baner
 
 
 
 
baner
 
 
 

Filip Babicz - rekord na wielkie ósemce

1 września 2024 roku FILIP BABICZ zaszokował alpinistyczny świat, robiąc cztery granie Matterhornu w 7 godzin 43 minuty i 45 sekund. Całość pokonał bez asekuracji, wsparcia i depozytów, czym na zawsze zapisał się w historii wspinania na tym legendarnym szczycie.

 Na Grani Hörnli; fot. Vittorio Maggioni


KIEDY ZACZĄŁEŚ MYŚLEĆ O PRZEJŚCIU CZTERECH GRANI? CHODZIŁO CI TO PO GŁOWIE JUŻ PO DOKONANIU KACPRA TEKIELEGO CZY WPADŁEŚ NA TEN POMYSŁ PÓŹNIEJ?


Zacząłem o tym myśleć dwa lata temu, czyli trzy lata po wyczynie Kacpra. Wtedy jednak dopiero rozpoznawałem temat. Dogłębnej analizy dokonałem w 2023 roku, ale latem nie udało mi się jeszcze zrealizować projektu. Na poważnie z przygotowaniami ruszyłem miesiąc przed finalnym przejściem – 30 lipca zrobiłem Grań Fürggen w stylu rope-solo. Potem wracałem tam przez cały sierpień, aż do ostatecznej rozgrywki 1 września.

 

ILE BYŁO WEJŚĆ, PODCZAS KTÓRYCH ROZPOZNAWAŁEŚ POSZCZEGÓLNE DROGI?


W poprzednich latach wszedłem na Matterhorn czterokrotnie: trzy razy robiłem Grań Lion i raz – Hörnli. W ostatnim miesiącu trzy razy zdobyłem szczyt Granią Fürggen i zszedłem Granią Hörnli, a trzy – Granią Zmutt do góry i Granią Lion w dół. Czyli byłem na Matterhornie 10 razy, z czego sześć w okresie przygotowawczym.

 

OD POCZĄTKU MIAŁEŚ JASNĄ WIZJĘ TEGO, JAK BĘDZIE PRZEBIEGAŁA TRASA I JAKĄ LOGISTYKĘ – W SENSIE PRZYGOTOWANIA SPRZĘTOWEGO I EKWIPUNKU – ZASTOSUJESZ?


Najpierw wykrystalizowała się trasa. Zależało mi na tym, aby podkreślić estetykę tej piramidy. Symbolizuje ją wielka ósemka, którą trasa tworzy na mapie. Zaczyna się ona i kończy w jednym punkcie, a połączenie jest na szczycie. Jeśli chodzi o sprzęt, przede wszystkim chciałem zredukować go do minimum. Podczas pierwszego przejścia Granią Fürggen stwierdziłem, że będę ją robił rope-solo nawet w trakcie bicia rekordu. Ostatecznie jednak, analizując to na spokojnie w domu, z zimną krwią doszedłem do wniosku, że nie uda mi się osiągnąć zakładanego czasu, jeśli będę się tam asekurował. Dziś wiem, że nie miałem racji, ale bazując na ówczesnych szacunkach, przygotowałem się do przejścia bez liny i ostatecznie pokonałem całą łańcuchówkę bez asekuracji.

 

U stóp Grani Hörnli; fot. Martin Lehner

 

MIAŁEŚ ZE SOBĄ COKOLWIEK, CO MOGŁOBY CI POMÓC W RAZIE KRYZYSU MENTALNEGO LUB INNEGO NIESPODZIEWANEGO ZDARZENIA? CZY BYŁO TO ABSOLUTNIE CZYSTE FREE SOLO?


Nie zabrałem żadnego sprzętu (uprzęży czy karabinków), którym mógłbym się przyasekurować. Co więcej, gdy biłem rekord, nie było już w ścianie liny, którą – w wyniku zaklinowania – zostawił Kacper Tekieli. Ściągnąłem ją w trakcie jednego z przejść treningowych.

 

ALE MIAŁEŚ ZAPEWNE TELEFON?


Nie, zredukowałem wagę do minimum, więc nie zabierałem takich rzeczy, jak telefon czy kamera. Nie biorę niczego, co nie jest niezbędne, aby się jak najefektywniej przemieszczać.

 

ODWOŁAM SIĘ DO ZUPEŁNIE INNEJ DYSCYPLINY, CZYLI WSPINACZKI SPORTOWEJ I KONKURENCJI NA CZAS. ALEKSANDRA MIROSŁAW ZAWSZE PODKREŚLAŁA, ŻE NIGDY NIE POBIŁA REKORDU ŚWIATA NA TRENINGU. Z TOBĄ JEST CHYBA PODOBNIE. JAKI CZAS ZAKŁADAŁEŚ W NAJBARDZIEJ OPTYMISTYCZNYCH KALKULACJACH?


Mam podobnie jak Ola. Podczas wszystkich rekordowych przejść przekraczam swoje najśmielsze wyobrażenia. W przypadku tego konkretnego rekordu za absolut uważałem pokonanie Wielkiej Ósemki poniżej 10 godzin, a udało mi się zmieścić w ośmiu. 20 procent szybciej to ogromnie dużo.

 

Rozmawiał / PIOTR DROŻDŻ

 

* * *

 

Rozmowę w całości przeczytasz w 297 (4/2024) numerze Magazynu GÓRY.


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com