baner
 
 
 
 
baner
 
2008-01-17
 

Podsumowanie sezonu w Tatrach Wysokich

Tegoroczny letni sezon zaczął się dość szybko, niestety szybko się także zakończył. Po opadzie śniegu, który miał miejsce w drugim tygodniu września...

Sezon letni w Tatrach Wysokich – ważniejsze przejścia i wydarzenia

Tatry zawsze będę najbliższe polskiemu wspinaczowi górskiemu. W związku z tym, zawsze dokładnie chcieliśmy relacjonować Wam, co też wydarzyło się w naszych górach w minionym sezonie letnim lub zimowym. Jednak tegoroczne podsumowanie sezonu letniego będzie troszkę skromniejsze. Dzieje się tak dlatego, iż większość najważniejszych przejść z rejonu Mnicha, została już szczegółowa opisana w tegorocznym sierpniowym numerze GÓR, który to był drugim w historii naszego wydawnictwa numerem w całości poświeconemu tematyce tatrzańskiej.

Musimy sobie uzmysłowić, iż w wyniku trwającej już od kilku lat akcji Tatry Bez Młotka, podczas której w wyniku społecznej pracy wymieniono asekurację, a także wytyczono kilkanaście nowych, wysokiej urody dróg na niewysokich, słynących z dobrej jakości granitu ścianach Mnicha, rejon ten stał się miejscem, w którym koncertuje się prawie cała morskooczna, letnia aktywność taternicka. Patrząc na ilość zespołów, jakie czasami można spotkać na Półkach Mnichowych, naprawdę inaczej zaczyna się odbierać krążący w środowisku żart, iż Mnich to najbardziej wysunięta na południe skałka Dolinek Podkrakowskich.

Mnich

Old school and new age
 
Sezon na Mnichu rozpoczął mocny i zgrany zespół w składzie Michał Król (Vasque) i Marcin Gąsienica Kotelnicki (TOPR). Jeszcze w maju pokonali oni najsłynniejszą chyba ze wszystkich znajdujących się na wschodniej ścianie dróg, mianowicie Wariant R IX-. Kontynuując swoje mocne uderzenie, 17 czerwca zespół ten dokonał czwartego powtórzenia Sadusia IX, a już w następnym miesiącu Michał z Marcinem najpierw przeszli Metallicę IX+ (piąte powtórzenie), a następnie wrócili na Era, by jako drudzy w historii przejść znajdujący się na tej drodze okap oryginalną linią pierwszych zdobywców. Trudności tak pokonanego Wariantu R wzrastają do stopnia XI+. Jako pierwszy klasycznie ten wyciąg pokonał w 1991 roku Darek Sokołowski. Jednak podczas swojego przejścia Darek, by nie tracić sił, azerował na wyciągach podejściowych. Tak więc tegoroczne przejście jest dopiero pierwszym klasycznym przejściem oryginalnej linii Wariantu R w całości.    


Marcin Gąsienica Kotelnicki  na trzecim wyciągu Metalliki. Fot. Adam Kokot


Nowości – czyli akcja TBM na północnej ścianie

Najciekawszym przejściem (także szerzej opisywanym w wspomnianym wyżej sierpniowym numerze GÓR) było drugie po dwudziestoletniej przerwie „wodzenie Mnicha za nos”. Oczywiście chodzi o przejście słynnej rysy biegnącej w stropie dachu – Nosa Mnicha, czyli okapu znajdującego się na przełamaniu ścian wschodniej i północnej. Tę drogę, która niczym nie ustępuje słynnej yosemickiej linii Separate Realisty, pokonał w stylu RP asekurowany przez Tomka Opozdę inny kustosz Mnicha Andrzej Marcisz. Autor proponuje dla wyciągu wycenę IX-, jeśli się ona utrzyma, będzie to najtrudniejszy pokonany na własnej asekuracji (wszystkie przeloty zakłada się podczas prowadzenia) wyciąg na Mnichu. Nos Mnicha dotychczas był pokonany tylko z górną asekuracją.

