Po latach oczekiwania wspinanie stało się wreszcie dyscypliną olimpijską. 3 sierpnia 2016 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął decyzję o włączeniu wspinaczki sportowej do programu Igrzysk Olimpijskich, które miały odbyć się w Tokio, latem 2020 roku.
Koncentracja przed „standardem”; fot. Piotr Staroń
Wspinanie zadebiutuje w kontrowersyjnym formacie, łączącym buldering, wspinanie na czas i prowadzenie. Polskę w Tokio reprezentować będzie jedna Polka, lublinianka – Ola Mirosław.
Skąd się wzięła i kim dzisiaj jest Ola?
Ola, to bez wątpienia nasza najbardziej utytułowana zawodniczka. Wspinać zaczęła się w 2007 roku, zainspirowana sukcesami starszej siostry – Małgorzaty Rudzińskiej. Pierwsze sportowe kroki stawiała w lubelskiej Skarpie, a od października 2015 roku należy do Klubu Wspinaczkowego Kotłownia. Już w 2009 roku dołączyła do kadry narodowej.
Pasmo sukcesów Oli zainicjowane zostało zdobyciem przez nią tytułu Mistrzyni Świata Juniorów na zawodach w Walencji, w 2009 roku. Dwa lata później, podczas zawodów Pucharu Świata w Chamonix w 2011 roku Ola ustanowiła kobiecy rekord Europy we wspinaczce na czas (9,13 s). Pierwszy tytuł Wicemistrzyni Europy przyszła nasza olimpijka zdobyła również w Chamonix, w 2013 roku, a sukces ten poprawiła zdobywając Mistrzostwo Europy w Edynburgu w roku 2019. Nic więc dziwnego, że zapytana o ulubione miejsce startów odparła:
„To Chamonix, mała francuska miejscowość położona u podnóża Mont Blanc. Piękne miejsce. Kocham je ze względu na widoki i właśnie atmosferę w trakcie zawodów, uwielbiam tamtejszą publiczność”.
Rozgrzewka; fot. Piotr Staroń
Lublinianka wielokrotnie zajmowała czołowe lokaty w zawodach pucharowych, ale wisienką na torcie są dwa jej największe osiągnięcia sportowe – tytuły Mistrzyni Świata. Pierwszy zdobyła w 2018 roku w Innsbrucku, a rok później wytrzymała psychiczną presję i obroniła tytuł w Japonii, zwyciężając w Hachiōji. Tam też zajęła czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej we wspinaczce łączonej,co zapewniło jej upragnioną kwalifikację na Igrzyska w Tokio. Tym samym Ola Mirosław znalazła się w elitarnym gronie dwudziestu najlepszych wspinaczek z całego świata! Zapytana o swój najważniejszy sukces odpowiada skromnie:
„Ciężko go wskazać, dlatego, że każdy sukces niesie z sobą jakąś lekcję oraz niesamowite wspomnienia i przeżycia”.
Jak zdobyć olimpijski medal we wspinaczce (i dlaczego nie jest to proste)?
Gdyby na Igrzyskach w Tokio Ola startowała w swojej koronnej konkurencji, wspinaczce na czas, to sytuacja przedstawiałaby się bardzo prosto – byłaby murowaną faworytką do złotego medalu. Ale połączenie trzech dyscyplin w jedną sprawia, że sytuacja mocno się komplikuje – mamy de facto do czynienia z trójbojem wspinaczkowym. Czas więc wyjaśnić, jak można zdobyć medal we wspinacze na Olimpiadzie.
Koronna konkurencja Oli; fot. Piotr Staroń
Łączna punktacja opiera się na umiarkowanie skomplikowanej formule, w której poszczególne miejsca zawodnika w trzech dyscyplinach są przez siebie mnożone. Na przykład zawodniczka kończąca swoje starty na pierwszym, szóstym i czwartym miejscu w poszczególnych konkurencjach wspinaczki łącznej otrzyma 24 punkty (W = B x P x S, czyli Im = 1 x 6 x 4 ). Całe zawody wygrywa zawodniczka z jak najmniejszym iloczynem liczb z trzech miejsc. Proste?
Z szybkich kalkulacji wynika, że premiowani będą zawodnicy zajmujący pierwsze miejsce w którejś z dyscyplin. Ci, którzy są średniakami we wszystkich trzech konkurencjach, raczej nie mogą liczyć na awans do finału i tym samym na medal.
Jak hartowała się stal, czyli słów parę o charakterze
Trener i mąż Oli, Mateusz, bieżący sezon nazwał „The Dark Knight Rises”. Według niego droga do sukcesu w Salt Lake City, po kontuzji troczka w Moskwie w 2020 roku, w telegraficznym skrócie wyglądała tak:
– „6 miesięcy temu doznała bardzo poważnej kontuzji palca,
– 5 miesięcy temu uczyła się na nowo ściskać dłoń,
– 4 miesiące temu – wisieć na drążku,
– 3 miesiące temu – podciągać,
– 2 miesiące temu – chodzić po ścianie,
– miesiąc temu – biegać…
– wczoraj wygrała Puchar Świata”.
Trening na bulderach: fot. Piotr Staroń
Historia powrotu do zdrowia i formy pokazuje niezwykłą determinację i waleczność naszej zawodniczki. A to było jej niezbędne, by wznowić przygotowania do Igrzysk, na których czeka ją rywalizacja w dwóch dodatkowych dyscyplinach wspinaczkowych – prowadzeniu i bulderingu.
Niebagatelne dla kontynuacji sportowej kariery było wsparcie męża, który okazał się jedyną osobą wierzącą w sukces, od początku do końca, pomimo porażek Oli i jej wątpliwości związanych z tym, czy kiedykolwiek zdobędzie wymarzony złoty medal Mistrzostw Świata. A jak o swojej koncentracji na wspinaniu, która jest kluczowa, by odnosić sukcesy, mówi sama bohaterka tekstu?
„W czasie zawodów staram się nie zwracać uwagi na rywalkę, co wcale nie oznacza, że ją lekceważę. Bardziej chodzi o to, że skupiam się na swoim celu, czyli bezbłędnym, precyzyjnym biegu i wyłączeniu pomiaru czasu na górze. Uważam, że w czasówkach tego rodzaju umiejętność jest kluczowa, natomiast kontrolowanie rywalki sprawia, że pojawia się ryzyko popełnienia błędu. Na zawodach najważniejsze jest to, aby biegać równo i utrzymać skupienie od początku do końca”.
Takie nastawienie Oli i pełna świadomość tego, jak najlepiej wykonać zadanie, to kolejne elementy układanki, potwierdzającej najwyższy poziom profesjonalizmu naszej zawodniczki.
Skupienie: fot. Piotr Staroń
Strategia na medal w dowolnym kolorze
Buldering, wspinaczka na czas i prowadzenie to osobne dyscypliny wspinaczkowe. Zawodnicy odnoszący sukcesy w dwóch z nich i wygrywający rywalizację w prowadzeniu, jak i w bulderingu – na przykład Adam Ondra czy Janja Gabret – należą do wyjątków. Wspinaczem odnotowującym sukcesy, zarówno we wspinaczce na czas, jak i bulderingu, był niegdyś Tomasz Oleksy, natomiast zawodników stających na podiach we wszystkich trzech dyscyplinach do tej pory nie ma i raczej nie będzie.
O swojej strategii, jaką obrała Ola, przygotowując się do Igrzysk w Tokio, powiedziała tak:
„Moja konkurencja od dwóch pozostałych różni się na tyle, że nawet dodatkowy rok spowodowany pandemią nie wystarczy, żebym dogoniła czołówkę światową w bulderingu, czy prowadzeniach. Najważniejsze, żebym wygrała to, w czym jestem najlepsza”.
