Wspinacze z Krakowa mają Kobylany, Słoneczne Skały, Zimny Dół, Zakrzówek czy Strzegową. Nawet Tatry są na wyciągnięcie ręki… A Warszawa? Warszawa ma Janówek!
Robert Kajman Nejman (KWW) na Gimme The Prize D10 – jedna z dłuższych linii, stanowiąca przedłużenie Równowagi
METAFIZYKA GÓR? ZAPOMNIJ!
Sceneria nie do końca jest górska. Wyjeżdżamy z Warszawy w kierunku północnym. Podążamy wzdłuż Wisły i Kampinoskiego Parku Narodowego – jeśli wybraliśmy lewą stronę rzeki – by w końcu zjechać z asfaltu w niepozorną polną dróżkę. Janówek Pierwszy. Fortyfikacje Twierdzy Modlin. Krótko mówiąc – bunkry! Wybudowane przez Rosjan w czasie pierwszej wojny światowej i prawdopodobnie także przez Rosjan wysadzone podczas odwrotu. Grube, betonowe mury usiane licznymi pęknięciami, rysami, może nawet dziurami po kulach…
Główny dach, potrzaskany prawdopodobnie na skutek wybuchu, runął i oparł wielkie betonowe cielsko o ziemię. Wchodząc pod niego, zanurzając się w ciemny korytarz, dostrzeżemy zwisające z sufitu łańcuchy zakończone karabinkami. Czego może tu szukać miłośnik górskich doznań? Odpowiedź jest prosta: to królestwo drytoolingu. Oczywiście w tym rodzaju wspinania nie znajdziemy przyjemności płynącej z wyczuwania opuszkami palców faktury skały (chyba że wybierzemy którąś z dawnych klasycznych dróg i zrobimy ją jak Pan Bóg przykazał – w butkach wspinaczkowych i z magnezją na rękach). Nie będzie nam również dane podziwianie bezkresnych widoków po ukończeniu drogi. Ta brutalna, industrialna forma to jakby naciągnięta do kresu możliwości filozofia drytoolingu, którego istotą jest przecież narzędziowość. Zamiast finezyjnych ruchów i subtelnego „czucia skały” mamy kontakt metalu z betonem. Wiszenie w dachu na dziabach i rysowanie rakami grubych ścian, które miały chronić rosyjskie wojsko przed ostrzałem artylerii. Brutalny i ciężkozbrojny – taki właśnie jest drytool.
Kuba Pawlusiński (KW Łódź) na Katolicka Tatragirl D6+. Droga jednego ruchu – trudności znajdują się pomiędzy łatwymi pionami na środkowej płycie, a dachami. Wyżsi mają tu łatwiej
Dziaby stają się naturalnym przedłużeniem rąk wspinacza. Skoro tak, to może i skała niepotrzebna? Granit, wapień, piaskowiec? Kogo to obchodzi? Ważne są dobre bądź wręcz przeciwnie – czujne chwyty, ułożone w odpowiedni ciąg. D5, D8, D14… W sumie ponad 30 dróg! Trudności w Janówku nie brakuje i każdy znajdzie tu coś dla siebie. No, może za wyjątkiem początkujących, którzy co prawda mogą próbować swoich sił na kilku pionowych drogach o wycenie w okolicy D5, jednak jeśli ktoś zamierza jechać tu w tym celu specjalnie z Krakowa, zdecydowanie odradzam. Janówek słynie z dróg w dachach i nie bez powodu nazywany jest świątynią D8.
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce, szpejąc się pod ścianą (a raczej murem!), rozmawiałem z dziewczyną asekurującą partnera na Drodze Do Komunizmu. Z ironią stwierdziła, że gdyby przechodził tędy normalny, a więc niewspinający się człowiek, najprawdopodobniej uznałby nas za wariatów, którzy szorują „kilofami” po spękanych betonowych ścianach bunkrów, wśród krzaków i komarów. Tak, bez wątpienia dla kogoś z zewnątrz mógłby to być intrygujący obrazek. Mimo wszystko należy się cieszyć, że chociaż nie mamy w centralnej Polsce skał, to przynajmniej są bunkry. Dzięki wieloletniej pracy członków KW Warszawa zapomniane przez historię powojenne ruiny zyskały nowe życie, stając się jedną z lepszych miejscówek drytoolowych w Polsce.
Tekst i zdjęcia / BARTOSZ WRZEŚNIEWSKI
Dalsza część artykułu znajduje się na naszej stronie magazyngory.pl
Wywiad został opublikowany w Magazynie GÓRY numer 1/2022 (284)
Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > link