baner
 
 
 
 
baner
 

Jak instagram wykończył gwiazdy srebrnego ekranu

W pewien bożonarodzeniowy poranek – musiałem mieć wtedy około 16 lat – zarzuciłem na plecy nowiutki kraszpad i ruszyłem w kierunku najbliższego kawałka skały, ukrytego w lesie nieopodal domu. Pstrokate okropności, jakie zwykli do tej pory nosić wspinacze, zamieniłem na pachnące nowością, niemalże lśniące białe spodnie. W podskokach zmierzałem do Jackson Tor pewien, że to właśnie ten dzień. Pięć minut wcześniej skończyłem oglądać Stick It – świeżutki film o prężnie działającym brytyjskim środowisku bulderowym i zainspirowany wyczynami moich idoli z ekranu nie mogłem się doczekać konfrontacji z własnym projektem. Tamtego dnia czułem, że nic nie będzie w stanie mnie zatrzymać!

James onsajtuje na Amico Fragile (8b, 230 m) na Sardynii – kadr z filmu Hyknusa z 2012 roku, w reżyserii Ricky’ego Felderera i Pietro Porro

 

Jackson Tor może nie jest najgorszym spotem bulderowym w Peak District, ale wiele brakuje mu też do miana najlepszego. Podczas gdy dzisiaj miejsce to przeżywa swój mały wspinaczkowy renesans – na chwytach można dostrzec magnezję, a pod baldami odpowiednio przygotowane lądowiska – wówczas byłem jedynym wspinaczem w promieniu kilku kilometrów. Kamieniołom znacznie częściej odwiedzali spacerowicze ze swoimi czworonożnymi przyjaciółmi lub plecakami pełnymi starych puszek po dezodorantach, gotowych, by eksplodować w wieczornym ognisku (znam te atrakcje z autopsji). Wciąż jednak był to grit położony mniej niż trzy minuty od mojego domu, a w bożonarodzeniowy poranek byłem pewien, że będę mieć cały sektor tylko dla siebie!

 

Zastąpienie kawałka nieco obskurnego dywanu padem z prawdziwego zdarzenia miało swoje zalety. Pierwszą, jaką zauważyłem, była wygoda zakładania butów wspinaczkowych. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że dobrym pomysłem na rozgrzewkę będzie ponowne przejście The Sickle, czyli jednej z moich pierwszych poważnych solówek. W końcu, skoro miałem pod skałą metr kwadratowy pianki, nic złego nie mogło się wydarzyć. Wykonując pierwsze ruchy, myślałem tylko o tym, jak świetnie być prawdziwym bulderowcem i jak podekscytowany będę, odpalając dzisiaj swój projekt. Pięć metrów nad ziemią w rysie i z wiatrem we włosach czułem się jak gwiazda filmów wspinaczkowych. Lepiej być nie mogło! Zalana skała nad moją głową miała jednak inne zdanie na ten temat i nim zdążylibyście powiedzieć „Stick It”, ręce wyskoczyły z rysy i leciałem na spotkanie z glebą. Z padem minąłem się o jakieś trzy długości ciała i, szorując tyłkiem po krzewach, błocie i innych mniej przyjemnych brązowych elementach podłoża, jechałem w dół skarpy. Białe spodnie okazały się mało trafionym wyborem do wspinania i wiedziałem, że nawet moja mama nie będzie w stanie ich doprać.

 

James prowadzi nowe tradowe drogi w RPA – kadr z filmu filmu Rocklands – A Trad Diary z 2014 roku;
fot. arch. Once Upon a Climb

 

Przytaczając tę historię, chcę powiedzieć, że kiedyś treści wspinaczkowe rozbudzały moją wyobraźnię i sprawiały, że zaczynałem marzyć. Czekałem długie miesiące na nowego Dosage’a, by potem oglądać go w kółko na kasecie aż do zdarcia taśmy. Znałem wszystkie baldy z filmu i każdego wspinacza, a na wyjazdach powtarzaliśmy z przyjaciółmi wyłapane powiedzonka w nadziei, że tym samym będziemy trochę bardziej jak [Graham – przyp. red.] i spółka. Owe pierwsze filmy ukształtowały mnie jako wspinacza. Bez nich moje życie nie byłoby takie samo.

 

Dalsza część artykułu znajduje się na naszym nowym serwisie pod linkiem >link

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com