baner
 
 
 
 
baner
 
2014-04-07
 

Wyniki Złotych Czekanów - krótkie podsumowanie

Od rozdania Złotych Czekanów minął już ponad tydzień. Wróćmy do tego wydarzenia, aby krótko przeanalizować, czym kierowało się jury, nagradzając w tym roku dwie wspinaczki – Rafała Sławińskiego i Iana Welsteda na K6 West oraz Ueliego Stecka na Annapurnie.



Ueli Steck, Ian Welsted i Rałał Sławiński ze Złotymi Czekanami. Fot. P. Drożdż

 

Zanim przejdziemy do prezentacji uzasadnienia ostatecznego werdyktu jury 22. edycji Piolet d’Or, przypomnijmy, jak wygląda proces selekcji najlepszych osiągnięć alpinistycznych 2013 roku. Otóż najpierw jury oraz techniczna komisja Złotego Czekana wytypowała szeroką listę wyróżniających się wspinaczek w 2013 roku, która obejmowała ponad siedemdziesiąt pozycji. W tym wykazie znalazła się także droga wytyczona przez Marka Raganowicza i Marcina Tomaszewskiego na Great Trango Tower.


Kolejnym etapem było ogłoszenie wąskiej listy nominacji obejmującej pięć (w tym roku było ich sześć, ponieważ postanowiono przyznać „special mention”) wspinaczek. Selekcja trwała kilka dni, a podczas spotkania z dziennikarzami w Chamonix przewodniczący jury Gorge Lowe przyznał, że na „szerokiej” liście było co najmniej dziesięć innych wspinaczek, które z pewnością zasługiwały na nominacje i inny skład jury mógłby równie dobrze wytypować odmienny zestaw wyróżnionych przejść. Kapituła pod przewodnictwem Lowe’a do dalszej „gry” zakwalifikowała jednak wspinaczki, o których pisaliśmy tutaj (link).

 


Jury 22. edycji Złotego Czekana: Lim Sungmuk, Karin Steinbach Tarnutzer, Denis Urubko, Catherine Destivelle, Erri di Luca i George Lowe. Fot. P. Drożdż

 

Ostateczne obrady miały miejsce już w Chamonix dzień przed ogłoszeniem wyników. W tym roku poprzedzała je zamknięta (mogli w niej jednak uczestniczyć dziennikarze) rozmowa z nominowanymi wspinaczami. Jej formuła jest następująca – najpierw alpiniści przedstawiają swój wyczyn, ilustrując go zdjęciami, a następnie członkowie jury oraz dziennikarze mogą pytać o dodatkowe szczegóły i informacje. Dodajmy, że prezentacje nie mają charakteru bogato ilustrowanej prelekcji, jakie znamy z festiwali. Celowo większość nominowanych wyświetliła zaledwie kilka zdjęć pokazujących charakter wspinania w poszczególnych miejscach drogi oraz obowiązkową fotografię z wrysowaną linią. Pytania miały zwykle charakter techniczny. Jury spory nacisk położyło na kwestie unikania niebezpieczeństw obiektywnych oraz planowania wspinaczki, często zadając pytania o motywacje wybrania takiej, a nie innej linii w danych partiach ściany.


Szczególnych emocji można było się spodziewać po wystąpieniu Ueli Stecka. Wszak w kuluarach sporo mówiło się o kontrowersjach wokół jego wspinaczki, o specjalnym spotkaniu z głównym organizatorem Christianem Tromsdorffem etc. Jednak ci, którzy spodziewali się sensacji i atmosfery skandalu, srogo się zawiedli. Nie było podchwytliwych pytań ani dyskusji. Z jednej strony mogło to nieco dziwić, bo brak jakiegokolwiek nawiązania w trakcie tego spotkania do kontrowersyjnych elementów w historii wspinaczki Ueliego można było odebrać jako swego rodzaju zmowę milczenia. Z drugiej strony, trudno się dziwić jury, które najwyraźniej uznało, że przyznając „Swiss Machine” nominację, dało mu kredyt zaufania i na tym etapie, ze względu na brak nowych „dowodów w sprawie”, powracanie do dyskusyjnych kwestii nie ma sensu i musi pozostawić niesmak.


Z pewnością zwracała uwagę długość relacji Stecka, który najwyraźniej czuł potrzebę opowiedzenia wszystkiego z największymi szczegółami. Efekt był taki, że jego wystąpienie było ponad dwa razy dłuższe niż pozostałe. Dało się też wyczuć zmęczenie prelegenta tematem Annapurny. Każdy, kto kilka razy widział na scenie Szwajcara wie, że lubi on opowiadać o swoich przygodach i robi to z lekkością oraz swego rodzaju wdziękiem. Próżno było jednak doszukiwać się takich pozytywnych wibracji tym razem, czemu trudno się dziwić, bo w trakcie trwania imprezy Ueli udzielił kilkudziesięciu wywiadów i z pewnością po kilkanaście razy odpowiadał na te same pytania.


