baner
 
 
 
 
baner
 

W najnowszych GÓRACH (270): "Newtontoppen - w sercu Spitsbergenu"

Celem naszej wyprawy na Spitsbergen był najwyższy wierzchołek wyspy, wchodzącej w skład archipelagu Svalbard, czyli mierząca 1716 metry Góra Newtona. Wysokość nie powala, ale nie o nią tym razem chodziło. Sensem wyjazdu było zrealizowanie kolejnego etapu przygotowań do wyprawy na biegun południowy – którą, mam nadzieję, uda się nam zrealizować w niedalekiej przyszłości – a góra jest położona daleko na północy, w obszarze o klimacie arktycznym, więc wybór był oczywisty.

"Po wylądowaniu musieliśmy szybko zabierać sprzęt z wybrzeża i ruszyliśmy w stronę lodowca"; fot. arch. Piotr Pustelnik

 

(...)

Wylądowaliśmy w Longyearbyen 3 dni przed planowanym wymarszem na lodowiec. Wiedząc, jakich warunków możemy się spodziewać, pierwszego dnia spakowaliśmy cały ekwipunek do wodoodpornych toreb o dużej pojemności, dzieląc go według zastosowań: na ubrania, elektronikę i żywność. Statkiem rejsowym, odbywającym kurs do starej osady górniczej Piramida, dopłynęliśmy do czoła lodowca, skąd mieliśmy ruszyć w górę na lodowiec Lomonosovfonna. Po wylądowaniu musieliśmy szybko zabierać sprzęt z wybrzeża, bo zaczynał się przypływ i rzeczy mogłyby podryfować na środek zatoki. Sprawnie zapakowaliśmy sanie i ruszyliśmy w górę lodowca. Do wieczora – to pojęcie umowne, bo latem jasno jest całą dobę – przeszliśmy 6 kilometrów i rozbiliśmy namioty. Rozpoczęliśmy też całonocne warty z bronią, bo zagrożenie wizytą niedźwiedzi polarnych było bardzo prawdopodobne.

 

Skomplikowany system potoków i rzek lodowcowych; fot. arch. Piotr Pustelnik

 

Niemile zaskoczyła mnie temperatura. Jak na tę szerokość geograficzną było po prostu bardzo ciepło. Lodowiec płynął i był to przedsmak tego, czego mogliśmy oczekiwać dalej. Miałem jeszcze nadzieję, że wyżej będzie zimniej i zaczną wiać silne wiatry.

 

Po 2 dniach dotarliśmy do lodowca Lomonosovfonna, częściowo na piechotę, częściowo na nartach. I tu kolejne zaskoczenie in minus. Śnieg okazał się twardy, lekko sfirnowany. To dla mnie zła wiadomość, gdyż zabrałem szerokie narty, które źle trzymały się podłoża. Pogoda na lodowcu była bardzo ładna – widoczność doskonała i lekki, ciepły wiatr. Po kolejnych 2 dniach dotarliśmy do miejsca, które stało się naszym obozem przed wejściem na Newtontoppen. (...)

 

Obóz w drodze pod Newtontoppen; fot. arch. Piotr Pustelnik


***
 

Pełną relację z wyprawy Piotra Pustelnika i Piotra Hercoga na Spitsbergen znajdziecie w najnowszym, polarnym numerze GÓR.


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com