baner
 
 
 
 
baner
 

Ladies and Gentelmen! Czyli brytyjskie trady A. D. 2008

Nic nie zapowiadało tak niezwykłego roku dla brytyjskiej tradycyjnej sceny wspinaczkowej. W życzeniach noworocznych co najwyżej napominano o tym, by ktoś powtórzył Rhapsody, najśmielsi po cichu szeptali o onsajcie na poziomie E8, a tylko wtajemniczeni szeptali o nowym projekcie MacLeoda... Może E12?
Tekst: Tomasz Mazur

Wypada nam jednak zacząć od kobiet, dla których miniony rok okazał się dość... spokojny. Pod nieobecność Lucy Creamer, spowodowanej przeciągającą się kontuzją, najjaśniej widoczna była wschodząca gwiazda, zaledwie 18-letnia Katy Whittaker, działająca głównie w gritowym Peak District. Dość łaskawa pogoda w lutym umożliwiła Katy, zresztą pod bacznym okiem jej matki, przejście fleszem kończącego się dynamicznym ruchem Nosferatu (E6) oraz przesolowania West Side Story (E4 7a lub Font 7b+). Niedługo potem zaliczyła Kaluza Klein (E7) w stylu HP. Na kolejne wieści niestety trzeba było czekać do grudnia, kiedy to po zapatentowaniu przeszła Master`s Edge (E7 6b/c, F7b+). Dość przyzwoite wyniki młodej Whittaker zasługują na uznanie, rokując jak najlepszą przyszłość – jednak są na razie tylko co najwyżej wyrównaniem osiągnięć Lisy Rands i Lucy Creamer. Pozostając przy tej ostatniej, po wyleczeniu łokcia (akupunkturą) skoncentrowała się na stylu sportowym (F8b RP, mistrzostwo Wielkiej Brytanii w prowadzeniu), marginalnie traktując trada, przy czym „marginalnie” znaczy E6 OS oraz Middle Crack (5.12) w... amerykańskim Indian Creek.

Pod koniec wiosny, zgodnie z oczekiwaniami uwaga wszystkich skoncentrowała się na 35-metrowej, przewieszonej, bazaltowej skale w pobliżu Glasgow, na której to w 2006 roku Dave MacLeod poprowadził drogę, proponując wycenę E11 (pierwszą w tym stopniu). Tym razem batalia rozegrała się o pierwsze powtórzenie. „Po 4 i pół gorących, słonecznych tygodniach, 14 dniach pracy, 24 piętnastomertowych lotach, 47 snickersach i 113 emailach do Lydii – ostatecznie dokonałem drugiego przejścia Rhapsody” – chwalił się Sonnie Trotter, wyprzedzając o kilka dni Steve’a McClura. Oczywiście najczęściej zadawanym pytaniem było dotyczące potwierdzenia wyceny. Tymczasem Trotter (zresztą pierwszy pogromca Cobra Crack) skutecznie wymigał się, zauważając, że jako Kanadyjczyk nie ma „zielonego pojęcia” o skali brytyjskiej. Podobnie zresztą jak McClure, który użył wymówki, że czuje się wspinaczem sportowym i nie ma aż takiego doświadczenia ze skalą E. Niemniej panowie uzgodnili, że droga prezentuje trudność francuskiego 8c/c+ (5.14b R) i że Szkot wyceny... nie zawyżył. A zatem czy Rhapsody to E11 czy nie? Zgodnie z założeniami skali brytyjskiej to wciąż tylko propozycja – dopiero prowadzenie onsight może potwierdzić stopień. We wszelkich dostępnych mediach rozgorzała gorąca dyskusja o „chorobie”, która dotknęła skalę E – „dyskusja” zresztą w dość szerokim tego słowa znaczeniu, bo oprócz rzeczowych argumentów (Farnell, Gresham, Wainwright) dochodziło do zwykłego „obrzucania się błotem” na wszelakich forach.
Prawdopodobnie na tyle wrzawa dopiekła MacLeodowi, że w lipcu po porowadzeniu swojego superprojektu Echo Wall na Ben Nevis nie zaproponował on żadnej konkretnej wyceny, stwierdzając jedynie, że jest to najtrudniejsza droga, jaką w życiu zrobił.

