Kiedy dokładnie rok temu kończyła się 10. jubileuszowa edycja Supermaratonu Gór Stołowych, jednego najstarszych i najbardziej malowniczych biegów górskich w Polsce, nikt nie przypuszczał, że kolejna edycja zawodów będzie najtrudniejszym organizacyjnym wyzwaniem w historii dla Piotrka Hercoga i całej ekipy tworzącej imprezę w Karłowie. Pandemia, a co za tym idzie obostrzenia i zakazy z nią związane postawiły przed organizatorami wszelkich imprez sportowych bardzo duże zadanie. SGS, który odbył się w miniony weekend był jedną z pierwszych, tak dużych imprez w biegach górskich, które miały miejsce w tym roku. Organizatorzy, wolontariusze i uczestnicy imprezy zdali egzamin bardzo dobrze.
Fot. Piotr Dymus
Ostatnie tygodnie nie były do końca optymistyczne. Z jednej strony jesteśmy już po tzw. czwartym etapie odmrażania gospodarki, wróciły możliwości podróży, niewielkich zgromadzeń, z drugiej strony służby medyczne odnotowywały wzmożony wzrost zachorowań w Polsce. Jest to szczególny i trudny czas dla całego środowiska biegów górskich: zawodników i organizatorów. Dlatego od kilku dni organizator apelował by każdy podchodził do wprowadzonych reguł i zasad z odpowiedzialnością i nie powodował niepotrzebnych problemów. Od nas wszystkich zależało czy impreza w takich warunkach będzie określana jako potrzebna i bezpieczna co może dawać drogę do oceny naszego środowiska jako zdyscyplinowanego i odpowiedzialnego tak by w najbliższej przyszłości móc wnioskować o zniesienie kolejnych ograniczeń organizacyjnych.
Fot. Piotr Dymus
Aby zawody mogły się odbyć w formule rywalizacji i pełnej klasyfikacji zmieniono naprawdę wiele. Wprowadzenie karty biegacza, praca biura zawodów ograniczona do minimum, indywidualny system rezerwacji czasu wejścia do strefy startu czy wreszcie interwałowy start to wszystko miało sprawić, aby zawody były jak najbardziej bezpieczne. Zdecydowana się także na obowiązkowe maseczki w strefie zawodów, a także kompletnie zmieniono organizację bufetów. Przed wbiegnięciem na punkt każdy zawodnik zobowiązany był do zdezynfekowania dłoni, a środki do dezynfekcji były dostępne przed wejściem do strefy bufetu. Zawodnicy w strefie bufetu mięli obowiązek zakrywania ust i nosa. Bufety odżywcze wyposażone były w napoje (woda, izotonik) oraz żywność w zamkniętych w opakowaniach, a zawodnik mógł skorzystać z dostępnych produktów tylko po dezynfekcji dłoni. Zawodnik sam też napełniał swoje flaski czy bukłaki.
Fot. Piotr Dymus
Zmienione zostały nieco trasy zawodów. Zrezygnowano z części trasy, która wiodła po czeskiej stronie Parku Narodowego Gór Stołowych, a ze względów bezpieczeństwa metę usytuowano w Karłowie w tym samym miejscu skąd zawodnicy wybiegali na trasę.
To co się nie zmieniło to dystanse i jak zwykle fantastyczna pogoda. W piątek rywalizowano trasie 4 kilometrowego Labirynt Run, w sobotę na trasie Ultra (50 km), a w niedzielę na dystansie Light czyli półmaratonu. Gwiazdą imprezy była bez wątpienia Dominika Stelmach, która na trasie Ultra była klasą dla siebie, zajmując także 5 miejsce w klasyfikacji Open. Z bardzo dobrej strony pokazał się Andrzej Witek, który trasę 50 km/+2000m pokonał ze średnią 5min18 sekund deklasując rywali i pewnie zwyciężając całe zawody.
Fot. Piotr Dymus
Organizatorzy kierują szczególne podziękowania dla sponsorów, którzy nie wycofali swojego wsparcia mimo bardzo trudnego dla wszystkich okresu.
Browar Fortuna, Staropolanka, P.H.U. AMC sp.j przedsawciel marki Petzl, Brubeck, Park Narodowy Gór Stołowych, Schronisko na Szczelńcu, Medical Partners, GOPR, Dworek Karłów
Pełne wyniki w linku poniżej:
Źródło: informacja prasowa