Po wymianie asekuracji na wschodniej ścianie Mnicha, zespół roboczy, w którym główne skrzypce odgrywają Piotr Korczak, Andrzej Marcisz, Tomek Opozda i Artur Paszczak, przeniósł się na ścianę północną. W przerwach między pracami „porządkowymi”, wspierani przez Marcina Chrzanowskiego Kustosze Mnicha, jak przyjęło się nazywać tę czwórkę, wytyczyli trzy nowe drogi. I tak 14 lipca na prawo (w górnej części na lewo) od Międzykanca powstał Folwark Montano VIII+ . Kolejna nowość Rokokowa kokota IX+ startuje na prawo od Kantu hakowego, a Florecistka z hotelu Adalbert VIII-, nad którą prace sfinalizowano w sierpniu, znajduje się w okolicach Kantu Klasycznego. Choć na drogach tych osadzono stałe przeloty, autorzy sugerują zabranie na nie zestawu mechaników do asekuracji, zwłaszcza na nominalnie łatwiejszych wyciągach. Folwark Montano doczekał się już kilku przejść, w tym także w stylu onsight, natomiast Rokokowa kokota została pokonana po raz drugi 26 sierpnia, w stylu RP przez zespół w składzie Marcin Gąsienica Kotelnicki i Mirek Woźniak. Autorzy wszystkich powtórzeń zachwalają wysoką urodę tych nowości. 
Jeszcze w pod koniec czerwca Kustosze dokończyli prace na obitym rok temu projekcie na wschodniej ścianie, na lewo od drogi 2+1. Poprowadzona w tym roku linia otrzymała nazwę Aleja potępienia, a jej trudności to IX+.

W tym miejscu należy wspomnieć, że akcja Tatry Bez Młotka praktycznie zakończyła swoje prace na Mnichu. W wyniku kilkuset godzin pracy, wymieniono asekurację na większości ze znajdujących się tam dróg. Po informacje dotyczące aktualnego stanu asekuracji na Mnichu odsyłam do komunikatów zamieszczanych przez organizatorów akcji. Od siebie, a także od całej redakcji GÓR chciałbym pomysłodawcom, a przede wszystkim społecznikom tej akcji podziękować za ich pracę na Mnichu.


Andrzej Marcisz na trzecim wyciągu Rokokowej Kokoty. Fot. Tomasz Opozda



 
Inne ciekawsze powtórzenia

Wróćmy szybko na ścianę wschodnią. Zapomnianą przez lata drogę 2+1, czyli Ryski Amerykańskie, w najlepszym z możliwych stylów (czyli bez znajomości) pokonały dwa zespoły. W skład pierwszego weszli Michał Brożyna i Andrzej Marcisz (który tym przejściem skompletował wszystkie znajdujące się na Mnichu drogi). Drugi zespół tworzyli Rafał Pietrasiak i Piotr Poloczek. W stylu flash dokonał on także czwartego przejścia, podaj najdłuższej ze wszystkich dróg na Mnichu, czyli American Beauty VIII+. Trzecie przejście tej drogi, tym razem w stylu OS, miało miejsce 22 lipca, autorami tej wspinaczki byli Tomek Kasiński i Jacek Jurkowski. Jacek, tym razem w towarzystwie Jerzego Gurby dokonał także pierwszego powtórzenia drogi Luftwaffe VIII+, styl tego przejścia to RP.
Na Mnichu w tym roku wspinano się naprawdę dużo. Stosunkowe liczne powtórzenia otrzymały tak zwane trudne standardy – Wariant Baryły VIII, Wachowicz VIII-/VIII, Superata Młodości VIII+ czy też kombinacja Manifest czystej siły VIII oraz Seven Up VIII-. Oczywiście nie mniej popularne były inne klasyki Mnicha, czyli Łapiński-Paszucha, Fereński i Kosiński.
Na zakończenie zostawiliśmy informacje o szóstym przejściu bez asekuracji jednego z największych klasyków Mnicha – eksponowanej Międzymiastowej VI/VI+. Autorstwo tej rekordowo szybkiej wspinaczki (trwała tylko 12 minut) należy do Jakuba Rozbickiego. Gratulujemy, nie zachęcając do naśladowania.