Nie ustały jeszcze echa poprzednich wydarzeń, a James Pearson odważnie informuje, że dokonane przez niego prostowanie Dyer Straits o nazwie The Walk of Life zasługuje na stopień... E12! Brytyjskie media dość szybko ogłosiły The Walk najtrudniejszą drogą świata zrobioną na własnej asekuracji. Niedługo trzeba było czekać na masę okolicznościowych artykułów, analiz, plakatów pojawiających się na łamach branżowych magazynów. Ukoronowaniem tego było ogłoszenie James`a „twarzą” kampanii reklamowej BMC (odpowiednik PZA). Jednakże to nie medialna wrzawa miała świadczyć o zdolnościach zaledwie 23-letniego Jamesa Pearsona, a lista przejść: Equilibrium E10 7a (drugie powtórzenie, w wieku 19 lat), The Promise E10 7a (pierwsze przejście), The Groove E10 7b (pierwsze przejście, jedno z najbardziej technicznych wyzwań w angielskim gritcie, poprowadzona w styczniu 2008) oraz flash na trzech boulderach Font 8b (jako pierwszy na świecie). Do tego jeszcze Pearson poinformował, że zrobił na wędkę Rhapsody – jednak „ograniczniki” odebrały mu zapał do poprowadzenia. Umarł król (McLeod), niech żyje król (Pearson)!?


James Pearson na The Groove, Cratcliffe, Peak District. Fot. David Simmonite



W cieniu tych wydarzeń warte odnotowania są wyczyny pozostałych pretendentów na „króla headpointu”, wśród których na szczególną uwagę zasługują:
George Ullrich, który w wieku 19 lat po błyskawicznym patentowaniu powtarza dwie drogi nieśmiertelnego Dava Birketta w Lakes – Dawes Rides a Shovelhead oraz Imapact Day – wyceniane na E8 6c;
Jordan Buys, na początku sezonu pokonuje w drugiej próbie Reservoir Dogs (E8 7a), a w listopadzie dorzuca własną propozycję – French Duke (E9 7a, Font 7c+). Droga prowadzi po chyba ulubionej formacji Buysa, a mianowicie gritowym kancie. „Jestem Jerry Moffatt” – rzuca zaraz po osiągnięciu topu podekscytowany wspinacz, który tak dla GÓR opisuje swoją pracę: „...wciąż nie mogłem w całość połączyć kluczowej sekwencji, która wymaga mnóstwo »szczypania« i niezliczonych haczeń piętą – wszystko to na minimalnych stopniach i chwytach. Asekuracja jest bardzo uboga i zacząłem mieć wątpliwości czy kiedykolwiek bedę w stanie wspiąć się na moim psychicznym limicie...”;
Pete Whittaker, który jest nazywany „Adamem Ondrą brytyjskiego tradu”, skoncentrował swoją uwagę wokół drogi Braille Trail uwiecznionej w filmie „Hard Grit” i tak na początek rozwiązany został problem prostujący zakończenie – Grandad`s Slab (E7 6c). Następnie 17-latek, najmłodszy z klanu Whittakerów, wyprostował start, nadając nazwę Dynamics of Change oraz solidną wycenę E9 7a. Droga nie dość, że zaliczana do gatunku „śmiertelnych” (czyli duże prawdopodobieństwo „przyglebowania” z cruxu), to jeszcze wymaga dobrej techniki oraz niesamowitej gibkości w celu zahaczenia pięty powyżej... linii ramion. Pete jak na razie jest dość skromną osobą – po kilku dniach dopiero poinformował media o swoim wyczynie, tłumacząc się nadmiarem... szkolnych obowiązków.

