Nowe wieści z bazy pod Annapurną IV. Chłopaki się aklimatyzują, ale aura nie rozpieszcza i ze względu na rosnące zagrożenie lawinowe zmuszeni są do poczekania na lepsze warunki w bazie.
Poprzednie informacje na temat przebiegu wyprawy znajdziecie: tutaj (dotarcia do bazy) i tutaj (pierwsze plany aklimatyzacyjne).
04.11.15 BC.
Kolejne wyjście aklimatyzacyjne za nami. Biwak założyliśmy na przełęczy pomiędzy AIII a AIV. Po spędzonej nocy zamierzaliśmy wyjść wyżej granią w kierunku szczytu AIV. Po kilkuset metrach solidne tąpnięcie śnieżnej pokrywy stoku pod naszymi stopami zmusiło nas do szybkiej zmiany planów.
Wyjście
W ciągu dnia i nocy nadal huczy od lawin. Palące słońce i niezmniejszająca się pokrywa śniegu nie sprzyjają poprawie warunków. Cóż za kombinacja! :) Wierzymy jednak, że po coś to jest, że natura szykuje dla nas miłą niespodziankę ;) Musimy czekać. Działamy bezpiecznie i nie podejmujemy się niepotrzebnego ryzyka. Aby wejść w ścianę potrzebujemy jeszcze minimum jednego biwaku w okolicach 6-6,3 tys. m n.p.m. Dolina Sethi Khola nie oferuje zbyt wiele możliwości wyjść aklimatyzacyjnych. Mamy do dyspozycji jedynie dwa zagrożone obecnie lawinowo podejścia.
Moreny przy bazie. W drodze na przełęcz
Po zejściu do bazy, dla zabicia czasu od razu wpadamy w swoje rytuały. Rozmawiamy, gramy i tęsknimy za "naszymi", planujemy kolejne dni. Nastroje dopisują, nie możemy się doczekać chwili w której zajmiemy się w końcu tym po co tu przybyliśmy.. Mamy mnóstwo energii i zapału lecz w tego typu górach to nie wszystko. Najważniejsza jest cierpliwość i chłodna kalkulacja czy nasze organizmy są przygotowane do zmierzenia się z góra o wysokości ponad 7500 m n.p.m. Takiej granicy nie można przeskoczyć tym bardziej że na tej wysokości spędzimy prawdopodobnie kilka dni (kluczowe skalne trudności drogi - headwall).
Przelęcz z widoczną droga zejściową z Annapurny IV
Właśnie pada śnieg/grad wiatr w partiach podszczytowych góry wieje z prędkością ok 110 km/h / -25 stC. (dzięki za prognozy ;). Pojutrze o ile pogoda nam na to pozwoli planujemy kolejne wyjście do góry. Nasz Santa (kucharz) dwoi się i troi aby nam dogodzić i nadrobić braki mięsa w bazie, gdyby nie Beef Jerky (suszone mięso smakuje jak marzenie) i batony białkowe zabrane z Polski to pewnie skończylibyśmy jak bohater jednego z opowiadań Topora, pamiętacie?
Fuels of this adventure
Janusz z Michałem od rana grają w Asphalt Arborn 8, wyścigi samochodowe na iphone. Z każdym dniem osiągają coraz lepsze wyniki i jeżdżą lepszymi furami, gdyby tak można było w dolinach! ;) Ja czytam, gryzmolę coś w notatniku lub komputerze. Gdy tylko coś mocniej zagrzmi w okolicy pędem wybiegamy z namiotu, żeby sprawdzić skąd leci tym razem? Nasza linia na razie wygląda na bezpieczną i to jest dobra informacja ;) Nasz bałwan zaczyna się trochę topić, pomimo to również trzyma się dzielnie, w końcu pierwszy Polski ;) Tyle u nas.
Trzymajcie się ciepło.
06.11.15 BC.
Przedwczoraj w nocy zaskoczył nas (nieprzewidziany w prognozach) kolejny duży opad śniegu. Zaśnieżona baza stała się jeszcze bardziej zaśnieżona a jakiekolwiek podejścia pod ściany niemożliwe. Pomimo słońca na tej wysokości śnieg już znacząco się nie topi i nie cementuje. Czekamy na dalszy rozwój wypadków.
Opad w bazie