Znaczna część terenów wspinaczkowych w Polsce znajduje się na terenach prywatnych, których właściciele – po zapewnieniu, że „wspinacze są fajni” – udostępnili je nam. Niestety, co jakiś czas musimy się wstydzić za tych „mniej fajnych”.
I tak, właściciel terenu, na którym znajdują się Łyse Skały, poprosił wspinaczy o zabieranie swoich śmieci. O ile na parkingu można by zrzucić winę na niewspinających się, to w przypadku skał nie ma wątpliwości, kto je zostawił.
Właścicielka urokliwych Sowich Skał żali się na rozpalanie ognisk, budowaniu szałasów, parkowanie na drogach dojazdowych do posesji i oczywiście pozostawianie śmieci. Wspomniała też o przeganianiu (!) właścicieli z ich własnej ziemi!
Jeszcze bardziej bulwersująco było pod Birowem w Podzamczu. Wspinacz poproszony o symboliczny datek za parkowanie na ładnie przygotowanej prywatnej działce... wezwał policję (która o dziwo przyjechała). Tchórzliwie uciekł (porzuciwszy swoje śmieci), ale wcześniej wykrzyczał, że za taką kwotę (kilka złotych!) w Warszawie może parkować wiele dni.
To tylko trzy przykłady z ostatnich dni. Kilka rejonów wspinaczkowych, na przykład Biedruniowa czy Słomkowa już przepadło.
Tylko od nas zależy, czy lista strat w najbliższym czasie nie powiększy się z powodu nieodpowiedzialnego zachowania pseudowspinaczy, „którym się należy”. Na prywatnych terenach jesteśmy gośćmi, więc prosimy – zachowajmy klasę gości.
Dziękujemy.
Inicjatywa Środowisk Wspinaczkowych „Nasze Skały”