W cieniu tych wielkich wydarzeń toczyła się żmudna praca „prawdziwych” tradycjonalistów o podniesienie poziomu w stylach OS i Ground-Up. Tym bardziej zachęcająca, że wreszcie społeczność wspinaczkowa, jak i media, dzięki filmowi Alastaira Lee „OnSight” oraz wrzawie wokół skali, zaczęły doceniać w większym stopniu ten styl wspinania. Bilans otwarcia przywitał rok 2008 szeregiem onsightów na poziomie E7 oraz jednym E8, przy czym Jordan Buys, wspinając się na Carmen Picasso (E8), wykorzystał swoją żonę Naomi do osadzenia jednego przelotu ze zjazdu. Purytańska część środowiska nie zaliczała tego przejścia do sukcesów.
A zaczęło się od brawurowej próby Bena Bransby na wspomnianym już Impact Day (E8 6c), zakończonej jednak „odlotem” z ostatnich ruchów. Tym bardziej istotna jest to próba, gdyż wydaje się, że droga ta dzięki licznym powtórzeniom ma dość solidną wycenę, a wokół wielu onsajtów na pograniczu E7/8 pojawiały się liczne kontrowersje z negowaniem stopnia. Niestety, w wielu wypadkach w grę wchodzi polityka i rywalizacja „wymuszająca” obniżanie wycen.

Niepodważalnym „graczem meczu” (właściwie to można zaryzykować, że nawet sezonu) został Dave Birkett, po pierwsze dzięki zrobieniu oesem My Piano (E8 6c) – piaskowcowego kantu z bulderowymi ruchami i odległymi przelotami, po drugie przez wytyczenie, w trakcie wycieczki na coraz modniejsze szkockie wyspy, szeregu nowych dróg E5-6 w stylu OS. Hitem wypadu została nowa linia o dwuznacznej nazwie Every Cormorant Is a Potential Shag E7 6b – oczywiście także wytyczona bez uprzedniej znajomości. Oficjalnie nazwa drogi (dosłownie i naukowo: Każdy Kormoran Jest Potencjalnym Kormoranem Czubatym) odnosi się do licznych obserwacji ornitologicznych odbytych w trakcie restu... I na pewno nie ma nic wspólnego ze slangowym użyciem wyrazu shag (sex). Z drugiej strony, czy aby nie doskwierała wspinaczom samotność na tych bezludnych wyspach?

Imponujący wykaz przejść OS ma James McHaffie, którego długoterminowym celem jest przeonsajtowanie pięćdziesięciu E7-ek (ma ich aktualnie ok. 30). Wypisując jego najciekawsze przejścia, warto wspomnieć o drogach: Demons of Bosch, Raped by Affection oraz Isis is Angry – czterowyciągowy horror w Gogarth zrobiony razem z Nickiem „Mad-man” Bullockiem.

Także Neil Dickson może pochwalić się kilkoma dobrymi wpisami – m.in. powtórzeniem Gravediggers (E8) w stylu ground-Up oraz The Hollow Man (E7/8) OS-em na nadmorskich klifach w Gogarth.