Kazalnica Mięguszowiecka 

Ściana ścian wraca do łask

Co tu dużo mówić, z tego w minionym sezonie należy się chyba cieszyć najbardziej – na naszej najhonorniejszej ścianie wspina się coraz więcej taternickiej braci. Być może ciągle nie są to czasy, które znają moi starsi koledzy, kiedy na Kazalnicy jednego dnia wspinało się nawet dwadzieścia różnych zespołów, ale pięć ekip – a to już nie taka rzadkość, zwłaszcza w słoneczny dzień – też jest niezłym wynikiem, jak na nasze Tatry. Warianty małolata VI+, Malczykówka VI+, Schody do nieba VI+ to najczęściej powtarzane standardy. Warto wspomnieć, iż nieco zapominania ostatnio Promenada VI+ otrzymała w tym roku dwa przejścia.

Trudniejsze Standardy – czyli marzenia

Oczywiście Kazalnicę przecinają też trudniejsze drogi. Teoretycznie, ze względu na wycenę trudności technicznych, są one po prostu trudniejszymi standardami, ale ze względu na ich charakter, a także historię związaną z ich wytyczaniem należą one do grupy dróg, o których skompletowaniu marzy prawie każdy taternik.
Aż trzy drogi z tej grupy zapisał do swojego kajecika w tym roku Robert Grzanka. Wraz z Michałem Dobrzańskim pokonał on słynną Symfonię klasyczną VII+. Tę samą drogę przeszedł też w tym roku drugi zespół w składzie Jacek Wacławczyk i Marcin Wernik. Epitafium VII+ to droga, którą Robert przeszedł w towarzystwie Macieja Krywuta. W tym roku skutecznie zmierzył się nią  tylko jeszcze jeden zespół: Piotr Xsieński i Jan Kazetal. Kolejną drogą Roberta, na której tym razem wspinał się z Mirkiem Koprowskim, były rzadko pokonywane ostatnimi latami Pająki VII+.
Dwukrotnie przebyty został Filar Kazalnicy z obejściem VII-/VII. Pokonał go wspominany już wyżej Jan Kazatel w towarzystwie Karola Witkowskiego oraz Marcin Wernik wraz z Jakubem Radziejowskim (Kuba tym samym dołączył to grupy wspinaczy mających na swoim koncie przejścia obu wariantów obejściowych).
Kombinację Zaczadzony umysł VII, jaką tworzy obejście filara Wariantem Marcisza plus dół (do Rozdzielni) drogi Wędrówka dusz, pokonał w stylu onsight zespół Monika Niedbalska i Paweł Kopta.
Popularny był także Kant Filara – oczywiście wszystkie jego warianty, w tym bardzo rzadko powtarzany Wariant Nowotnika VII-/VII, który został pokonany w stylu OS/Flash przez zespół Buśka Wiśniewska, Rafał Burczyński i Michał Dziedzic. Tym samym Buśka stała się drugą – po Monice – kobietą, która w tym roku pokonała Kazalnicę drogą trudniejszą niż VI+.

Pierwsza Liga

Na zakończenie postanowiłem sobie zostawić perełkę, która moim zdaniem jest najlepszym przejściem minionego sezonu letniego, mianowicie uklasycznienie znajdującej się na Kazalnicy drogi Wish you were here VI+ A3. Linia ta została wytyczona w 1982 roku, podczas pięciodniowej zimowej wspinaczki, przez doborowy zespół Jacek Kozaczkiewicz i Andrzej Marcisz. Jest ona ciągłe jedną z najtrudniejszych zimowych propozycji na Zerwie i do dnia dzisiejszego doczekała się tylko kilku powtórzeń, w tym zaledwie dwóch jednodniowych (pierwsze z nich miało miejsce w marcu 2003 roku, wtedy to drogę w 20 godzin pokonali Marcin Tomaszewski i Jakub Radziejowski).
Wish you were here była ostatnią dużą drogą na Kazalnicy, która pozostawała nie odhaczona, choć cześć jej wyciągów – tych w Formacji A, przez którą to biegnie, została wcześniej przebyta klasycznie (np. podczas przechodzenia znajdującej się w pobliżu kombinacji UFO). Z tego co mi wiadomo, na uklasycznienie tej linii chrapkę miało kilka zespołów. Jednak najwięcej determinacji w dążeniu do celu wykazali „starzy” wyjadacze – czyli zespół dwóch Jacków – Kantyki i Zaczkowskiego. Przypomnijmy, iż do tego zespołu należą też dwa inne, znajdujące się na Kazalnicy i ciągle nie powtórzone (!!!) klasyczne odhaczenia. Mam tu na myśli Drogę Długosza, a raczej znajdującą się na niej Ściankę problemową VIII oraz drogę Kurtyka – Czyżewski IX-.       
2 sierpnia, po kilku wcześniejszych „dniówkach” spędzonych w ścianie na czyszczeniu drogi z dość sporej kruszyzny, gliwiczanie pokonali Wisha w całości klasycznie. Propozycja wyceny to VIII+. Pamiętajmy jednak, że hakowe trudności drogi sięgały stopnia A3 i to właśnie przez taki teren, w którym nie dobito żadnych spitów przelotowych, biegnie ta linia. Spity zostały osadzone przez autorów odhaczenia wyłącznie na stanowiskach.    

Moko – inne ściany, ciekawsze powtórzenia 

MSW i jego Czołówka

Bardzo ciekawą i raczej rzadko spotykaną kombinację, w skład której weszła znajdująca się na Czołówce Mieguszowieckiego Szczytu Wielkiego droga Porfawora VIII oraz Filar MSW V+, pokonał zakopiański zespół Rafał Mikler i Bartek Stoch Michna. Porfawora została pokonana w najczystszym stylu.
Kolejnym wartym wspominania wydarzeniem jest pokonanie na Czołówce MSW jednego
dnia dwóch sportowych dróg o wycenie osiem. Dokonał tego wspominany już przy przejściach z Mnicha zespół Jacek Jurkowski i Jerzy Gurba. W skład tej łańcuchówki weszły oczywiście drogi Preludium (styl RP) i Porfawora (styl OS). Ta ostatnia droga była w tym sezonie dość popularna – przeszło ją wiele zespołów, w tym kilka „od strzału”.   

Nowości 

Jedyną nową drogę, o której udało mi się zdobyć informacje, wytyczył 15 lipca na południowo-wschodniej ścianie Pańszczyckiej Turni zespół Jan Korlatowicz i Zbyszek Marcinkiewicz. Nowość składa się z pięciu wyciągów, a jej trudności sięgają stopnia V+/VI-.

Słowacja

Na Słowacji ciągłe relatywnie wspinamy się mało. Być może w przyszłym roku, po zniesieniu granic sprawa się zmieni, ale w tym roku nasza działalność u południowych sąsiadów głównie miała miejsce przy okazji różnorakich obozów klubowych lub wyjazdów integracyjnych (także organizowanych przez kluby zrzeszone w PZA).
Jeśli już wybierzemy się na południe, to tradycyjnie wspinamy się na tych samych ścianach – Wołowej Turni od południa, Osterwie, Kieżmarskim Szczycie i Galerii Gankowej.
W tym roku naszym zespołom nie udało się przejść żadnej drogi, która swą klasą lub trudnościami diametralnie odbiegałaby od dróg pokonywanych przez Polaków na Słowacji w latach ubiegłych, jest jednak kilka wspinaczek zasługujących na przypomnienie.
Na pewno do takich należy pokonanie w stylu onsight Centralnego Filara VII na Galerii Gankowej. Autorami tego przejęcia byli Artur Paszczak i Adam Pieprzycki. Trudniejszy standard, jakim niewątpliwie są znajdujące się na Kieżmarskim Szczycie Płyty Pochylego VIII-, został pokonany w stylu RP przez warszawski zespół w składzie Michał Dziedzic i Jakub Radziejowski.