Z kolei Maciek Oczko – trener najlepszych polskich zawodników, wspomagający Olę w przygotowaniach do występu w Tokio – zauważa:
„Ola awansowała na Igrzyska wyłącznie dzięki właściwej strategii, jaką obrała ze swoim trenerem i mężem, czyli skoncentrowaniu się w przygotowaniach i startach tylko na swojej koronnej konkurencji. Potem zresztą okazało się, że wielu sprinterów, którzy zaczęli trenować trójbój, zapłaciło za to gorszymi wynikami na „standardzie”. W tak krótkim czasie, biorąc jeszcze pod uwagę wiek i doświadczenie Oli – staż w bulderach i prowadzeniu – wejście na poziom, który pozwoli jej urwać punkty w olimpijskim finale jest nierealne. Awans do niego zapewni jej tylko i wyłącznie najlepszy czas w eliminacjach. Według mnie trójbój dla klasycznego sprintera jest nie do udźwignięcia. Startującym w bulderach i prowadzeniu jest dużo łatwiej. Wynika to ze specyfiki treningu, ale przede wszystkim z tego, że aby wyjść na wysoki poziom w tych dwóch konkurencjach, trzeba zacząć ukierunkowany trening mając 6 lat! Po zapoznaniu się z planami przygotowań Oli szybko zdałem sobie sprawę, że dołożenie do tego normalnego, specjalistycznego treningu siły jest zwyczajnie niemożliwe. Ustaliliśmy, co możemy robić, tak, by nie weszło to w konflikt z jej przygotowaniami specjalistycznymi, czyli bieganiem na standardzie i treningiem ogólnym. Koncentrowaliśmy się głównie na technice, taktyce, a przede wszystkim na złapaniu szeroko rozumianego flow. Bardzo pomocne były tu zgrupowania w Innsbrucku. W Polsce praktycznie nie ma możliwości takich przygotowań. Ola pracuje także z Aleksandrem Romanowskim na bulderach. Ustaliliśmy, że skupiamy się na jej mocnych stronach – Ola jest bardzo dynamiczna, więc wybraliśmy typy bulderów, na których jest wstanie zapunktować – plus na szeroko rozumianej technice”.
Pod ścianką bulderową: fot. Piotr Staroń
Swoją koronną dyscyplinę, czyli wspinanie na czas, Ola trenuje na obiekcie w rodzinnym mieście – ścianie zbudowanej w placówce Straży Pożarnej. Jak się okazało, było to jedyne pomieszczenie w Lublinie, w którym mogła zmieścić się pełnowymiarowa, 15–metrowa ściana do wspinania sportowego na czas. Inwestycja powstała w wyniku współpracy Polskiego Związku Alpinizmu z lubelską Strażą, dzięki czemu zawodnicy mogą trenować przez cały rok, bez względu na pogodę. Dodatkowym atutem jest to, że Straż Pożarna działa całą dobę, więc wspinacze, a wśród nich oczywiście Ola, mają nielimitowany dostęp do ściany, co jest sytuacją bardzo komfortową i raczej wyjątkową.
Do wszystkich startów, również tych na Igrzyskach, naszą olimpijkę przygotowuje trener i jej mąż – Mateusz Mirosław. Na co dzień wspomaga ją też fizjoterapeuta, Robert Rojewski, a w przygotowaniu do występu w Tokio radami służą Maciek Oczko i Aleksander Romanowski. W karierze sportowej, jak i w drodze do Tokio Olę Mirosław wspiera marka Black Diamond, której zaufała kilka lat temu.
Czas oczekiwań (wszystkie kciuki w gotowości)
Igrzyska w Tokio mają się odbyć dokładnie rok po tych zaplanowanych w pierwotnym terminie, w dniach 23 lipca – 8 sierpnia. Od 3 do 6 sierpnia nasze kciuki będą zaciskać się mocniej, pewnie niektórzy odruchowo sięgną do woreczka z magnezją ;), bo wtedy właśnie o medale będą walczyć wspinacze i wspinaczki. Wśród najlepszych zawodniczek świata pojawi się Polka – Ola Mirosław. Bez względu na wynik będzie to historyczna chwila dla polskiego wspinania.
fot. Piotr Staroń
Zwycięstwo w ostatnich tegorocznych zawodach pucharowych w Salt Lake City potwierdziło świetną formę Oli i takiej właśnie dyspozycji życzymy jej w pierwszych dniach sierpnia. A do tego czasu pozostaje nam oglądanie zrealizowanego przez Black Diamond filmu o przygotowaniach naszej olimpijki.
Tekst: Andrzej Mirek
Zdjęcia: Piotr Staroń
Źródła cytatów:
– Rozmowa z Maćkiem Oczko: wywiadzdalny.wordpress.com
– Wywiad z Aleksandrą Mirosław – magazyn GÓRY nr 265
Artykuł powstał we współpracy z marką Black Diamond