Jeżeli Brytyjczykom wydawało się, że już nic nie jest ich w stanie zaskoczyć, to się rozczarowali. Niemałe emocje wzbudziła 6-tygodniowa wizyta wspinaczy zza oceanu – Alexa Honnolda, Kevina Jorgesona i Matta Segala – działających pod roboczą nazwą „Team America”. Natchnieni kultowym filmem „Hard Grit” bez wytchnienia i respektu powtórzyli wiele klasyków i najtrudniejszych linii prowadzonych w legendarnym gricie – wielokrotnie też w lepszym stylu niż dotychczasowe przejścia.
Do najciekawszych należy zaliczyć: przejście solo Meshugi (E9, na której „glebę zaliczył” Neil Gresham) przez Kevina i Alexa (który zrobił to w sumie 4 razy), OS na Master`s Edge (E7) przez Alexa, pierwsze powtórzenie Parthian Shot (E9) w stylu Ground-Up przez Kevina oraz flashem End of Affair (E8) i Gaia (E8) – znów przez Alexa. Istotną konsekwencją ich działalności będzie także przecena dróg autorstwa Jamesa Pearsona – m.in. na których oparł swoją propozycję dla ustanowienia pierwszego E12. I tak, pierwsza propozycja weryfikacji po przejściach Alexa i Kevina dotyczy The Promise na E8 (z cruxem F8a+/b R lub V8/9), następnie The Groove, pomimo że nie została w całości pokonana w linii oryginalnej (zdaniem Amerykanów – nielogicznej), otrzymuje od Jorgensona także E8 (crux Font.7c+ lub V10). Jedynie Equilibrium opiera się próbom Amerykanów, przy czym akurat ta droga nie jest autorstwa Pearsona...

Śmiałość i szybkość z jaką „Team America” łoił kolejne drogi wzbudzała podziw i szacunek – jednak nie obyło się oczywiście bez kontrowersji. Najpoważniejsze zarzuty padły pod adresem użytych przy kilku przejściach crashpadów. Czy to samo w sobie nie obniża stopnia powagi na drodze? Śledząc fora internetowe, można było odnieść wrażenie, że Jankesi nieomal zbeszcześcili angielską tradycję wspinania – jednak ich największym dokonaniem jest właśnie spuszczenie powierza z balonu, który napompowany został wokół tzw. brytyjskiej tradycji. „Widzę jak scena [brytyjskiego tradu] jest trochę ograniczona (dosłownie wyspiarska – red.) Grit jest oczywiście ekscytujący i trudny, ale nie bardziej niż mnóstwo innych miejsc do wspinaczki tradycyjnej. W Czechach jest nieskończenie bardziej przerażająco...” – zauważa Honnold, a Jorgeson dodaje: „Czyny przemawiają głośniej niż słowa i powinniśmy wszyscy iść się powspinać”.

Niektórzy zamienili słowa w czyn. Prawdziwa rewolucja nadciąga i może być szczególnie „dotkliwa” dla dróg w gricie. Jej prostą filozofię wykłada Dan Varian: „Wielki Ron Fawcett zrobił drogę Toy Boy E7 7a w 1986, Ben Heason powtórzył ją w 2001 po 6-7 sesjach z liną. Ned Feehally i ja zrobiliśmy to jako highball (Font 7c+) patentowany od dołu. Tylko 2 przejścia w 22 lata, następne dwa w 2 godziny! Skala E poniżej 9 metrów to jest – kiedy pady są rozłożone – jakiś dowcip.” Panowie zostali już ochrzczeni jako Toy Boys – o nich, jak i o Ryanie Pasquill, Pete Whittaker, Tomie Randall, Jordanie Buys będzie zapewne można jeszcze nieraz usłyszeć w nadchodzącym roku.

The Promise doczekała się kolejnych powtórzeń (m.in Pete Robins, Ben Bransby – w szlachetnym stylu ground-up) i kolejnej weryfikacji do E7! Pearson może czuć się trochę sfrustrowany. Jednakże „ostateczny” (?) cios padł z nieoczekiwanej strony... Dave MacLeod pod koniec roku wrócił z Hiszpanii z kontuzją łokcia – aby zanadto go nie obciążać postanowił spróbować swoich sił na technicznym slabie, jakim jest The Walk of Life. Po kilku zaledwie dniach patentowania był gotowy do prowadzenia, które odbyło się w trochę dramatycznych warunkach zaraz po Nowym Roku. Na ile Szkot wycenił trudności? – E9 6c! A zatem kolejna bańka w brytyjskim tradzie pękła – tym razem medialna.

GÓRY, nr 1-2 (176-177) styczeń-luty 2009

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com