Kilkunastometrowe wyjścia nad ringi, mozolne tkanie węzełków, super techniczne, psychiczne kanciki i bolesne rysy, zero magnezji… Nic dziwnego, że w czeskich piachach tłumów raczej nie zobaczymy. Ale z całą pewnością ci nieliczni, którzy pokochali specyficzną etykę tych rejonów, mogą doświadczyć przygody o którą trudno w sportowych rejonach: