Zabierając się za nową wersję Alpinisto, projektanci firmy Gregory prawdopodobnie sporządzili listę funkcji, które plecak ten powinien mieć, a potem odhaczali jedną po drugiej. Naprawdę trudno znaleźć w nim jakiekolwiek braki i piszę tak nie po to, by zadowolić polskiego dystrybutora, ale dlatego, że szczerze tak uważam.
Czego należy oczekiwać od plecaka wspinaczkowego, czy raczej alpinistycznego? Powinien być lekki. Niska waga jest bezdyskusyjnie na pierwszym miejscu listy życzeń każdego wspinacza. Alpinisto 35 w rozmiarze M waży 1641 gramów, ale bez trudu można odchudzić go o ponad jedną trzecią i uzyskać wynik sporo poniżej kilograma, a to już budzi uznanie. Można pozbyć się zupełnie klapy i usunąć pas biodrowy – zostanie wówczas zastępująca go szeroka taśma. Z wnętrza łatwo wyjmuje się też ramę, wykonaną z aluminiowej rurki i sztywnego tworzywa. Jest jeszcze całkiem spora mata, na której mogą usiąść dwie osoby, a jedna nawet się położyć – pamiętając o trochę innych standardach nieplanowanego biwaku w ścianie. Tej maty zatem w żadnym wypadku bym się nie pozbywał.
Główna komora sprawia wrażenie nieco większej niż nominalne 35 litrów, bo plecak jest dość wysoki. Prawie tak jak inne 40- czy nawet 50-litrowe konstrukcje. To oznacza, że jest bardzo wąski i w miarę płaski, nawet po wypakowaniu pod korek. Taki kształt jest optymalny w czasie wspinaczki, bo utrzymuje środek ciężkości możliwie blisko ciała. Poza górnym otworem dostęp do wnętrza można mieć dzięki długiemu, biegnącemu przez całą niemal wysokość zamkowi bocznemu. Wewnątrz nie ma żadnej kieszonki, nie licząc przegródki z matą biwakową i miejscem na bukłak. Jeśli odepniemy klapę (w której są dwie zapinane na zamek kieszenie) i pas biodrowy (z jedną kieszonką), pozbawiamy się jakiegokolwiek zapinanego schowka – warto mieć to w pamięci.
System nośny FusionFlex, choć nie da się go porównywać do tego, który znajdziecie w plecakach trekkingowych, nie jest tak spartański, jak można by się spodziewać po modelu wspinaczkowym. Poza pasami naramiennymi i biodrowym całkiem obficie wyłożony pianką EVA jest również panel tylny, mimo że często rezygnuje się z tego dla zbicia wagi. Pianka ma tę zaletę, że nie chłonie wilgoci, więc nie zamarznie, a co za tym idzie – nie stwardnieje nawet na solidnym mrozie.
A co z patentami niezbędnymi podczas wspinaczki w krainie wiecznych śniegów? Mocowanie na czekany – jest. Z przelotką na ostrza, przystosowane do turystycznych i technicznych modeli. Kieszeń na raki – jest.
Solidnie wzmocniona z obu stron, otwarta, ale z taśmą zabezpieczającą zawartość od góry. Miejsce na karabinek sprzętowy – jest. Szpejarka – jedna, na pasie biodrowym. Są też szerokie, wzmacniane pętle do zawieszania nart po bokach i coś dla tych, którzy zamiast pod górę wolą iść po płaskim: pętle do zaczepiania pulek wszyte w taśmę pasa biodrowego. O takich drobiazgach, jak taśma do troczenia liny na szczycie plecaka, solidna rączka na górze pleców czy pętelki do zamków mieszczące palec w grubej rękawiczce, nie wspominając. Klamry też łatwo obsłużyć w rękawiczkach.
Alpinisto to model – niejedyny w katalogu marki – produkowany od wielu lat. I niezmiennie, co jakiś czas przechodzi delikatny lifting, czyniący go propozycją odrobinę lepszą niż poprzednie wcielenia. Tę odsłonę mogę z czystym sumieniem polecić. Nie dość, że sprawdzi się w każdym niemal zimowym scenariuszu, to z pewnością wciąż będzie w użytku, gdy projektanci marki wprowadzą kolejne kosmetyczne zmiany.
Materiały: 100D High Tenacity Nylon i 630D High Density Nylon, pianka EVA, aluminium 7001 • Rozmiary: M, L • Dostępne pojemności: 35, 50 litrów • Waga: 1641 g (M, 35 l) • Maksymalna nośność: 20 kg • Cena: 899 zł
Testował / TOMASZ BIERNACKI