baner
 
 
 
 
baner
 

Chłopek – Pan na Przełęczy

„Gdzie idziesz?”. „Na Chłopka”. Oczywiście 99,99% osób, które w ten sposób odpowiada na to pytanie, używa jedynie skrótu myślowego. Nie udają się one bowiem na turnię zwaną Chłopkiem, ale na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem (czy też krócej: Przełęcz pod Chłopkiem), która wzięła swoją nazwę właśnie od tej charakterystycznej turniczki. Ale  tatrzańskie GÓRY tworzymy z myślą o prawdziwych koneserach, a ci z pewnością chcieliby stanąć na szczycie prawdziwego Chłopka albo przynajmniej dowiedzieć się, jak takie wejście wygląda. 

 

 Chłopek nad przełęczą sfotografowany teleobiektywem z okna schroniska nad Morskim Okiem; fot. Piotr Drożdż

 

TRZY MORSKOOCZNE „EYECATCHERY” 

„Odwiedzający po raz pierwszy Morskie Oko zwracają uwagę na 1) Mnicha, 2) Chłopka, 3) Żabią Lalkę” – pisał wielki znawca Tatr, Włodek Cywiński. Rzeczywiście, w mniejszych, ale strzelistych elementach górskiego krajobrazu jest jakaś moc przyciągania. Zamiast lustrować imponujące zerwy Mięguszowieckich Szczytów czy studiować skomplikowaną architekturę Grani Żabiego, przekorne oko ma tendencję do wyłapywania takich charakterystycznych drobiazgów. O Mnichu i Żabiej Lalce pisaliśmy w poprzednich Numerach Tatrzańskich. Czas na najbardziej miniaturowy obiekt z tej kolekcji: Chłopka.

 

CHŁOPEK ETYMOLOGICZNIE

W gwarze podhalańskiej „chłopkiem” lub „chłopem” były nazywane turniczki na graniach, które z daleka przypominały postać ludzką. Najsłynniejszy w całych Tatrach jest właśnie  tytułowy Chłopek, wyrastający w grani nad wybitną przełęczą pomiędzy Mięguszowieckim Szczytem Czarnym i Mięguszowieckim Szczytem Pośrednim. „Polska nazwa słynnej Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem pochodzi stąd, iż wpadająca w oczy, spora turnia, stercząca koło przełęczy – oglądana z dołu lub oddali – wydaje się niejednemu podobna do »chłopka« czyli postaci ludzkiej – nazwa  zaś niemiecka (Wilderer Joch) świadczy, iż przełęcz ta ze szczególnem upodobaniem używaną była do przejścia w tej okolicy z jednej strony Tatr na drugą – przez kłusowników” – pisał Janusz Chmielowski w swoim Przewodniku po Tatrach w 1908 roku. Dodajmy, że tę samą etymologię ma nazwa węgierska (Vadorzó-hágó): vadarzó to po węgiersku „kłusownik”.

 

 Szlak na Przełęcz pod Chłopkiem oferuje piękne widoki na Morskie Oko; fot. Piotr Drożdż


SZLAK HISTORYCZNIE

W trzecim wydaniu swojego Przewodnika do Tatr i Pienin z 1886 roku Walery Eliasz pisał, że „przejście przez Przełęcz Mięguszowiecką pod Chłopkiem należy do śmiałych przedsięwzięć w Tatrach, i dlatego bardzo rzadko kto tędy od Morskiego Oka szuka przejścia na Dolinę Mięguszowiecką. Czasem odważny wędrowiec z przeciwnej strony, dążąc z Węgier koło Stawów Hińczowych pokusi się na tak tam zwaną Złodziejską Perć, by użyć wrażeń nadzwyczajnych”.

 

W tym samym roku na szlaku umieszczono pierwsze klamry, a dwa lata później oznakowano go na czerwono. „Skutkiem deszczów ulewnych, nierzadkich w Tatrach, okazuje się potrzeba konserwowania prawie corocznie niektórych ścieżek dawniej zrobionych lub ulepszonych: w roku zeszłym poprawiono ścieżkę z Opalonego do Morskiego Oka, dalej koło schroniska pod Miedzanem; na Mięguszowieckich turniach utwierdzono 3 klamry oznaczywszy ścieżkę od Czarnego Stawu ponad Morskim Okiem aż do »Chłopka« barwą czerwono” pisali F. Kasparek i Leopold Świerz w sprawozdaniu z działalności Towarzystwa Tatrzańskiego.

 

Mit o znacznie większych niż rzeczywiste trudnościach szlaku skutecznie podtrzymała książka Stanisława Witkiewicza Na przełęczy, wydana w 1891 roku. Dopiero Janusz Chmielowski w drugim tomie swojego Przewodnika po Tatrach z 1908 roku właściwie oszacował trudności znakowanej ścieżki na Przełęcz pod Chłopkiem, słusznie zaznaczając, że technicznie jest ona łatwiejsza od szlaku na Rysy, ale za to nieco bardziej niebezpieczna. Pisał jednak wprost o tym, że „sława szlaku jest zupełnie niesłuszna, bowiem nie może być zaliczony do »trudnych«, a tem mniej »karkołomnych«”.

 

W 1976 roku szlak na Przełęcz pod Chłopkiem, już od dłuższego czasu znakowany na zielono, zamknięto – zarówno od strony polskiej (od Czarnego Stawu), jak i słowackiej (z Doliny Hińczowej). Oficjalnym powodem było jego zniszczenie. O ile jednak polską część ponownie udostępniono dla ruchu turystycznego dziesięć lat później, o tyle słowacka pozostała zamknięta do dzisiaj i obecnie można znaleźć jedynie pozostałości po starym znakowaniu.

