to mój udany debiut przewodnicki, a przy tym pierwsze polskie wejście na Ama Dablam, satysfakcję więc miałem podwójną. 

 
Jesienią 1994 roku, w ciągu trzech dni od zdobycia wierzchołka Lhotse, znalazłem się w bazie pod Ama Dablam. Czekało tam na mnie 16 klientów, głównie z Anglii i Stanów, w tym młode małżeństwo, które miodowy miesiąc chciało spędzić w malowniczej scenerii gór. Byli dobrze przygotowani i bardzo ambitni, więc jako pierwsi stanęli ze mną na szczycie. Ich reakcja była spontaniczna i chyba nietypowa. Wtuleni w rękaw mojej kurtki rozpłakali się jak małe dzieci. Czyż mogło być większe uznanie i radość dla ich przewodnika? Po latach z satysfakcją mogę wyznać, że panną młodą była Christin Boskoff najlepsza obecnie amerykańska himalaistka, zdobywczyni sześciu szczytów ośmiotysięcznych. 

W roku 1996 zorganizowałem wyprawę, w składzie której znalazła się między innymi nasza klubowa koleżanka Barbara Batko. Wspólnie stanęliśmy na szczycie, a Basia stała się pierwszą Polką, która tego dokonała. Zaprocentowało to w roku następnym wspólnym naszym wejściem na Gasherbruma II (8035 m) w Karakorum. Basia stała się pierwszą i jedyną jak dotąd Ślązaczką, która zdobyła szczyt ośmiotysięczny.

Jesienią 2000 roku, czyli ostatnim w starym tysiącleciu stanąłem wspólnie na szczycie z 22-letnią Sylwią Bukowicką z Gorzowa. Sylwia jest nie tylko ładna, ale równie ambitna. Łamiący się jej głos w rozmowie przez radiotelefon z bazą oraz wilgotne oczy sprawiły, że radość udzieliła się również mnie, chociaż na szczycie byłem po raz dwunasty. 

Zaletą, a może utrapieniem jest bliskość i łatwość dostępu do bazy od głównego szlaku wiodącego pod Everest. Częste odwiedziny turystów, okolicznych mieszkańców, jak również buddyjskich mnichów wprowadzają trochę chaosu i zamieszania w uporządkowany harmonogram wypraw. Pierwszych przyciąga tu ciekawość i ładne widoki, drugich interesy handlowe. Bardziej atrakcyjna jest grupa druga oferująca świeżą żywność i napoje, w tym różne gatunki piwa i Kukri Rum, a także pamiątki: modlitewne młynki, zakrzywione noże, wisiorki, bransoletki, wyroby z kości bawolej.

Co wpływa na wyjątkową atrakcyjność szczytu oprócz jego pięknej i smukłej sylwetki?

Są to zarówno odczucia czysto fizyczne, jak też doznania głęboko duchowe graniczące z ekstazą i wzruszeniem. Już sama wspinaczka na Ama Dablam, początkowo w czystej, bezpiecznej, granitowej skale, a potem po pionowych odcinkach lodu i śnieżnym ostrym filarze wyprowadzającym na wierzchołek jest niezapomnianym przeżyciem. Stojąc na szczycie w nagrodę ujrzysz wspaniałą panoramę czterech ośmiotysięcznych szczytów: Cho-Oyu, Lhotse, Makalu i Mount Everestu. Czy mógłbyś oczekiwać czegoś jeszcze wspanialszego?

Nikogo więc nie dziwi, że mimo niezliczonej ilości wejść górski klejnot wciąż wzbudza pożądanie wszystkich, a nie tylko ładnych i ambitnych pań. 

Tekst i zdjęcia: Ryszard Pawłowski

Z archiwum magazynu GÓRY

 

(kg)

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com