Zastane mięśnie, więc czas rozruszać i pozbyć się zbędnych kilogramów, nabytych po tak długiej przerwie.
Tymczasowy brak partnera do liny trzeba czymś zapchać. Namawiam więc znajomych do zimowego trekkingu na Rysy. Od kilku dni obserwowałem warunki w naszych "Polskich Himalajach" i pogoda była świetna...
Niskie chmury, dosyć niska temperatura i zimowe słoneczko, jednym słowem bajkowo.
Wejście odbyło się klasycznie, czyli "rysą", bo właśnie nią wchodzi się na Rysy zimą. Zagrożenie lawinowe dwójkowe z tendencją malejącą, więc poruszaliśmy się w miarę dobrym śniegu, torując tylko końcówkę żlebu.
Na szczycie widoki zapierające dech w piersiach... Niskie chmury, przy dosyć silnym wietrze, dawały niepowtarzalny spektakl. Widowisko pierwsza klasa!
Co tu dużo pisać... Zdjęcia mówią same za siebie.
http://parcienatarcie.blogspot.com/