 

 Wejście na Chłopka z przełączki to wysokogórski buldering, ale ekspozycja jest tatrzańska; fot. Piotr Drożdż

 

PIERWSI ZDOBYWCY

Jak wspomnieliśmy, przejście przez Przełęcz pod Chłopkiem znane było góralskim kłusownikom już w pierwszej połowie XIX wieku. Pierwsze wejście z 1861 roku opisał jego współautor, Władysław Koziebrodzki, w opublikowanym na łamach czasopisma „Kłosy” artykule Polowanie na kozice w Tatrach. Jego towarzyszami podczas tej wycieczki, połączonej  polowaniem na kozice po stronie węgierskiej, byli: Edward Homolacs Junior, Stanisław Homolacs, Ernst Schauer, Józef Stolarczyk, Stanisław Wodzicki oraz duża grupa góralskich przewodników. Zimą przełęcz zdobył w 1910 roku zespół Mieczysław Lerski oraz Jerzy Maślanka, którzy tego samego dnia weszli także na Mięguszowiecki Szczyt Czarny. W tym sezonie duet ów zapisał na swoje konto szereg wybitnych pierwszych wejść zimowych, między innymi na Ganek i Hińczową Turnię.

 

Nie mniej znane z historii zdobywania niedostępnych tatrzańskich turni nazwiska figurują na liście pierwszych zdobywców Chłopka. Pionierskiego wejścia na turniczkę Simon Häberlein i Katherine Bröske dokonali 11 września 1905 roku – dzień przed swoim epokowym pokonaniem południowej ściany Żabiego Konia, po którym jako pierwsi ludzie stanęli na tej wybitnej turni. Jako drugi szczyt zdobył w 1908 roku zdobywca Żabiej Lalki i Żabiego Mnicha – Janusz Chmielowski, w towarzystwie Wandy Jerominówny.

 

WEJŚCIE NA CHŁOPKA

Nie będziemy tutaj szczegółowo przedstawiać znakowanego na zielono szlaku wiodącego znad Czarnego Stawu pod Rysami na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, ponieważ jego opis znaleźć można w każdym turystycznym przewodniku po Polskich Tatrach. Ograniczymy się do stwierdzenia, że choć jest on krótszy i – przy dobrych warunkach – łatwiejszy technicznie od szlaku na Rysy, to ma fantastyczny, wysokogórski charakter. Momentami powietrzny trawers po słynnej Galeryjce – kruchym zachodzie, który ukośnie przecina północną ścianę Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu i wyprowadza na samą przełęcz – dostarcza niezapomnianych wrażeń. Szczególnie kiedy pokonujemy go po płatach śniegu, które zazwyczaj utrzymują się co najmniej do drugiej połowy czerwca (wówczas zdecydowanie zalecane jest posiadanie raków i czekana).

 

 Na Chłopku (ok. 2340 m n.p.m); fot. Piotr Drożdż

 

Z przełęczy zaledwie trzydzieści, czterdzieści metrów dzieli nas od tytułowej turniczki, pod którą podchodzimy po prawej, południowej stronie grani, osiągając za pomocą skalisto-trawiastej rynny przełączkę czy też siodełko leżące za Chłopkiem. Władysław Cywiński szacuje wzrost Chłopka na piętnaście metrów, ale jest to raczej wysokość mierzona od podstawy turniczki od strony południowej. Ze wspomnianego siodełka od jej wierzchołka dzieli nas nie więcej niż siedem do ośmiu metrów. Najłatwiejszy wariant wymaga obniżenia się na stronę Doliny Mięguszowieckiej i wejście na miniwierzchołek za pomocą trójkowej rynny. Osoby z większym doświadczeniem wspinaczkowym mogą się jednak pokusić o atak wprost ścianką lub zdecydować się na kilka metrów dłuższą wspinaczkę od północno-zachodniej strony. Oba warianty mają czwórkowe, maksymalnie piątkowe trudności, przy czym zasługują raczej na miano tatrzańskiego hajbola (dla niezorientowanych – problem skalny, który jest zbyt niski, aby zyskać miano drogo wspinaczkowej, ale zbyt wysoki, aby zaklasyfikować go jako typowy bulder).

 

„Na Chłopku ćwiczyli wspinanie skałkowe Wanda Jerominówna z Januszem Chmielowskim, bracia Ferdynand i Walery Goetlowie, Stanisław Groński i inni” – pisał Władysław Cywiński. Nic dziwnego. Turniczka jest wprawdzie niezwyczajnie nikczemnych gabarytów, ale za to znają ją wszyscy, którzy mają choćby blade pojęcie o topografii grani Morskiego Oka. Co ciekawe, wśród dzisiejszych miłośników Tatr wydaje się być mniej popularna niż kilkadziesiąt lat temu. Redakcyjna ankieta, przeprowadzona wśród przewodników wysokogórskich i tatrzańskich udowodniła, że nawet w tym ekskluzywnym gronie mają go na swoim koncie tylko jednostki. A przecież nic tak nie cieszy prawdziwego tatromaniaka, jak świadomość, że jest w ekskluzywnym gronie…

 

Tekst i zdjęcia: Piotr Drożdż

GÓRY 250 (2016)

 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com