baner
 
 
 
 
baner
 
 
 

Złote Czekany - kiedyś, dzisiaj i na lądeckiej scenie

Historia nagrody Złoty Czekan (Piolet d’Or) – najważniejszej w świecie alpinizmu – sięga 1992 roku. Jednak w aktualnym formacie – już jako Złote Czekany (Piolets d’Or) – impreza wystartowała w 2009 roku. Po raz pierwszy opuściła Francję w latach 2018–20, kiedy galę organizowano w ramach festiwalu w Lądku-Zdroju. W programie tegorocznej, jubileuszowej edycji festiwalu także znalazło się wiele ważnych Czekanowych akcentów.


BURZLIWE POCZĄTKI

 

W latach 90. marka Piolet d’Or była w pewnym stopniu znana, ale w erze przed rozpowszechnieniem szybkiego internetu całe publicity ograniczało się do kilku artykułów w europejskich magazynach górskich i wspinaczkowych. Oczywiście największą estymącieszyła się we Francji – w końcu współorganizatorem od początku było czasopismo „Montagnes Magazine”. Większą rozpoznawalność nagrodzie przyniósł początek XXI wieku. Zaczęły już pisać o niej magazyny amerykańskie (które jednak próbowały lansować własne laury, czego przykładem był Golden Piton czasopisma „Climbing”). W GÓRACH pierwszą relację z imprezy opublikowaliśmy dopiero w 2001 roku, gdy statuetkę zgarnęli Thomas Huber i Iwan Wolf. W 2004 roku doczekaliśmy się pierwszej polskiej nominacji, którą otrzymał zespół Belczyński – Tomaszewski – Kaszlikowski za wytyczoną rok wcześniej drogę Krzyk Motyla w masywie Kichatna na Alasce. Finalnie nagroda trafiła w ręce Babanowa i Koszalenki za drogę na Nuptse.

 

Niestety, w kolejnych latach równie często co o słuszności wyborów jury, pisano o kontrowersjach. Docenienie takich wyczynów, jak nowa droga na Siguniangu zespołu Fowler – Ramsden czy pokonanie przez team House – Anderson ściany Rupal na Nanga Parbat nie budziło oczywiście żadnych wątpliwości. Czego nie można było jednak powiedzieć o Czekanach dla zespołów rosyjskich, na przykład tego kierowanego przez Odintsova, który przeszedł północną ścianą Jannu.

 

Wreszcie w 2008 roku, po 16 latach od powstania, imprezy w Chamonix nie zorganizowano. Wydawało się, że frakcja przeciwników rywalizacji w alpinizmie, na czele z Marko Prezeljem (laureatem Czekana rok wcześniej), dopięła swego i nagroda promująca „wyścig po laury” dokonała żywota w niesławie.

 

Większość komentatorów uważała komunikat organizatorów o rzekomej zmianie regulaminu i formuły za zwykłą wymówkę, którą broniono się przed kompromitacją. Chyba nikt nie postawiłby wówczas złamanego euro na to, że już rok później Piolets d’Or odrodzą się niczym feniks z popiołów.

 

 Kontrowersyjny werdykt z 2014 roku, gdy obok zespołu Rafał Sławiński i Ian Welsted, jury nagrodziło
Ueliego Stecka za solowe przejście południowej ściany Annapurny

 

NOWE OTWARCIE

 

Jednak w 2009 roku najważniejsze nagrody w świecie alpinizmu zyskały drugie życie, a głównym architektem ich sukcesu był Christian Trommsdorff. Jako prezydent Groupe de Haute Montagne ten świetny alpinista i przewodnik miał wszelkie predyspozycje, aby dokonać nowego otwarcia. Zmian było dużo. Przede wszystkim Christian w trakcie swojej kariery alpinisty wielokrotnie udowodnił, że jest zaprzysięgłym i bezkompromisowym wyznawcą stylu alpejskiego. Zresztą powszechnie mówiło się, że Złotego Czekana za rok 2007 zdobyłby właśnie on wraz z Yannickiem Grazianim dzięki przejściu Pumari Chhish South. Stało się więc jasne, że w nowej odsłonie nie będzie mowy o kompromisach stylowych i że nagrody zawsze już będą zdobywać wspinaczki w stylu alpejskim.

 

Właśnie – wspinaczki. Wedle nowych założeń, które zresztą odzwierciedlała zmiana nazwy Piolet d’Or na Piolets d’Or, jury nie miało wybierać wśród nominowanych tego jednego, najlepszego dokonania, jak to jest w wielu różnych dziedzinach, z filmowymi Oscarami na czele. Oczywistym było, że liczba statuetek nie wzrośnie drastycznie, ale raz na zawsze skończono z formułą jednego „Górskiego Oscara”. Poza tym oprócz uhonorowania osiągnięć z danego roku postanowiono corocznie przyznawać Piolet d’Or Carrière – wyróżnienie dla legend alpinizmu, które zapisały się w historii tego sportu w jego najbardziej wymagającej odmianie. Okazało się to strzałem w dziesiątkę i media górskie zaczęły poświęcać nagrodom za całokształt być może nawet więcej miejsca niż „sezonowym” Czekanom. Nic dziwnego, bo otrzymywały je absolutnie kultowe postacie. W 2009 roku był to Walter Bonatti, rok później – Reinhold Messner, a w 2011 – Doug Scott.

 

Impreza zerwała też z typowo francuskim image’em. Wprawdzie większość spotkań, dyskusji i prelekcji odbywała się w Chamonix, ale galę wręczenia organizowano po słonecznej, włoskiej stronie Mont Blanc – w Courmayeur. Międzynarodowe (a nie, jak wcześniej: francuskie) jury składało się z alpinistów oraz dziennikarzy. W dodatku głównym konsultantem merytorycznym, który przygotowywał listę najciekawszych osiągnięć w danym roku, był (i jest do dzisiaj) jeden z najlepszych światowych ekspertów, Brytyjczyk Lindsay Griffin.

 

 Zwycięzcy Piolets d’Or 2015. Pierwszy od lewej: Chris Bonington, który otrzymał w tym roku Piolet
d’Or Carrière. Trzeci od lewej: Doug Scott (1941-2020) – laureat tej nagrody z 2011 roku

 

DOCIERANIE FORMUŁY

 

W 2009 roku przyznano trzy Czekany, w latach 2010, 2011 i 2012 – po dwa. Worek rozwiązał się w 2013 roku, kiedy nagrodzono… całą piątkę nominowanych. Znowu rozpętała się burza. „Jak tak można? Po co w takim razie szopka z analizą poszczególnych przejść w trakcie imprezy? Czemu służyło stopniowanie napięcia?” Te i inne pytania można było znaleźć w prasie i na portalach górskich całego świata. „Organizatorzy zagrali nam na nosie” – grzmieli inni, choć wszystkie osiągnięcia były znakomite i z pewnością zasługiwały na Czekana.

 

Rok później do Chamonix przybyło sześć wskazanych do nagrody zespołów. Świat alpinistyczny zastanawiał się, czy powtórzy się sytuacja z poprzedniej edycji. Nic z tych rzeczy. Mimo nominowania tak świetnych wyczynów, jak pierwsze wejście na Kunyang Chhish East południowo-zachodnią ścianą w wykonaniu zespołu Hansjörg Auer, Matthias Auer i Simon Anthamatten, przyznano „tylko” dwa Czekany. Paradoksalnie wywołało to jeszcze większe kontrowersje niż rok wcześniej.

 

Tekst i zdjęcia / PIOTR DROŻDŻ


* * *


Tekst w całości przeczytasz w 300 (3/2025) numerze Magazynu GÓRY.


GÓRY w formacie pdf można też kupić w naszej księgarni Książki Gór > link

 


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com