Znacie na pewno te dni: piękna pogoda, ani śladu chmur… Jednak bogate doświadczenie połączone z nabytą przezornością podpowiada, aby na górską wędrówkę na wszelki wypadek spakować kurtkę. Zazwyczaj przypominamy sobie o tym tuż przed wyjściem, gdy do plecaka nie sposób wcisnąć dodatkowego bagażu. No, chyba że mamy do dyspozycji ultralekką wiatrówkę, którą upchnąć można chociażby w kieszeni. A takową właśnie proponuje nam Quechua.
FH900 Hellium Wind miała szczęście lub nieszczęście trafić do mnie w okresie, gdy na rodzinnym Podhalu chlebem powszednim był zrywający się z nagła halny, a porządnych ulew również nie brakowało. Bałem się nieco, czy nie narzucam jej zbyt ekstremalnych warunków. Jak się okazało – niepotrzebnie. ;-) Poza swą ekstremalnie niską wagą (175 gramów to tyle co nic) i kompaktowością kurtka bardzo dobrze spełnia swoją rolę: świetnie chroni od wiatru i od deszczu.
Wiadomo, że s wielogodzinne marszruty w pełnej ulewie to raczej nie z tym egzemplarzem (producent ma natomiast w swojej ofercie model z dodatkową membraną sygnowany jako „Rain”), ale przebieżka, podczas której dopadną nas opady, wcale nie musi zakończyć się suszeniem całego ubrania. W takich sytuacjach z pomocą przychodzi dopasowany kaptur, który nie tylko nie opada na oczy i nie utrudnia widoczności, ale też bardzo dobrze izoluje od deszczu i co silniejszych podmuchów wiatru. Praktyczna, zapinana na zamek błyskawiczny kieszonka z przodu pomieści telefon, pęk kluczy a nawet dokumenty, w dodatku nie musimy obawiać się o ich zalanie.
Kurtkę mogę polecić wszystkim, którzy cenią sobie funkcjonalny ekwipunek i lubią być zabezpieczeni w każdych warunkach, a także amatorom biegania w deszczowe dni, dla których ważny jest komfort i niska waga tego, co na sobie mają. ;-)
Materiał: 100% poliester (klin i kieszenie z domieszką elastanu) • Hydrofobowe wykończenie • Ochrona przeciwsłoneczna: UPF 40 • Oddychająca tkanina • Siateczka po bokach • Waga: 135g • Cena: 129,99 zł
Testował / Bartek Pasiowiec