Ueli Steck. Fot. P. Drożdż


Na sali obecny był Stéphane Benoist – członek zespołu francuskiego, który powtórzył z własnymi wariantami linię Stecka. Jury skorzystało więc z okazji, aby poprosić go o pokazanie różnic między linią, którą wspinał się ze swoim partnerem Yannickiem, a oryginalną drogą Szwajcara. Widać było, że Stéphane i Ueli darzą się sympatią i dobrze czują razem na scenie, co z pewnością przemawia na korzyść Szwajcara.

 

Yannick Graziani i Stéphane Benoist. Fot. P. Drożdż


Po tym spotkaniu jury udało się na narady, których wynik świat wspinaczkowy miał poznać dzień później. Dziennikarze zaproszeni na imprezę poznali werdykt kilka godzin przed publicznym jego ogłoszeniem – na specjalnym spotkaniu z Georgem Lowe.


Amerykanin przyznał, iż – biorąc pod uwagę, że wszystkie pięć nominowanych przejść jest zgodna z najwyższymi ideałami alpinizmu – optował za ponownym przyznaniem kilkunastu Złotych Czekanów. Najwyraźniej jego zdania nie podzielali jednak inni członkowie jury. Ostateczny werdykt, będący rezultatem demokratycznego kompromisu, brzmiał: dwa czekany dla dwóch zupełnie różnych wspinaczek, które najlepiej obrazują ducha dzisiejszego alpinizmu. Jedną była nowa droga na dziewiczy K6 West poprowadzona przez Rafała Sławińskiego i Iana Welsteda, a drugą – jak należało się spodziewać – wyczyn Ueliego Stecka na południowej ścianie Annapurny.


    Jury podkreślało, że zdecydowało się nagrodzić zespół z K6 West ze względu na kilka czynników. Oprócz bezdyskusyjnej powagi i klasy drogi poprowadzonej na dziewiczy szczyt zwrócono uwagę na staranne zaplanowanie wspinaczki, minimalizację ryzyka poprzez wybranie idealnej linii oraz czekanie na najbardziej odpowiednie warunki. Ważny okazał się również aspekt społeczno-polityczny: kiedy Sławiński i Welsted dowiedzieli się o masakrze pod Nanga Parbat, postanowili nie przerywać wyprawy, aby pokazać światu wspinaczkowemu, że nie można mierzyć wszystkich Pakistańczyków tą samą miarą i że znakomita większość lokalsów jest bardzo przyjazna wobec przybyszy z Zachodu. W swoich relacjach kanadyjsko-polski zespół podkreślał, że całkowity bojkot Pakistanu przez alpinistów i trekersów oznacza ekonomiczną katastrofę dla ludności lokalnej.


 

Rafał Sławiński i Ian Wested przy posterze prezentującym ich drogę na K6 West. Fot. P. Drożdż


Z kolei wyczyn Stecka, czyli pokonanie epickiej ściany samotnie i w czystym stylu alpejskim, pokazał – według jury – nowy wymiar wspinaczki w górach najwyższych. George Lowe podkreślał, że oba nagrodzone osiągnięcia prezentują diametralnie inne podejścia do kalkulowania ryzyka. O ile zespół Sławiński-Welsted zrobił wszystko, aby je zminimalizować, o tyle Steck świadomie zdecydował się podjąć najwyższe ryzyko podczas 28-godzinnej wspinaczki wymagającej nieustannego skupienia.

 

Wydaje się, że werdykt jury w tym roku można nazwać Salomonowym. Pozostaje mieć nadzieję, że podobnie będziemy na niego patrzeć z perspektywy czasu i historia oceni go pozytywnie.
   

DODATKOWE FAKTY
Skład jury: George Lowe (przewodniczący), Erri di Luca (pisarz), Catherine Destivelle, Denis Urubko, Lim Sungmuk (koreański alpinista i dziennikarz), Karin Steinbach Tarnutzer (dziennikarka i autorka książek o wielkich postaciach alpinizmu).

KRYTERIA OCENY WSPINACZEK NOMINOWANYCH DO NAGRODY:   
styl wspinaczki
duch eksploracji – nowa droga i/lub dziewiczy szczyt, innowacyjne podejście do wspinaczki
stopień powagi wyczynu i samowystarczalności zespołu
wysokie trudności techniczne
wybór drogi w kontekście zagrożeń obiektywnych
efektywność i powściągliwość w wykorzystywaniu ułatwień technologicznych
uczciwość w raportowaniu wykorzystania ułatwień
szacunek dla partnerów, innych ludzi i zespołów, tragarzy i lokalnych agentów
poszanowanie środowiska
szacunek dla przyszłych pokoleń wspinaczy przejawiający się troską o umożliwienie im przeżycia podobnych doświadczeń i przygód

 

Piotr Drożdż

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com