Wspinaczka na Płytach Pochyłego, Kieżmarski Szczyt. Fot. Jakub Radziejowski

Bardzo aktywny ostatnimi czasami eksplorator i twórca nowych dróg, wspominany już kilkukrotnie w tym tekście Artur Paszczak wraz z Staszkiem Piecuchem wytyczył nową drogę na Wschodnim Szczycie Żelaznych Wrót. Ponieważ do asekuracji na drodze, znajdującej się na prawo od Kantu, niezbędne jest użycie młotka i dużej ilości cienkich haków, autorzy nowości nazwali ją Blade runner i zaproponowali wycenę VII.
Wspinano się też oczywiście na „słowackich, ale polskich ścianach”. Mowa oczywiście o Młynarczyku i Małym Młynarzu, gdzie najpopularniejszymi drogami były tamtejsze klasyki, czyli Kurtykówka VI+ i Sprężyna VI. Ta ostatnia doczekała się nawet solowego przejścia autorstwa Roberta Buraka (4th League). Odbyło się ono w ramach przygotowań Roberta do samotnego przejścia Expandera (czyli przejściu w ciągu czterech Sprężyn na Małym Młynarzu, Kotle Kazalnicy, Mnichu oraz Kościelcu). Robert samotnie (ale oczywiście z liną) pokonał także Sprężynę na Mnichu, Hobrzańskiego na Cubrynie oraz Szare zacięcie na Czołówce Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego.

Na zakończenie

Na koniec wraz z Akcją Tatry Bez Młotka przenieśmy się na południową ścianę Zamarłej Turni. Pierwsza ważna informacja jest ta, iż w celu uniknięcia kontrowersji oraz błędów powstałych podczas prac na Mnichu zmieniono roboczą nazwę strefy, w której znajduje się Zamarła Turnia z Strefy sportowej na Strefę bez młotka. Wydaje się, iż zmiana ta odzwierciedla się także w pracach, jakie odbywają się na Zamarłej. Mianowicie przy wymianie asekuracji, wykonujący tę pracę społecznicy, osadzają naprawdę bardzo mało spitów (tylko na stanowiskach i tylko w miejscach, gdzie po wybiciu starych i skorodowanych haków nie dało się wbić nic innego). W każdym innym przypadku, jeśli w miejscu, w którym tkwił stary hak, nie da się teraz osadzić własnej asekuracji ruchomej (mechanika czy też kostki) wymieniający asekuracje osadzają nowego grivelowskiego haka.
Podczas pierwszego sezonu prac grupa wolontariuszy w składzie Marcin Chrzanowski, Przemek Jaskuła, Piotrek Wypych, Michał Wachowski, Grzesiek Rutkowski, Krzysiek Jagiełło, Tadek Grzegorzewski oraz Piotr Korczak, kierowani przez Adama Pieprzyckiego i Artura Paszczaka wymieniła asekurację na następujących klasykach Zamarłej: Droga Motyki, Jargiłło, Droga Klasyczna, Prawy Heinrich oraz na Prawych Wrześniaków.
Po raz kolejny w imieniu „użytkowników” Zamarłej pragnę wszystkim wyżej wymienionym podziękować za poświęcony czas i energię. 

Tegoroczny letni sezon zaczął się dość szybko, niestety szybko się także zakończył. Po opadzie śniegu, który miał miejsce w drugim tygodniu września, z powodu niskiej temperatury, jakakolwiek taternicka działalność była praktycznie ograniczona do minimum. Miejmy zatem chociaż nadzieję, że zima, o której można powiedzieć, że bardzo wcześnie w tym roku przyszła, spełni wszelkie pokładane w niej oczekiwania.
 
Na zakończenie chciałbym bardzo podziękować Kubie Radziejowskiemu za użyczanie mi zebranych przez siebie informacji, na podstawie których, powyższe podsumowanie mogło powstać.                                       

Maciek Ciesielski (Warmpeace, Montano, 4th League)

"Góry", nr 12 (163) 2007
 
 
   
 
 
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com